Reklama

Rodzicielski błąd

Jest coś, co spędza sen z powiek wielu rodzicom. Co zrobić, by nie powtarzać błędów, które zostały popełnione wobec nas? Jak wychować dzieci, by wyrosły na szczęśliwych ludzi?

Choć jesteśmy dorośli, pamiętamy, jakie błędy popełnili nasi rodzice, kiedy my byliśmy mali. Dlatego też przed owymi błędami chcemy ochronić własne pociechy. Tymczasem często popełniamy nowe uchybienia, których nie widzimy, bo są... nasze.

Przykład? Ot, choćby doświadczenia mojej rodzicielki. Uwielbiała czytać książki, ale jej mama, czyli moja babcia, uważała, że o pewnej godzinie dzieci powinny iść spać. Wchodziła więc do pokoju i oznajmiała, że na dzisiaj koniec. Gasiła światło, pewnie jakąś kołysankę zanuciła i wychodziła.

Reklama

Wtedy jej córeczka brała latarkę, właziła pod kołdrę i pochłaniała lektury do późnej nocy. Kiedy dorosła i urodziła swoje dzieci, obiecała sobie, że pozwoli im czytać książki do której będą chciały. Efekt? Miałam z 10 lat i kupiłam samodzielnie książkę pt. "I ty zostaniesz Indianinem" Wiktora Woroszylskiego.

Oczywiście, mogłam czytać, do której chcę, a że późno zaczęłam i myślę, że nie byłam jeszcze na tyle wprawna, żeby czytać szybko, skończyłam koło 2 w nocy. O 7 wstałam nieprzytomna i poszłam do szkoły. Do dziś pamiętam swoje niewyspanie. Halo, mamo! Dlaczego nie przerwałaś mi lektury?

Złota zasada

Zamiast zastanawiać się, jakie błędy rodzicielskie popełniamy, może warto skorzystać z mądrości pokoleń. Jest pewna reguła, której powinniśmy przestrzegać. Nie tylko jako rodzice, ale po prostu, jako ludzie. "Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany". Tylko tyle i aż tyle.

Nikt z nas nie chce być szturchany, bity, poniżany. Nikt nie chce, by na niego krzyczeć i mu ubliżać. Nikt nie pragnie być świadkiem kłótni. Każdy domaga się tak ważnego dla ludzkiej kondycji szacunku.

Nie mamy do końca wpływu na to, jakie dziecko nam się urodzi. Jest w końcu jedyną w swoim rodzaju mieszanką genów taty i mamy. I jeszcze naszych rodziców, dziadków i pradziadków. Mamy jednak wpływ na to, w jakim środowisku się wychowa, co będzie je otaczać i z kogo będzie czerpało wzorce.

Bo o ile w wieku dorastania powinno się zbuntować i zaprzeczyć autorytetom, o tyle we wczesnym i późniejszym dzieciństwie uczy się przede wszystkim od nas - rodziców. I to my jesteśmy dla niego wzorem najważniejszym. Będzie nas naśladować, używać naszych słów i gestów. I uczyć się stosunku do świata, ufności albo lęku.

Fortuna kołem się toczy

A wracając do sprawy błędów rodzicielskich. To oczywiste, że moje dzieci kładą się spać o wyznaczonej porze. Nie mogę dopuścić do tego, żeby chodziły nieprzytomne do szkoły, tak jak ja onegdaj. Zapomniałam tylko o jednym - mali ludzie są bardzo sprytni i potrafią omijać nieprzyjemne nakazy.

Bo kiedy opowiadałam koleżance, o tym, jak mama w dzieciństwie czytała książki pod kołdrą, moja własna, rodzona córka zawołała: "Ja też tak robię!"        

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy