Reklama

Ósmy cud świata

Annette, Cécile, Marie, Yvonne i Émilie Dionne, 85 lat temu, na farmie w Ontario w Kanadzie, urodziły się pierwsze jednojajowe pięcioraczki, które przeżyły niemowlęctwo. W dobie, kiedy nie słyszano jeszcze o lekach na bezpłodność i zapłodnieniu in vitro, taka ciąża zdarzała się jedna na 57 milionów.

Wychowane przez państwo

Po urodzeniu, władze stanu Ontario przejęły opiekę prawną nad dziećmi, uważając, że rodzice nie mają wystarczającej wiedzy, ani środków, aby dostatecznie dobrze się nimi zająć. Dziewczynki były wcześniakami i miały starsze rodzeństwo. Przez pierwsze 9 lat, ich rozwój był co tydzień relacjonowany w magazynie dla kobiet, wystąpiły w kilku filmach i wielu reklamach żywności, kosmetyków, czy słodyczy. Pokaźne pieniądze, które na tym zarobiły, rozkradł sztab osób pracujących przy tych produkcjach.    

Reklama

Jak się żyje w ludzkim zoo?  

Pięcioraczki żyły jak w zoo. Cztery razy dziennie szły się bawić, na specjalnie dla ich zbudowany plac zabaw, obserwowany przez gapiów, nawet, kiedy były zmęczone, chore, czy pogoda nie sprzyjała. Pierwszy taki pokaz zgromadził 5 tys. turystów, a inne średnio po ok. 3 tys. Quin-mania stała się wielkim biznesem. W latach 30-tych przyciągnęła 3 miliony odwiedzających.

Quintland, miejsce, gdzie mieszkały, odwiedziło więcej osób niż pobliski wodospad Niagara. Turyści przyjeżdżali z najdalszych zakątków kraju, blokując wąskie, wiejskie drogi. Zarabiał na nich, kto tylko mógł. Sąsiedzi sprzedawali przekąski, a ojciec dziewczynek własne autografy i gadżety z podobiznami córek.

Ktoś chciał kupić łóżko, w którym się urodziły, ktoś inny próbował się włamać do domu, byle tylko pobyć w tym magicznym miejscu. Maluchy były taktowane jak księżniczki, miały piękne stroje i najlepsze zabawki. Opiekowały się nimi pielęgniarki, a ich rozwój był skrupulatnie zapisywany przez lekarza, który nazywał je ósmym cudem świata. 



Powrót do domu  

W wieku 9 lat dziewczynki zostały oddane rodzicom. Jednak nie zaznały u nich szczęścia. 

Wychowane w zupełnie innych warunkach, nie sprawdzały się w pracach domowych, swoje rodzeństwo taktowały jak obcych, na domiar złego ojciec molestował je seksualnie. Kiedy miały 18 lat, udało im się uwolnić od toksycznej rodziny. Jedna wstąpiła do zakonu, dwie poszły do college’u, a dwie do szkoły pielęgniarskiej. Zakonnica zmarła podczas napadu padaczkowego, dwie wyszły za mąż, ale się rozwiodły.

Czwarta z nikim się nie związała, piata w wieku 35 lat, została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu. Jedno źródło podaje, że był to wylew, a drugie, że samobójstwo.

Dom, w którym się wychowywały, został zamieniony na muzeum.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pięcioraczki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy