Reklama
Nie psuj mnie

Świat według Korczaka, część 1

„Nie psuj mnie. Dobrze wiem, że nie powinienem mieć tego wszystkiego, czego się domagam. To tylko próba sił z mojej strony”.

Czy można zepsuć coś, co jest idealne? Przecież takie rodzi się dziecko. Jest jak tabula rasa - niewinne, ufne, czekające no to, co, co zrobią rodzice. Bo to oni są dla niego całym światem. Obserwując ich uczy się, jak ma postępować w życiu. Dziecko jest idealne. I właśnie dlatego łatwo je zepsuć. 

Każdy ma marzenia 

Każdy z nas ma jakieś pragnienie, to całkiem naturalne. Jesteśmy dorośli i większość z nas zdaje sobie sprawę, które marzenia mogą być zrealizowane, a które przepadły bezpowrotnie. Baletnicą nie zostanę, łyżwiarką również, z karierą koszykarki mogę się pożegnać, bo oprócz wieku, wzrost nie ten.

Reklama

Gdy patrzymy na zawartość swojego portfela, wiemy, czy możemy zjeść w ekskluzywnej restauracji, czy stać nas na wille z basenem, czy wakacje spędzimy na Mazurach, czy może na Malediwach.

Dzieci nie mają jeszcze takiej wiedzy. Dla nich jest oczywiste, że jak dorosną, zostaną, w zależności od zainteresowań: astronautą, znaną piosenkarką, tudzież poławiaczem pereł. Podobnie jak oczywistym jest, że kiedy coś chcą, ukochanie rodzice spełnią ich pragnienie.

Mamo, ja chcę! 

Wystarczy jeden spacer do sklepu z zabawkami, by usłyszeć niejedno zdanie brzmiące: "Mamo, ja chcę!". Robota lego, lalkę wampira, samochód wyścigowy, słodkiego pluszaczka, grającą skrzynkę, bajkę na DVD. Odwiedziłam kilka takich miejsc, by móc podglądnąć, jak radzą sobie rodzice, gdy chcą przekonać swoje pociechy, że tym razem prezentu im nie zrobią.

Scena 1. Mama tłumaczy chłopcu, na oko pięcioletniemu, że przyszli po prezent dla Leosia i kupią tylko i wyłącznie niespodziankę dla kolegi. "Nie kupię ci nic tym razem, bo nie mam pieniędzy" - powiedziała. Ten argument jednak do chłopczyka nie trafił. Po wielu prośbach i błaganiach, zaczął wzruszająco pochlipywać. Najpierw cicho, potem głośniej i głośniej. "Uspokój się wreszcie! Kupię ci coś małego" - powiedziała kobieta, a smutek malucha rozwiał się w oka mgnieniu.

Scena 2. Mama stoi w kolejce, trzyma pod pachą wybraną książkę, a dziewczynka niespełna dwuletnia leży na ziemi i wyje. Patrzę i czekam tylko, kto zwróci uwagę kobiecie, że córeczka po zjedzeniu z podłogi zarazków z pewnością będzie chora. Ku mojemu zdziwieniu nikt nie interweniuje. Dorosła płaci za książkę, zabiera malucha z podłogi i wychodzi.

Scena 3. Znajomą starszą panią spotkałam ze swoją wnuczką w kawiarni. Wpadła na chwilę, by wnusi kupić ulubiony torcik, taki wielokolorowy, z bitą śmietaną. Patrzyłam na dziewczynkę, która chodzi już do III klasy. Zastanawiałam się, czy rówieśnicy jej dokuczają, czy przezywają od "pączków",  "księżyców w pełni" i "grubasów". "Trzeba robić sobie drobne przyjemności każdego dnia" - powiedziała z uśmiechem znajoma, a ja chciałam jak najszybciej dopić kawę i uciec z miejsc zbrodni.

Zbrodnie wobec dziecka 

Dawanie otyłej dziewczynce słodyczy to zbrodnia. Tak uważam. Ona jest dzieckiem i nie zdaje sobie sprawy, jakie będą konsekwencje przejadania się niezdrowymi smakołykami. My dorośli za to odpowiadamy. Gdy informujemy o czymś dziecko, a potem na skutek jego płaczu zmieniamy decyzję, uczymy go tylko, że łzami wymusi na nas to, co zechce.

Czasami trzeba trochę odwagi, szczególnie w tłumie ludzi, by nie dać się sterroryzować własnemu dziecku. My, matki, boimy się zostać skrytykowane przez obcych. Ulegamy, bo martwimy się, co powiedzą inni, czy podważą nasze kompetencje jako rodzica?

Bycie rodzicem to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały.

Oprócz fajerwerków i radości z tym związanych, mam też pewne brzemię, które niosę. Nazywa się odpowiedzialność.  


Monika Szubrycht


Mottem przewodnim cyklu naszych artykułów są zasady postępowania z dziećmi napisane przez Janusza Korczaka.





INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy