Reklama

Nagranie grozy

Autystyczny nastolatek poszedł do szkoły z dyktafonem ukrytym w plecaku. Ujawnione nagranie sprawiło, że dwóch nauczycieli straciło pracę.

12-letni Camden Davis z Luizjany uczęszczał do placówki o nazwie Hope Academy, specjalizującej się w nauczaniu dzieci i młodzieży o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Na oficjalnej witrynie internetowej szkoły można przeczytać, że kładzie się tam nacisk na integrację, wsparcie, pozytywne relacje oraz dostrzeżenie uczniowskich osiągnięć.

Jak podaje Independent.co.uk, mama chłopca, Milissa, wybrała tę placówkę, by autystyczny nastolatek znalazł się w sprzyjającym, rozumiejącym jego inność środowisku, gdzie będzie mógł zdobywać wiedzę we własnym tempie. Jednak po pewnym czasie zachowanie chłopca zaczęło zdradzać, że coś jest nie tak, jak być powinno. Ponieważ Camden nie potrafił powiedzieć, co go trapi, a rozmowy z władzami placówki nie przynosiły efektów, kobieta zdecydowała umieścić w plecaku syna dyktafon. Gdy odsłuchała nagranie, doznała szoku.

Reklama

Okazało się, że chłopiec jest w szkole dręczony - nie przez kolegów ani dzieci z placów zabaw, ale przez nauczycieli. Wykwalifikowanych pedagogów, którzy go wspierać.

"Camden, masz zapisać słowo w zeszycie. Masz z tym taki problem?"

"Camden, czemu jeszcze niczego nie napisałeś? To dlatego nie możesz siedzieć z nikim. Powiedz to swojej mamusi"

To tylko niektóre wypowiedzi opiekunów skierowane do niepełnosprawnego i niemówiącego chłopca.

Milissa zabrała syna ze szkoły i zaczęła szukać profesjonalnej pomocy prawnej. Zdecydowała się też udostępnić nagranie w internecie. Usunęła je, gdy okazało się, że nauczyciele, którzy znęcali się nad Camdenem zostali zwolnieni. Szkoła opublikowała oficjalne oświadczenie, w którym możemy przeczytać m.in., że nagranie zawierało godną pożałowania wymianę zdań między dorosłymi, a mama ucznia nie skontaktowała się ze szkołą przed upublicznieniem tych rozmów. Podkreślono, że Hope Academy przez lata cieszyła się dobrą opinią, na którą zapracowała, służąc dzieciom o specjalnych potrzebach. Szkoła prosi też, aby zachowanie dwóch nauczycieli nie rzutowało na reputację i osiągnięcia placówki oraz wyraża nadzieję na kontakt z mamą pokrzywdzonego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy