Star Wars: Przeznaczenie

Zestaw startowy Star Wars: Przeznaczenie postanowiłem przetestować razem z moim ośmioletnim synem. Choć według informacji na pudełku, tytuł przeznaczony jest od dziesięciu lat, to bez problemu poradzą sobie z nim również młodsi gracze. Wszystko za sprawą przejrzystych zasad oraz uwielbianego również przez dzieci uniwersum.

Przeznaczenie jest intrygującą mieszanką gry karcianej i kościanej. Oznacza to, że poza kartami, w grze używamy specjalnych, sześciościennych kostek. Zaznaczone są na nich różnorodne symbole, które przyporządkowano konkretnym postaciom lub przedmiotom. W estetycznie wykonanym, ozdobionym wizerunkiem Rey, pudełku znajdziemy 48 kart, 16 kości, znaczniki oraz instrukcję. To wszystko czego potrzebujemy, aby rozpocząć przygodę w świecie kosmicznej sagi.

Dostarczone karty dzielimy na dwie talie, wyjmując z nich wcześniej karty pomocy oraz dwie pary bohaterów. Po jasnej stronie mocy stać będą Rey i Poe Dameron. Z kolei ciemną stronę reprezentują Kylo Ren i Kapitan Phasma. Gracze, korzystając z kart i kości, będą starali się doprowadzić do pokonania przeciwników. Można tego dokonać na dwa sposoby. Pierwszym jest zredukowanie wytrzymałości obu bohaterów do zera. Drugim, doprowadzenie do sytuacji, gdy przeciwnikowi zabraknie kart w talii.

Rozgrywka toczy się dynamicznie. Kluczem do zwycięstwa jest właściwe wykorzystanie umiejętności specjalnych postaci oraz kombinacji zagrywanych kart. Potrzebna jest też odrobina szczęścia, aby na kościach wypadły oczekiwane przez nas wyniki. Podczas zabawy możemy strzelać, atakować z bliska, zdobywać zasoby, niszczyć karty przeciwnika czy używać umiejętności specjalnych. Siłą zabawy jest kombinowanie, jak najlepiej połączyć wszystko, aby osiągnąć zamierzony efekt.

Początkowe talie składają się z 21 kart dla każdego gracza (nie licząc postaci) i jest to wystarczając liczba, aby zapoznać się z podstawami rozgrywki i toczyć zaciekłe boje. Warto zaznaczyć, że zasady mówią o rozbudowie talii kart do maksymalnej liczby 30. Oczywiście, jak w każdej kolekcjonerskiej grze karcianej, obowiązują limity typów zbieranych kart. Zasadniczo jednak można je mieszać z dużą dowolnością. Jedynym warunkiem jest używanie bohaterów reprezentujących jedną stronę mocy.

Zaletą zestawu startowego jest dobre zbalansowanie talii dla obu stron. Dzięki temu żaden z graczy nie czuje wyraźnej przewagi i można spokojnie nauczyć się mechaniki i bez frustracji zrozumieć zasady rządzące rozgrywką. Jest to szczególnie cenne, gdy gramy z dziećmi, które ze swej natury szybko się nudzą lub zniechęcają, będąc wyczulonymi na jawną niesprawiedliwość.

Siłą Star Wars: Przebudzenie jest aspekt kolekcjonerski. Aby rozbudowywać talie i zdobywać nowe kości, trzeba kupować dodatki lub inne zestawy startowe. Znajdujące się tam karty, w przypadku dodatków losowe, pozwalają znacząco wzbogacić talie i urozmaicić rozgrywkę. To oczywiście następny etap, bo do dobrej zabawy wystarczy już sam dwuosobowy zestaw startowy. Jeżeli złapiecie jednak bakcyla, to zdecydowanie warto skusić się na kilka dodatków.

Wszystkie karty, opatrzono ciekawymi cytatami i pięknymi ilustracjami. Znajdziemy tam bohaterów, dynamiczne sekwencje walk i znane z sagi bronie. Dzięki temu szybko wciągamy się w klimat rozgrywki i czujemy niczym bohaterowie Gwiezdnych Wojen. Na kartach znajdziemy też odniesienia do Ostatniego Jedi, ale nie zdradzono żadnych elementów fabuły.

Star Wars: Przebudzenie wciąga zarówno młodszych, jak i starszych. To doskonały prezent dla miłośników Gwiezdnych Wojen praktycznie w każdym wieku. Nie zdziwiłbym się, gdyby ten dwuosobowy startowy znalazł się w tym roku pod choinką w wielu domach. Niewygórowana cena, doskonała jakość wydania oraz przede wszystkim dobra zabawa, to coś czego nam wszystkim potrzeba.