Reklama

O tym, co w seksie przemilczane

W świecie komedii romantycznych i artykułów o seksie nabieramy przekonania, że współżycie musi przynosić uniesienia nie do opisania. A jeśli coś nie gra? Pojawia się pytanie: "Czy jestem wybrakowana, wybrakowany?"

Od kilkunastu lat prowadzę terapię pacjentek z dolegliwościami w obrębie miednicy, w tym nietrzymanie moczu, obniżenie narządów, ból współżycia, anorgazmia, ból krocza, bolesne miesiączkowanie, wiotkość pochwy itp. Terapia to nie tylko eliminowanie fizycznych dolegliwości, często jest okazją do rozmowy, zrzucenia "balastu", zwłaszcza, jeżeli część dolegliwości należy już do przeszłości. Chciałbym więc pocieszyć te panie i panów,  dla których intymne doznania źle się kojarzą.

Samotność...

Presja wywołana przez media sprawiła, że partnerzy nie chcą, boją się sobie mówić o tym, że seks nie jest dla nich czymś szczególnym, przyjemnym. W przypadku mężczyzn wiemy już, że można leczyć zaburzenia erekcji albo niezdolność do długiego współżycia.

Reklama

Mimo to część mężczyzn reaguje alergicznie na każdą sugestię, że mogliby coś z TYM zrobić. U kobiet często sprawa ma się inaczej. Istnieje przekonanie, że cierpienie jest czymś normalnym, trzeba je znieść dla partnera, w imię miłości, w obawie o rozpad związku, albo żeby nie czuć się gorszą od tamtych kobiet z filmów...

Sposób na przetrwanie

"Ból głowy" stał się już przedmiotem żartów czy kabaretowych piosenek. Faktycznie często kobiety unikają współżycia, i trudno się dziwić. Bywa, że kobiety odczuwające ból czy dyskomfort starają się, aby samo współżycie trwało możliwie krótko, co utwierdza partnera w przekonaniu, że wszystko gra. Partnerka jest wtedy jak najbardziej aktywna przed samym współżyciem.

Sposobem jednej z pacjentek było smarowanie partnera żelem intymnym tak, żeby "mieć wszystko z głowy jak najszybciej i iść spać". Samotność jest tu dodatkowym cierpieniem, a możliwość zwierzenia się komuś daje przynajmniej psychiczną ulgę.

Bywają pacjentki, które mówią, że wszystkie znajome cierpią na dyskomfort współżycia. Może to lekka przesada, nie wszystkie moje pacjentki narzekają na doznania tego typu, ale istotnie, zaburzenia współżycia dość często stają się elementem terapii.

NASZ problem

Część par jest ze sobą tak blisko, że mówią sobie o tym, co intymne. Próbują wspólnie stawić czoła problemom związanym z tą jakże delikatną sferą. Mam ogromny szacunek do par, które potrafią o tym rozmawiać. Do takich rozmów bardzo zachęcam!  Można powiedzieć, że to już połowa sukcesu. Co prawda sama rozmowa nie pozwala jeszcze na pełne wyleczenie, ale przynajmniej ograniczy, a czasem wyeliminuje cierpienie związane seksem.

Pacjentki mówią wtedy o sobie, że "są nudne" bo mogą współżyć tylko w jednej pozycji (która nie sprawia im bólu). Nie lubię tego określenia, w moim przekonaniu robią tyle, ile mogą.  Czasem bywa, że partner jest w stanie współżyć tylko krótko. Część mężczyzn czuje się z tym niemęsko, ale stawienie czoła temu problemowi jest w moim przekonaniu jeszcze bardziej męskie. Pamiętajmy,  przechodzenie przez terapię razem jest znacznie lepsze niż samodzielne. Leczenie fizycznych dolegliwości powinno iść w parze z oczyszczeniem sfery emocji, wspomnień, ale też zmianą nawyków.

Szukam pomocy

Fizjoterapia dna miednicy nie jest jeszcze powszechna, nawet niewielu ginekologów słyszało o tego typu terapiach. Wciąż niewielu fizjoterapeutów potrafi eliminować dolegliwości związane z zaburzeniami dna miednicy. Jeśli nie możesz odnaleźć takiego terapeuty, warto porozmawiać o problemie z ginekologiem, seksuologiem, żeby przynajmniej zmniejszyć dolegliwości. Zwlekanie z nadzieją, że samo minie, nie przynosi rezultatów.

Wpływ porodu na doznania intymne

Często kobiety są straszone, że po porodzie ich doznania intymne jeszcze się pogorszą.  Istotnie, przebieg porodu może mieć tu wpływ - na przykład nacięcie krocza powoduje dyskomfort podczas pierwszych zbliżeń po porodzie. W praktyce większe dolegliwości po porodzie oczywiście zdarzają się, ale są tylko jedną z wielu przyczyn.

Nie docenia się przebiegu połogu. Pewne błędy w tym okresie, złe nawyki, takie jak przeciążanie krocza podczas wysiłków, bywają częstszym powodem dolegliwości. Warto dodać, że do mojego gabinetu trafiają na przykład pacjentki z obniżeniem ściany pochwy, zaburzeniami współżycia, które powstały w wyniku stosowania pasa poporodowego albo po ćwiczeniach odnalezionych w ulotkach.

Na szczęście bywa też na odwrót: poród może znacznie zmniejszyć wcześniejsze dolegliwości, które występowały przed zajściem w ciążę.

Tak czy inaczej, warto zmierzyć się z problemem razem i szukać pomocy.

Michał Koszla, fizjotererapeuta uroginekologiczny, terapeuta dna miednicy


Klub dla Rodzin "Dobry Początek"
Dowiedz się więcej na temat: nietrzymanie moczu | seksuolog
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy