Reklama

Paciorkowce zagrażają noworodkom

W Polsce zaleca się ciężarnym wykonywanie profilaktycznego wymazu z pochwy w kierunku paciorkowców z grupy B (czyli GBS, Group B Streptococcus), ale w dalszym ciągu nie jest to obowiązkowe badanie. A szkoda, bo w wielu przypadkach ratuje zdrowie i życie.

Praktyka ginekologiczna pokazuje, że aż 10-30 proc. kobiet zakażonych jest bakterią Streptococcus agalactiae. W normalnych warunkach bytuje ona w przewodzie pokarmowym jako część prawidłowej flory bakteryjnej, ale przeniesienie jej do dróg rodnych (co z uwagi na bliskość wejścia do pochwy i odbytu nie jest trudne) sprawia, że dochodzi do potencjalnie niebezpiecznego zakażenia.

Często pomija się wykonanie tego wymazu, ponieważ trzeba zapłacić za niego z własnej kieszeni. Sama ciężarna nie jest w stanie stwierdzić, czy bakterie przypominające sznur koralików zasiedlają jej drogi rodne - ich obecność nie wiąże się z żadnymi obserwowalnymi objawami, jak upławy, bóle czy świąd, stąd waga badań. Zarazki te nie są też groźne dla kobiety, ale mogą zaszkodzić dziecku.

Reklama

Do zakażenia dochodzi podczas porodu drogami natury, gdy noworodek przechodzi przez kanał rodny. Może się to też stać wcześniej, gdy na kilkanaście godzin przed rozpoczęciem czynności skurczowej odejdą wody, a bakterie zaczną wnikać do ustroju nienarodzonego jeszcze dziecka. Na szczęście bytowanie Streptococcus agalactiae w organizmie matki nie jest jednoznaczne z zakażeniem malca, ale z uwagi na poważne konsekwencje lepiej zapobiegać niż leczyć. Ewentualne zakażenie bowiem może skutkować u dziecka takimi schorzeniami jak zapalenie płuc, posocznica (sepsa) czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy