Reklama

Starość istnieje

Starość, cierpienie i śmierć są częścią natury ludzkiej. Nie ma powodu zatrzymywać tej wiedzy dla siebie i nie dzielić się nią z naszymi dziećmi.

- Widzi pani, starzy ludzie też się do czegoś przydają - powiedziała sąsiadka z naprzeciwka i wręczyła mi przesyłkę, której listonosz nie mógł nam dostarczyć, kiedy w domu nie było nikogo.

Czasami mijałyśmy się na klace, wymieniałyśmy krótkie zdania, najczęściej dotyczące dzieci, które przecież tak szybko rosną. Zawsze pamiętała jak mają na imię mój syn i córka. Ja wiedziałam, że jej wnuczek jest trochę tylko młodszy ode mnie, a do swojej córki jeździ najczęściej zimą.

Moje dzieci wracając do domu zawsze spoglądały w górę, czy przypadkiem nasza pani sąsiadka nie patrzy przez okno. Gdy stawała w oknie, zaczynały do niej machać, a ona z uśmiechem odpowiadała na takie powitanie.

Reklama

Bywały dni, gdy wracałam objuczona zakupami z warzywniaka i nie zdążyłam nawet włożyć klucza do zamka, a domofon, niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki, wpuszczał mnie do środka.

Święta, wakacje, wyjazdy i kolejny rok szkolny. Wypatrywaliśmy w oknie naszej pani sąsiadki od kilku miesięcy, niestety bezskutecznie. Dzieci pytały o nią, a ja na te pytania nie znałam odpowiedzi - nie miałam kontaktu z jej rodziną, nie znałam numeru telefonu do kogoś z jej bliższych osób.

Pewnego dnia na drzwiach naszej klatki pojawiał się klepsydra. Wiadomość, która wyjaśnia wszystko - jasno i rzeczowo. Imię, nazwisko, wiek i miejsce ostatniego pożegnania. Informacja, która rozwiewa wątpliwości. Żałuję, że nie zdążyłam powiedzieć pani sąsiadce, jak była dla nas ważna. Ile rzeczy mogłam nauczyć i pokazać dzieciom dzięki jej obecności. A najważniejszą z nich był szacunek do człowieka, szczególnie w takim wieku. Starego człowieka.

Na starość 

W Seattle funkcjonuje ośrodek społeczny, w którym przedszkole połączone jest z domem spokojnej starości. Evana Briggs, absolwentka tamtejszego uniwersytetu, nakręciła o tym film. Autorka opowiada, jak niesamowicie zmieniają się staruszkowie, gdy maluchy przybywają na wspólne zajęcia. "Kiedy przychodzą dzieci, pełne zapału do zabawy i tworzenia nowych rzeczy, do ośrodka automatycznie wraca życie" - opowiada Briggs.

W świecie, który przyzwyczaił nas do kultu młodości, zapominamy, że szacunku do starości powinniśmy uczyć dzieci od najmłodszych lat. Tymczasem maluchy izoluje się od prababć czy pradziadków, jakby miały zarazić się sędziwym wiekiem. Znajomi nie odwiedzają z dziećmi babci, bo jest sparaliżowana i nie chcą, żeby ich pociechy zobaczyły "co się naprawdę dzieje". Ale nie mówiąc dzieciom o chorobach, nie sprawimy przecież, że znikną.

Wielu z nas nie uniknie chorób, a przed starością uciec się nie da. Dzieci naprawdę rozumieją o wiele więcej, niż nam się wydaje. Nie ma powodu zatajać przed nimi informacji tylko dlatego, że nie są radosne. Przemijanie jest częścią naszej natury. A starzy ludzie to my - rodzice - tylko cokolwiek dalej.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy