Reklama

Ślub czy życie bez ślubu?

Przeciwnicy instytucji małżeństwa mówią, że ślub to tylko papierek, który i tak niczego nie zmienia. Faktem jest, że młodym Polakom wcale nie jest spieszno, by zmieniać swój stan cywilny. Dlaczego?

Olivia: Ponad 60 proc. Polaków mówi, że jeśli ludzie się kochają, ślub nie ma znaczenia. To duża zmiana, bo jeszcze 10 lat temu uważało tak niecałe 50 proc. pytanych.

Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog: - Wolne związki są coraz częstsze. W każdej grupie wiekowej, w każdym środowisku. Nawet na wsi, gdzie w przeszłości nie były w ogóle tolerowane. Ale zmiana nie dotyczy tylko ich akceptacji. Dawniej bywały wymuszone zewnętrznymi okolicznościami, np. brakiem rozwodu jednej ze stron.

- Dzisiaj podejmujemy tę decyzję świadomie. Po prostu nie chcemy legalizować związku, nawet gdy nie ma ku temu przeszkód. Teraz również coraz więcej kobiet nie zamierza wychodzić za mąż, choć partner naciska. Kiedyś było odwrotnie. To mężczyznom zależało na nieformalnych układach.

Reklama

O czym to świadczy?

- Kobiety czują się pewniej. Młodsze chcą najpierw osiągnąć coś w zawodzie. Dlatego wolą skupić się na nauce i pracy, a do tego potrzebna jest im niezależność. Albo nie mają przekonania, że partner jest tym jedynym. Nie krępują więc sobie ruchów. Czasem winne są złe doświadczenia z domu. Rodzice byli ze sobą nieszczęśliwi i dziewczyny wyciągają wniosek, że unikając ślubu, unikną cierpienia.

- Inaczej jest ze starszymi. One sparzyły się na własnej skórze. Skoro małżeństwo nie uchroniło ich przed rozczarowaniami, a formalności okazały się wyłącznie komplikacją i powodem do dodatkowego stresu, po co im takie obciążenia?

Psychologowie opisują pewien paradoks. Małżeństwa zawarte po okresie długiego mieszkania pod jednym dachem są mniej trwałe od tych, które zaczęły się od ślubu.

- Żyjąc na „kocią łapę”, codziennie określamy, na czym polega nasze bycie razem. Negocjujemy, idziemy na kompromisy, ustalamy własne zasady. Pozwalamy sobie na większą tolerancję i swobodę. A potem, decydując się na ślub, wskakujemy w standardowe role męża i żony. I nagle okazuje się, że mamy wobec siebie zupełnie nowe wymagania i oczekiwania.

- Siła stereotypów wciąż jest ogromna. Czasem powodem ślubu bywa kryzys, chęć naprawienia problemów. A to równie zły pomysł, jak urodzenie dziecka dla ratowania małżeństwa. Oczekujemy cudu, lecz on się nie pojawia. Rozczarowanie staje się zbyt wielkie, para go nie unosi.

Czy to znaczy, że małżeństwo staje się niemodne?

- Nie można stawiać sprawy w ten sposób. Związek nie jest czymś, co podlega chwilowym trendom. To kwestia indywidualnych potrzeb. Są osoby, które bez ślubu czują się źle. I to wcale nie dlatego, że boją się, co ludzie powiedzą.

- Małżeństwo jest dla nich dowodem głębokiego zaangażowania i zobowiązaniem: „nie wycofam się w razie kłopotów, biorę odpowiedzialność za partnera”. W takim sensie daje im ono poczucie bezpieczeństwa i przynosi szczęście.


Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama