Reklama
Rodzice wiedzą lepiej

Świat według Korczaka, część 11

- Co z niego będzie, co wyrośnie? – pytamy się z niepokojem. Pragniemy, by dzieci lepsze od nas były. Śni nam się doskonały człowiek przyszłości.*

Rodzice deklarują wielką miłość do swojego potomstwa. Każdy twierdzi, że najważniejsze jest dla niego dobro i szczęście własnego dziecka. Dorosłym wydaje się przy tym, że wiedzą, jak pokierować dzieckiem, by to szczęście mogło osiągnąć.  

Koła muszą być czarne  

Słoneczny dzień. Mnóstwo ludzi wysypuje się z parkowych alejek. Przede mną maszeruje dziarsko trzylatka. W jednej ręce trzyma kolorowankę i co jakiś czas podnosi ją na wysokość oczu. Mała cieszy się książeczką. Od razu widać, że to świeży prezent. - Tylko pamiętaj, że koła mają być czarne, a nie jakieś zielone, albo fioletowe - instruuje przyszłą malarkę mama. Wyprzedzam spacerowiczów i nie słyszę odpowiedzi dziecka.  

Reklama

Leniwi nie czytają   

Pamiętam z czasów dzieciństwa wiele zabaw z mieszkającymi piętro niżej sąsiadami. Najbardziej lubiliśmy biegać po podwórku, grać w kapki, wspinać na drzewa, urządzać podchody i śledzić dopływ pobliskiej rzeki.  

Kiedy jednak pogoda nie dawała nam możliwości przebywania na świeżym powietrzu, wracaliśmy do domu. Często witało nas narzekanie sąsiadki. Żaliła się na przykład, że jej dzieci są leniwe, bo nie czytają książek. Muszę przyznać, że zawsze mnie to dziwiło, bo co miały czytać, skoro w ich domu nigdy książek nie widziałam. Za to przepiękne meble z Kalwarii Zebrzydowskiej świecące na wysoki połysk, obładowane były po brzegi olśniewającymi kryształami. Ich widokiem wolałam się zachwycać z daleka. W końcu upadek na meblościankę mógł grozić katastrofą i rozbiciem tychże dzieł sztuki.  

Lidzia ma kokardę  

Szkoła średnia to specyficzny czas w życiu młodego człowieka. Wydaje mu się, że już jest dorosły i zjadł wszystkie rozumy. Ambicja miesza się tu z nastoletnią fantazją, a niepewność z udawaniem kogoś, kim się zazwyczaj się nie jest. Rywalizuje z rówieśnikami w kwestii przeczytanych książek, wypitych kaw, wypalonych pokątnie papierosów i oczywiście ciuchów.

Pamiętam dziewczynę z równoległej klasy, która na początku liceum była obiektem drwin ze strony rówieśników. Lidzia zawsze miała jakiś element stroju, który przykuwał uwagę swym niezwykłym kształtem czy kolorem. W tym wieku dziewczyny zazwyczaj chcą ubierać się jak dorosłe kobiety - ona zakładała na głowę olbrzymie kokardy, które niemal przykrywały jej oczy.

Sytuacja zmieniła się jednak w okolicy II klasy. Lidzia bowiem postanowiła się zbuntować i przestała bezwolnie poddawać się stylizacjom swojej mamy artystki. - Wiesz, mama zawsze ubierała mnie tak, żeby wszyscy zwracali na mnie uwagę, a ja marzyłam, żeby wyglądać jak inni - wyznała mi kiedyś prawdę.  

Tak będzie lepiej  

Chcąc ułatwić naszym dzieciom życie, często je utrudniamy. Wydaje nam się, że jeśli powiemy im, co mają robić, unikną wpadek, które kiedyś były naszym udziałem.

Syn czy córka mają być do nas podobni, ale lepsi. Lepsi we wszystkim: nauce, sprzątaniu, pasji czy stosunkach towarzyskich. Mają mieć to, czego nam zabrakło. Szkoda, bo zazwyczaj dzieci mają inne priorytety niż ich rodzice. Nasze braki nie muszą być ich brakami, a ich pragnienia mogą być od naszych naprawdę różne.  

Mając wiedzę na temat własnych dzieci możemy ją wykorzystać. Nie do tego, żeby dzieci były lepsze, ale przede wszystkim po to, byśmy my mogli być lepszymi rodzicami.

Monika Szubrycht        

* Zdanie pochodzi z książki Janusza Korczaka pt. "Prawo dziecka do szacunku".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy