Reklama

Proste sposoby, aby przetrwać wizytę z dzieckiem w restauracji

​Dla niektórych rodziców perspektywa wyjścia z dziećmi do restauracji jest wyjątkowo stresująca. Wiadomo, że milusińscy mają krótki okres skupienia uwagi i nie potrafią usiedzieć długo w jednym miejscu. Nie oznacza to jednak, że chcąc zjeść na mieście, jesteśmy skazani tylko na sieci fast foodów. Przedstawiamy kilka trików, które pomogą przetrwać wizytę z dziećmi w restauracji. I to bez użycia ogłupiających ekranów.

Podstawowa zasada brzmi: nie ruszamy bez odpowiedniego przygotowania. Należy darować sobie wszelkie pogadanki, bo ich skuteczność jest bliska zeru. Zamiast tego zaopatrzmy się w plecak lub większą torebkę, do której załadujemy wszelkie potrzebne akcesoria.

Rzeczy do rysowania

W wielu restauracjach wpadli już na pomysł, żeby do stolika, gdzie siedzą dzieci, w pierwszej kolejności podać kolorowankę i pudełko z kredkami. Jeśli jednak właściciel nie był przewidujący, do akcji wkraczamy my. Niewielka tuba z kredkami, ołówek, długopis oraz kilka kartek z notesu potrafią czynić cuda. W miarę możliwości zabieramy klasyczne kredki, unikając świecowych, które zostawiają cudowne plamy na białych obrusach.

Reklama

Coś do układania

Nie mówimy tutaj o składających się z tysiąca elementów puzzlach, ale raczej o prostych klockach. Niewielki zestaw, kilka ludzików i zabawa jest gotowa. Dla młodszych dzieci świetnie sprawdzają się też wszelkiego rodzaju klocki magnetyczne, które można łączyć na tysiące sposobów. Nie brudzą, ciężko je pogubić, a do tego zapewniają cenne minuty spokoju.

Rzeczy na kołach

To chyba oczywista oczywistość, że w naszym przyborniku restauracyjnym powinny znaleźć się samochody. Mamy wrażenie, że wszelkie resoraki powstały w umyśle przemęczonego rodzica, który zastanawiał się, jak przemycić dziecięcy samochód do restauracji. Jeżdżenie po stole i krzesłach to naprawdę wciągająca zabawa, a czas do podania posiłku mija jakby szybciej.

Coś do lepienia

No dobrze, to dość kontrowersyjna kwestia, ale są dzieci, które nie chcą bawić się niczym innym. Wszelkiego rodzaju ciastoliny to dobre rozwiązanie, zwłaszcza, że można je nabyć w mniejszych i większych opakowaniach. Przed wyjściem warto sprawdzić czy posiadana przez nas wersja nie barwi tkanin i czy da się z nich łatwo wykruszyć po zaschnięciu. Niby oczywiste, ale właśnie dlatego nie zabieramy zwykłej plasteliny. Nigdy!

Jakieś ruchome ustrojstwo

Do tej grupy należą wszelkie wynalazki zwane fidgetami. Zaczynając od najpopularniejszych spinnerów przez małe kostki pełne wypustek, pokręteł i guziczków. Coś, co powoduje, że maluch skupia swoją uwagę na zabawce, a nie na upływie czasu i próbach desantowania na podłogę ketchupu, soli i sztućców.

Coś do jedzenia

Wiemy, że do restauracji chodzi się, aby coś zjeść, ale głodny kilkulatek nie zrozumie konieczności czekania. Dlatego warto mieć ze sobą coś, czym można dziecko lekko zapchać przed posiłkiem. Kilka precelków czy nadmuchiwanych kukurydzianych chrupek wystarczy w zupełności. Warto też zapytać w restauracji czy nie mają własnych szybkich przekąsek dla zgłodniałego malucha.

To tylko kilka pomysłów na to, jak zagospodarować czas dziecku w restauracji. Trzeba tylko odnaleźć sposób, który najlepiej odpowiada naszym pociechom. Zapewni to spokój nie tylko nam, ale także obsłudze i pozostałym gościom. 



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: restauracja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy