Reklama

Najtrudniejsza z ciąż

Wola życia małej Emilki musiała być ogromna. Nie dawano jej większych szans po tym, jak jej mama przeszła rozległy zawał serca będąc w 11. tygodniu ciąży. A jednak się udało!

W długoterminową akcję ratowania nienarodzonego jeszcze dziecka zaangażowana była nieprawdopodobna energia. Dość powiedzieć, że nad wszystkim czuwał 50-osobowy zespół wrocławskich medyków. Tak trudnej ciąży, obarczonej ekstremalnie wysokim ryzykiem powikłań nie widziano wszak dawno.

35-letnia mama Emilki przeszła w marcu rozległy zawał. Była wtedy w domu z synami, sześcio- i dziewięciolatkiem. Chłopcy wezwali pogotowie. Na miejsce przybyli medycy, którzy podjęli akcję ratunkową - resuscytacja trwała godzinę. Lekarze przywrócili pacjentce krążenie jeszcze w domu, po czym została ona przetransportowana do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, gdzie trafiła pod opiekę kardiologów.

Reklama

Niestety, ciężarna kobieta doznała uszkodzenia mózgu i do dziś znajduje się w stanie wegetatywnym. Przy tak poważnym zaburzeniu pracy mózg zawiaduje tylko podstawowymi funkcjami, jak czynności związane z trawieniem, utrzymywanie temperatury ciała i, częściowo, regulacja ciśnienia.

Wgląda na to, że powrót kobiety do zdrowia przechodzi teraz już w kategorię cudu: "Jest pacjentką w opiece paliatywnej w tym momencie, dla której medycyna nie może wiele zrobić" - powiedział w rozmowie z Polsatem Bernard Zając, kierownik Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.

Mimo tak dramatycznych okoliczności, ciążę 35-latki udało się utrzymać i doprowadzić do rozwiązania w 34. tygodniu. Dłużej nie czekano, nie zwiększano ryzyka. Dziewczynka przyszła na świat jako wcześniak, ważąc 2500 gramów. Jest w dobrym stanie, a jej życiu nic nie zagraża. Dostała nawet 10 punktów w skali Apgar.

Dziś nowo narodzoną zajmuje się tata, pan Robert. Mężczyzna opiekuje się też pozostałą czwórką dzieci. Nie jest łatwo, ponieważ został ze wszystkim sam. Od kilku miesięcy jest dla córek i synów jednocześnie i matką, i ojcem. Teraz ma jeszcze pod opieką noworodka. Jego żona powinna trafić do specjalistycznego ośrodka, jednak pobyt w nim wiąże się z kolejnymi wydatkami. Co będzie dalej? Nie wiadomo. Tak naprawdę potrzebny byłby kolejny cud.

W internecie rozpoczęto zbiórkę dla rodziny KLIKNIJ TUTAJ, ABY POMÓC.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama