Reklama

Ortopedzi odradzają tzw. szerokie pieluchowanie

Dotychczas uważano, że tzw. szerokie pieluchowanie (polegające na tym, że dwie pieluchy tetrowe składa się w prostokąt, a następnie nakłada na nie trzecią, złożoną w trójkąt) ma dobry wpływ na rozwój stawów biodrowych dziecka i zapobiega ich dysplazji.

Jednak ostatnio specjaliści odchodzą od tego zalecenia. Dlaczego? O wyjaśnienie tej kwestii poprosiliśmy naszego redakcyjnego eksperta.

Jarzy Wassermann: Szerokiego pieluchowania nie można traktować jako sposobu leczenia dysplazji stawu biodrowego (zwykle w takich przypadku stosuje się szelki Pavlika lub szynę Koszli). Nie powinno się też go praktykować u zdrowych niemowląt z uwagi na to, że "dobrze zrobi dziecku na stawy".

Otóż "nie zrobi"! Jeżeli stawy biodrowe dziecka rozwijają się prawidłowo, nie można ograniczać ich ruchu. Jest on najważniejszym czynnikiem, który pozwala je kształtować we właściwy sposób. Maluszek powinien móc poruszać bioderkami swobodnie: w górę, w dół, do środka i w bok.

Reklama

Wtedy bowiem rozwijają się mięśnie, które teraz i w przyszłości będą stabilizowały oraz chroniły biodra dziecka. Jest natomiast jedna sytuacja, kiedy szerokie pieluchowanie rzeczywiście może pomóc.

Otóż poleca się je stosować w pierwszych tygodniach życia u dzieci, u których podczas badania ortopeda stwierdził, że stawy biodrowe są niestabilne, natomiast badanie USG wykazało, że ich budowa jest prawidłowa. W takiej sytuacji szerokie pieluchowanie zabezpieczy smyka przed ciągłym prostowaniem nóżek lub ich przywodzeniem i umożliwi prawidłowy rozwój bioderek dziecka.

Mam dziecko
Dowiedz się więcej na temat: pieluchy | stawy | dziecko | dysplazja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy