Reklama

Nigdy nie mów „nigdy”

Nie dotrzymałaś wielu postanowień, które miałaś przed przyjściem dziecka na świat? Nie martw się, takie kompromisy to norma.

Dopóki sama nie zostałaś mamą, z pobłażaniem patrzyłaś, jak inne kobiety opiekują się swoimi maluszkami. Myślałaś w duchu: "Jak one ulegają kaprysom dzieci. Ja będę bardziej konsekwentna".

Tymczasem, gdy urodziło się twoje maleństwo, okazało się, że to wcale nie takie łatwe. Ani się spostrzegłaś, jak zaczęłaś robić to, co wcześniej tak krytykowałaś u innych. I choć jesteś na siebie zła, że nie potrafisz dotrzymać swoich postanowień, to już nawet nie próbujesz się ich trzymać.

Nie jesteś w tym osamotniona. Poznaj historie innych mam, które zetknęły się z podobnym problemem i sprawdź, dlaczego one też zmieniły swoje poglądy. Dowiedz się, jak znaleźć tzw. złoty środek między czasem nazbyt idealistyczną teorią wychowawczą a życiową praktyką.

Reklama

Nie podam maleństwu smoczka

- Gdy byłam w ciąży, tyle naczytałam się o wadach smoczka, że postanowiłam, iż mój maluszek nigdy go nie pozna - opowiada Justyna, mama trzymiesięcznego Błażeja.

- Tymczasem mój synek po prostu nie odrywał się od piersi. Zamiast smacznie zasnąć po karmieniu, to gdy tylko wyjmowałam pierś z jego buzi, natychmiast zaczynał płakać. Próbowałam go uspokajać na wszelkie sposoby: tuliłam, nosiłam na rękach, bujałam. Wszystko na nic.

- Dopóki ponownie nie dostał piersi, zanosił się od płaczu. Ta sama sytuacja powtarzała się kilkakrotnie w ciągu każdego dnia i nocy. Byłam wykończona i zrozpaczona. Po prostu zasypiałam na siedząco. Mój mąż tylko patrzył na mnie wymownie i nic nie mówił.

- Aż któregoś dnia wrócił z pracy i jak zwykle zastał mnie z płaczącym Błażejem w ramionach. Bez słowa podał mi smoczek, który właśnie kupił. Zrezygnowana włożyłam go do ust synka. Aż ogłuszyła mnie cisza, jaka nastała, kiedy Błażej się uspokoił...

Dobre rozwiązanie

Niektóre dzieci rodzą się z wyjątkowo silnym odruchem ssania i najchętniej całą dobę spędzałyby przy piersi. W takim wypadku możesz podać maluchowi smoczek - uspokajacz, kiedy jest już nakarmiony. Chociaż rzeczywiście używanie smoczka może zaburzyć prawidłowy odruch ssania, to jednak, jeśli nie będziesz dawała go maluchowi zbyt często, ryzyko nie jest duże.

Więcej szkód dla twojej laktacji może spowodować narastający stres spowodowany ciągłym płaczem dziecka i wyczerpanie z powodu braku snu.

Najlepiej wybierz smoczek o anatomicznym kształcie, przypominającym brodawkę sutkową kobiety. Postaraj się stosować go nie dłużej niż przez pierwsze 3-4miesiące życia maluszka, by nie przyczynił się do powstania u niego wad zgryzu. Pamiętaj, by zawsze wyjąć smoczek z buzi dziecka, gdy uspokojone ssaniem, smacznie zaśnie.

Będę karmić piersią tylko przez pół roku

- Nie miałam zamiaru rezygnować z naturalnego karmienia, ale wiedziałam też, że najważniejsze dla zdrowia dziecka jest pierwsze sześć miesięcy - mówi Iwona, mama rocznej Zuzi.

- Dlatego postanowiłam, że po tym czasie odstawię córeczkę od piersi. Jednak już za pierwszym razem, gdy Zuzia wtulona we mnie zaczęła ssać, poczułam, że między nami dzieje się coś niesamowitego. Tej ogromnej bliskości, jaką odczuwa matka karmiąca swoje dziecko, nie da się z niczym porównać.

- Karmienie sprawiało nam obu ogromną przyjemność, a poza tym mała rosła jak na drożdżach. Minęło wyznaczone sześć miesięcy, a mnie nawet do głowy nie przyszło, by zrezygnować z podawania dziecku piersi.

- Przedłużałam to o kolejne miesiące i karmię do tej pory, choć Zuzia już skończyła rok.

Dobre rozwiązanie

Naturalne karmienie to jeden z najlepszych prezentów, jakie dziecko może od ciebie otrzymać. A jeśli jednocześnie sprawia ci to przyjemność, karm jak najdłużej. Jak długo to potrwa, zależy jedynie od ciebie i oczywiście od maluszka.

Niektóre dzieci w pewnym momencie same rezygnują z piersi. Zwykle najpóźniej dzieje się to około 2. roku życia.

Maluch nie będzie spał razem z nami

- Przed przyjściem naszej córeczki na świat, ustaliliśmy z mężem, że dziecko od początku będzie spało w swoim pokoju - wspomina Ewelina, mama 4-miesięcznej Agatki.

- Uważaliśmy, że obecność niemowlęcia w sypialni źle wpłynie na nasze życie intymne. Przygotowaliśmy wspaniały pokój, zaopatrzyliśmy się nawet w tzw. elektroniczną nianię. Pierwszego wieczoru po powrocie ze szpitala Agatka szybko zasnęła przy piersi, więc odłożyłam ją do łóżeczka, włączyłam nianię i zadowolona, że wszystko idzie tak gładko poszłam spać.

- Wydawało mi się, że tylko na chwilę zamknęłam oczy, gdy ze snu wyrwał mnie rozpaczliwy płacz dziecka. Niepotrzebna była żadna niania, Agatka krzyczała tak głośno, że słychać ją było chyba w całym bloku. Wstałam, nakarmiłam ją i znów zasnęła.

- Wycieczkę do pokoju córeczki odbyłam jeszcze kilkakrotnie. Po tygodniu poddałam się, wzięłam małą do naszego łóżka. O dziwo, spała smacznie do rana. Do tej pory Agatka śpi z nami.

Dobre rozwiązanie

Do ukończenia 3. miesiąca dziecko powinno spać w pobliżu mamy. To wygodne rozwiązanie również dla niej. Nie musi zrywać się z łóżka i biec do drugiego pokoju, by nakarmić maleństwo. Wystarczy, że sięgnie do stojącego w pobliżu łóżeczka.

Po 7. miesiącu większość dzieci już przesypia noc, wówczas można podjąć próby przeniesienia malucha do jego pokoju. Wymaga to oczywiście dużej konsekwencji, ale im bardziej malec przyzwyczai się do stałej waszej obecności, tym trudniej go będzie potem od niej odzwyczaić.

Nie zatrudnię opiekunki do dziecka

- Kiedy zaszłam w ciążę, nie posiadałam się z radości. Dość długo staraliśmy się o dziecko. Powiedziałam sobie wtedy, że będę mamą na pełny etat i nigdy nie zostawię mojego maluszka pod opieką obcej osoby - wyznaje Agnieszka, mama 10 - miesięcznego Kubusia.

- Bardzo długo udawało mi się wytrwać w tym postanowieniu. Wszędzie chodziłam z Kubą - na zakupy, do urzędu. Choć mąż namawiał mnie czasem na wynajęcie niani, byśmy mogli wyskoczyć do kina, nie dawałam się przekonać.

- Niestety nie mogłam skorzystać z pomocy dziadków Kuby, ponieważ mieszkają oni na drugim końcu Polski. Powoli zaczynało mi brakować swobody, kontaktu z ludźmi, jakiegoś innego świata, niż ten dziecięcy. Byłam wiecznie rozdrażniona.

- Kiedy pewnego dnia mąż przyniósł bilety na koncert mojego ulubionego artysty, powiedziałam dość. Zadzwoniłam do koleżanki, która poleciła mi sprawdzoną opiekunkę. Gdy wróciliśmy, Kuba spał. Od tej pory częściej gdzieś wychodzimy, a mój nastrój się poprawił.

Dobre rozwiązanie

To całkowicie normalne, że kobieta, której nareszcie urodziło się upragnione dziecko, chcę być dla niego idealną mamą. Ale to nie znaczy, że ma zapominać o sobie. O swoich przyjemnościach i relaksie.

Jeśli całkowicie poświeci się dziecku, prędzej czy później zacznie odczuwać brak innych bodźców. W niektórych przypadkach może to prowadzić nawet do depresji. Twój malec potrzebuje szczęśliwej, zadowolonej mamy. To jest dla niego tak samo ważne, jak twoja obecność.

Brzdąc nie będzie oglądał telewizji

- Widząc u znajomych maluchy wpatrzone w telewizor, obiecałam sobie, że nie pozwolę na to mojemu dziecku - opowiada Jolanta, mama 2-letniego Adasia.

- Jednak mój synek jest tak bardzo aktywny, że nawet przez chwilę nie usiedzi na miejscu. Ugotowanie obiadu, prasowanie - to były dla mnie prawdziwe wyzwania.

- Któregoś dnia, gdy musiałam przygotować kolację dla znajomych, Adaś był tak rozbrykany, że o żadnej pracy nie było mowy. Nie miałam wyjścia, włączyłam mu kanał z bajkami. Przez dwie godziny siedział nieruchomo jak zaczarowany.

Dobre rozwiązanie

Oglądanie telewizji nie jest najlepszym pomysłem na spędzanie czasu dla dwulatka. Ale nic się nie stanie, jeśli obejrzy jedną 20-minutową bajkę dziennie. Dobrze, by było to zawsze o tej samej porze.

Życie zweryfikuje nasze założenia

- Zmiana zdania, która wynika z pojawienia się nowych okoliczności, jest zupełnie naturalna, a nawet wskazana - tłumaczy psycholog Helena Turlejska - Walewska.

- Nonsensem byłoby uparte trwanie w jakimś przekonaniu, chociaż życie udowadnia ci, że jest ono nierealne. Dlatego nie miej poczucia winy, że robisz inaczej niż zamierzałaś - po prostu dostosowałaś się do nowych warunków.

Żegnaj supermamo!

65 proc. współczesnych matek uważa, że ktoś taki jak perfekcyjna "supermama" zwyczajnie nie istnieje. Kobiety nie chcą już być postrzegane jako idealne strażniczki domowego ogniska. Dają sobie prawo do słabości, wątpliwości i błędów.


Konsultacja: Helena Turlejska-Walewska, psycholog. Tekst: Anna Żarska

Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: macierzyństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy