Reklama

Rozwód to nie koniec świata

Gdy rozstajesz się z partnerem, czujesz żal, osamotnienie, smutek, a czasem gniew. Lecz choć trudno ci w to teraz uwierzyć, rozpacz minie. A ty nie tylko odzyskasz spokój, ale możesz zacząć nowe, lepsze życie.

Burzę emocji przy rozwodzie można porównać do trzęsienia ziemi. Nic dziwnego, bo rozwód wywraca nasz świat do góry nogami. Przecież wspólne życie budujemy z partnerem latami. Spędzamy razem większość czasu, wychowujemy dzieci, mamy tych samych znajomych. Dlatego pustka, która powstaje, wydaje ci się przytłaczająca.

W twojej głowie kłębią się pytania: kiedy przestanę za nim tęsknić? jak sobie sama poradzę? czy będę jeszcze szczęśliwa? Nie obawiaj się. Gdybyś mogła spojrzeć w przyszłość, przekonałabyś się, że uporanie się ze smutkiem i lękami to kwestia czasu. Podpowiemy ci, jak sobie pomóc, by szybciej się pozbierać i wyjść na prostą.

Reklama

Trzy tygodnie na smutek i żal kiedy to on odchodzi

Gdy partner odchodzi, ponieważ poznał inną, sprawy się komplikują. Bo jak pogodzić się z faktem, że obca kobieta stała się dla niego najważniejsza? Na początku nie dowierzamy albo próbujemy wyjaśnić sytuację. Bo on na pewno się opamięta, gdy zrozumie, co traci. Pod wpływem szoku same się nie poznajemy. Chcemy śledzić męża, szantażujemy go („Jeżeli odejdziesz, nie zobaczysz więcej dzieci”). Albo obmyślamy zemstę lub obsesyjnie do niego wydzwaniamy.

– W pierwszej fazie rozstania, gdy tracimy grunt pod nogami, a serce nam pęka, takie gwałtowne reakcje są naturalne – tłumaczy psycholog Iza Kurzejewska. By się uporać z niszczącymi uczuciami, dobrze robić wszystko, co przynosi ci ulgę. (Oczywiście, dopóki nikogo nie krzywdzisz). Możesz krzyczeć, tłuc talerze. Nie masz siły rano wstać z łóżka? Leż choćby cały dzień.

Kurzejewska radzi jednak, żeby nie przeciągać tej sytuacji: – Gdy miesiącami skupiasz się na byłym lub na planach odzyskania go, zdrowienie trwa dłużej. Umów się ze sobą, że przez trzy tygodnie będziesz robić, co ci serce dyktuje. Nawet gdybyś miała wieczorami stać pod domem byłego i obserwować jego okna z ukrycia. Nie wstydź się, ale po trzech tygodniach przestań. Bądź stanowcza, pamiętaj, że takie zachowanie tylko otwiera stare rany.

Gdy ciężko jest ci się powstrzymać, poproś przyjaciółkę, żeby cię pilnowała. Bo nawet po kilku miesiącach możesz nagle zapragnąć omówić z byłym „pilne” sprawy w cztery oczy. Albo osobiście sprawdzić, czy nie przytył.

Telefon do przyjaciela

Nie jesteście już parą i pora dostosować się do nowej sytuacji. Teraz najbardziej potrzebujesz wsparcia. Kogoś, z kim będziesz rozmawiać godzinami i kto o każdej porze dnia i nocy odbierze twój telefon. Wspaniale, jeżeli masz oddaną przyjaciółkę albo siostrę. A co, jeśli jesteś typem samotnika?

– W kryzysach zaskakująco często pomagają nam osoby, z którymi wcale nie byłyśmy zżyte. Sąsiadka, koleżanka z pracy, daleka znajoma – mówi Iza Kurzejewska. – Bo nie zawsze bliski, mimo najlepszych chęci, nadaje się na ratownika. Taki ktoś nie powinien nas oceniać, musi mieć mnóstwo empatii i czas. Być życzliwie nastawiony do świata. Dobrze, by miał za sobą podobne doświadczenia. Jeżeli krępujesz się opowiadać o swoich problemach, pamiętaj, że rozmowa działa jak lekarstwo.

Iza Kurzejewska dodaje: – Jeśli tęsknimy do byłego, korci nas, by zwierzać się komuś z jego otoczenia, na przykład szwagierce. Liczymy, że ona przekaże mu nasze słowa, a i my dowiemy się przy okazji czegoś interesującego. Odradzam ten pomysł, bo daje złudzenie, że wciąż jesteśmy blisko.

Zerwanie kontaktu, dla twojego dobra, musi być całkowite. Powinno też dotyczyć ludzi, z którymi eks jest silnie związany. aureola nad jego głową Kiedy jeszcze byłaś z mężem, tyle rzeczy cię w nim denerwowało! Był uparty jak muł, sam nie zrobił sobie nawet herbaty. A kiedy przychodziła twoja mama, burczał coś niegrzecznie z nosem w gazecie.

Po rozstaniu widzisz go nagle w innym świetle. Jego upór to oznaka stanowczości. Ma wspaniałe poczucie humoru. A jaki z niego przystojniak! Stop! To tylko twój umysł płata ci figle. Bo zazwyczaj idealizuje coś, co tracimy. Zanim więc ujrzysz nad głową byłego aureolę, przypomnij sobie jego wady. Może nawet zrób ich listę i połóż ją w widocznym miejscu.

Bądź bezlitosna. Pamiętasz, jak udał, że nie widzi, kiedy na ulicy zaczepił cię pijak? A jak śmiesznie wyglądał, uciekając przed rozzłoszczonymi gęsiami! Twoje koleżanki na pewno też dorzucą do listy swoje trzy grosze. Uświadomienie sobie, że mąż nie był ideałem, pomoże ci prędzej zapomnieć o wspólnym (niedoskonałym) życiu i ruszyć dalej.

Jak rozmawiać z dzieckiem?

Rozwód bezdzietnej pary bywa mniej skomplikowany. Na szczęście jest coś za coś. Bo jeśli jesteś mamą, prędzej weźmiesz się w garść. Mniej dokuczać ci będzie samotność i poczucie, że życie (chwilowo) straciło sens. Martwisz się, jak poradzą sobie dzieci?

– Wbrew pozorom one całkiem dobrze odnajdują się w nowych warunkach – pociesza Iza Kurzejewska. – Czasem bardziej niż wyprowadzka taty boli ich walka między rodzicami i oglądanie cierpienia mamy. Dopiero wtedy czują, że stało się coś złego.

Rozumiesz, że nie powinnaś rozpaczać przy dziecku, lecz nie zawsze ci się to udaje. Gdy córka przyłapie cię na pochlipywaniu w poduszkę, nie wykręcaj się, mówiąc, że coś wpadło ci do oka. Ona wie, że tak nie jest. Przyznaj, że jest ci smutno. W rozmowie postaraj się nie mówić „my” i „on”.

Zamiast: „Ojcu przestało na nas zależeć”, wyjaśnij, że przestało mu zależeć na tobie. Tak dasz do zrozumienia, że syn lub córka nie mają z tym nic wspólnego. Jeżeli dziecko jest starsze, możesz częściej używać imienia męża niż słowa „tata”. Dzięki temu podkreślisz, że rozstanie dotyczy tylko dorosłych.

Najważniejsze to pamiętać, że twoim zadaniem jest ochrona dzieci, a nie na odwrót. Jeżeli pomimo rodzinnych zawirowań nie poczują się odrzucone, jako mama spiszesz się na medal.

Maja Nowierska


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy