Reklama

To nie wina Polaków, że nie są najlepszymi ojcami

Polscy ojcowie postrzegają siebie bardziej w kategoriach żywiciela rodziny i autorytetu, który musi wprowadzać jakiś porządek w domu. Więc ojciec jest bardziej postrzegany jako przeciwieństwo matki, która jest emocjonalna, wrażliwa i opiekuńcza - tłumaczy Katarzyna Suwada, socjolożka.

Katarzyna Suwada prowadzi porównawcze badania nad ojcostwem i politykami rodzinnymi w społeczeństwie szwedzkim i polskim. Zajmuje się tym, w jaki sposób szwedzcy i polscy mężczyźni rozumieją i definiują rolę taty, jak podchodzą do społecznych i kulturowych oczekiwań związanych z ojcostwem, co robią jako ojcowie i z jakimi problemami muszą sobie radzić.

Magdalena Tyrała INTERIA.PL: Jak system opieki prorodzinnej może wpływać na relację rodzic-dziecko czy też ojciec-dziecko?

Katarzyna Suwada, socjolożka z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN: - Polityka rodzinna ma duży wpływ na to, jak rodzice organizują życie domowe i jak, w związku z tym, kształtuje się relacja rodzica z dzieckiem.

Reklama

- W literaturze naukowej wyróżnia się dwa rodzaje polityk rodzinnych. Z jednej strony są państwa, których polityki koncentrują się na matkach. Podkreślają one specjalną rolę matki, jako głównej opiekunki, która jest odpowiedzialna za dziecko. Przejawia się to na przykład tym, że państwo daje prawo do urlopu macierzyńskiego tylko kobietom.

- Z drugiej strony są kraje, które przyjmują odwrotną taktykę, a mianowicie traktują rodzicielstwo jako sprawę kobiet i mężczyzn. Używają one dyskursu płciowo neutralnego, a więc nie wyróżniają żadnego z rodziców ze względu na jego płeć.

- Jeśli przyjrzymy się ich systemom urlopów, to w takich krajach zobaczymy urlopy rodzicielskie, do których takie samo prawo mają zarówno matki, jak i ojcowie. Oczywiście, nie jest tak, że w tym pierwszym typie całkowicie ignoruje się ojca, ale bardziej chodzi o to, w jaki sposób traktuje się jego rolę - czy uznaje się mężczyznę za opiekuna równego matce, czy raczej podkreśla się jego rolę żywiciela rodziny.

Polska reprezentuje ten pierwszy typ.

- Tak, w naszym kraju większość mechanizmów polityki rodzinnej skierowanych jest do mam. To one są postrzegane jako główne opiekunki, ojcowie są raczej dodatkowymi opiekunami, którzy mają pomagać kobiecie. I dlatego ich głównym zadaniem pozostaje zapewnienie bytu materialnego rodzinie.

Ostatnio jednak obserwujemy w Polsce powiew zmian...

- Bez wątpienia. Pojawia się nowy model ojcostwa, w którym ojciec zaczyna przejmować część obowiązków tradycyjnie uznawanych za kobiece. Jednak na poziomie polityki społecznej ciągle myśli się w kategoriach matek. Nasz rząd niby próbował to zmienić, wprowadzając półroczny urlop rodzicielski, który może być wykorzystywany również przez mężczyzn, ale widać, że nie chciał zrezygnować z "uprzywilejowanej" pozycji kobiety. Dlatego też pierwsze pół roku urlopu dalej nazywa się urlopem macierzyńskim.

- Nawet jeśli mężczyzna może korzystać z jego części, to na poziomie symbolicznym jest to okres zarezerwowany dla matki. Jeśli chcielibyśmy prawdziwych zmian, to wtedy urlop macierzyński zostałby w całości przekształcony w urlop rodzicielski.

A jak sprawa ta wygląda w Szwecji?

- Szwecja jest często uznawana za państwo o silnie proojcowskiej polityce rodzinnej. Już w latach 70. zauważono, że aby osiągnąć równość płciową, konieczne jest włączenie mężczyzn w sferę domową. Przekształcono wtedy zasiłek macierzyński w neutralny płciowo urlop rodzicielski. Początkowo okazało się, że z różnych powodów mężczyźni wcale nie palą się do tego, żeby korzystać z tego urlopu. Stwierdzono więc, że konieczne są dodatkowe mechanizmy włączające mężczyzn w opiekę nad dziećmi.

Co zaproponowano panom?

- W 1995 roku wprowadzono tak zwany daddy month, czyli w wolnym tłumaczeniu "miesiąc dla taty". Jeden z 13 miesięcy urlopu rodzicielskiego został zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzny. W 2002 roku ten okres powiększono do dwóch miesięcy. Urlopem rodzicielskim rodzice mogą się dowolnie podzielić, ale ten zarezerwowany okres sprawia, że jeśli ojciec nie zdecyduje się na urlop rodzicielski, to te dwa miesiące urlopu przepadają. Matka nie może ich przejąć, więc w efekcie rodzice tracą dwa miesiące płatnego urlopu.

- Takie rozwiązania są stosowane w różnych krajach. Najbardziej prorównościową politykę tego typu ma obecnie Islandia, gdzie każdemu z rodziców przysługują trzy miesiące urlopu, a kolejnymi trzema mogą się oni dobrowolnie podzielić.

Co jeszcze skandynawskie państwa oferują rodzinom?

- Poza systemem urlopów rodzicielskich na politykę rodzinną składa się również dostęp do żłobków i przedszkoli. Tutaj chodzi o to, czy państwo czuje się odpowiedzialne za pomoc rodzicom w opiece nad dziećmi i - nie ukrywajmy - pomoc w powrocie kobietom do pracy.

- W Szwecji rozwiązane jest to w ten sposób, że każde dziecko, które ukończy pierwszy rok życia, ma zagwarantowane miejsce w przedszkolu. W efekcie w 2012 roku prawie 85 proc. szwedzkich dzieci w wieku od 1 do 5 lat chodziło do przedszkola.

Niezwykle komfortowa dla rodziców sytuacja. My możemy o tym tylko pomarzyć.

- Niestety. W Polsce miejsc w przedszkolach brakuje, nie mówiąc o miejscach w żłobkach. Dla porównania, tylko ok. 50 proc. dzieci w wieku 3 lat chodzi u nas do przedszkola. Sytuacja jest jeszcze trudniejsza w mniejszych miejscowościach. W rezultacie pierwsze trzy lata życia dziecka dla wielu rodziców to niemała gimnastyka, polegająca na próbach pogodzenia roli rodzicielskiej i pracy zawodowej obojga rodziców.

- Koniecznie jest angażowanie dziadków, wynajmowanie niani, na którą oczywiście wielu ludzi nie stać, korzystanie z pomocy sąsiadów, znajomych, rodziny albo rezygnacja z pracy jednego z rodziców.

W praktyce najczęściej jest to kobieta, bo zazwyczaj zarabia mniej. Jaki to wszystko ma wpływ na relację rodzica z dzieckiem?

- Taki, że im więcej czasu dziecko spędza z danym rodzicem przez pierwsze miesiące i lata życia, tym lepszy ma z nim kontakt. Jeżeli dziecko spędza ten czas głównie z mamą, a tatę widzi tylko przez godzinę dziennie, pomiędzy jego powrotem z pracy a snem, to oczywiste jest, że relacja dziecka z matką będzie inna, głębsza niż relacja z ojcem. Jest to szczególnie widoczne w moich badaniach, w wywiadach z ojcami, którzy zdecydowali się na długie urlopy rodzicielskie. Nie na jeden czy dwa miesiące, ale na przykład na pół roku.

Tacy są, ale w Szwecji.

- Tak. Doświadczenie samodzielnego zajmowania się np. półrocznym dzieckiem - bez nadzoru mamy, która krytykuje, interweniuje, gdy pojawia się problem - jest szczególnym doświadczeniem dla moich badanych, które, jak oni sami zauważają, pozytywnie wpłynęło na ich życie. I bardzo lubią o tym opowiadać, że nagle wszystko widzą z innej perspektywy, że są bardziej wrażliwi...

- Ale też zaczynają dostrzegać to, ile wysiłku wymaga jednoczesne zajmowanie się małym dzieckiem i całym domem, sprzątaniem, gotowaniem, praniem, zakupami. Więc ma to pozytywny wpływ na podział obowiązków domowych.

- Na relację z dzieckiem ma to taki wpływ, że w końcu czują się w niej pewnie. Czują, że mama wcale nie jest ważniejsza dla dziecka niż oni. To może wydawać się śmieszne, ale wielu moich rozmówców mówiło o walce, jaką musieli stoczyć po to, żeby być dla swojego dziecka rodzicem tak samo ważnym jak mama. To jest szczególnie widoczne w rozmowach ze szwedzkimi ojcami.

A Polscy ojcowie? Bardzo różnią się w podejściu do ojcostwa?

- Ci ojcowie, z którymi ja rozmawiałam, nie mieli jeszcze prawa do korzystania z urlopu rodzicielskiego, więc często postrzegają rodzicielstwo inaczej niż Szwedzi. Przede wszystkim koncentrują się na roli żywiciela rodziny i autorytetu, który musi wprowadzać porządek w domu. Podkreślają to, że ojciec jest przeciwieństwem matki, która jest emocjonalna, wrażliwa i opiekuńcza.

- Oczywiście, takie głosy można znaleźć w szwedzkich wywiadach, ale tam mimo wszystko widać chęć walki ze stereotypowym obrazem macierzyństwa i ojcostwa. A polscy ojcowie mają problem z przekraczaniem rodzicielskich ról płciowych. Dla jednych to jest naturalne i normalne. Nic nie da się z tym zrobić. Dla innych jest to źródłem problemów, nie umieją się w tym odnaleźć. Chcieliby być bardziej zaangażowani, ale nie wiedzą jak.

- Co więcej, w miejscach publicznych często spotykają się z uwagami obcych ludzi, że to mama powinna uciszyć płaczące dziecko, a nie oni. Bo mężczyzna przecież nie potrafi. Mam wrażenie, że wielu polskich ojców jest zwyczajnie zagubionych.

Na czym polega zrównanie roli matki i ojca w procesie wychowania? Jak daleko Polakom do takiego stanu rzeczy?

- Nie mówiłabym może o zrównaniu ról, ale o pozwoleniu rodzicom na wychodzenie poza tradycyjne kobiece i męskie role. W takim sensie, że każdy z rodziców może angażować się w każdą aktywność związaną z opieką nad dzieckiem. Że przestaje się myśleć, że za jedzenie dziecka jest odpowiedzialna tylko mama, a ojciec powinien skupiać się na tym, żeby zarabiać coraz więcej pieniędzy dla dobra rodziny.

- W dzisiejszych czasach rodzicielstwo staje się obszarem negocjacji pomiędzy kobietą a mężczyzną i próbą znalezienia takiego balansu pomiędzy pracą a domem/rodziną, w którym obie strony będą szczęśliwe.

To gdzie tkwi największy problem, który uniemożliwia zmiany?

- Myślę, że w polskich rodzinach jest trudno wprowadzać model partnerski przez system i kulturę, w którym żyjemy. Po pierwsze, urlopy są skierowane głównie do matek. Po drugie, brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach. Chodzi też o sytuację na rynku pracy, że kobiety ciągle mniej zarabiają, więc to im jest łatwiej zrezygnować z pracy.

- Mężczyźni nie mają takich rozterek, czy zrezygnować z pracy czy nie. Dla nich praca jest oczywistością, zresztą tak samo jest w Szwecji... Oczekiwania społeczne są też ogromnie ważne. Babcie i dziadkowie oczekują od swoich córek, że poświęcą swoją karierę dla dzieci, a od synów, że kiedy zostają ojcami, to w końcu się ustatkują i znajdą porządną, dobrze płatną pracę.

- Problem oczekiwań społecznych ilustruje też nastawienie lekarzy i lekarek, którzy często ignorują ojców przychodzących z mały dzieckiem. To matka jest osobą, z którą się rozmawia o zdrowiu dziecka. I niektórzy polscy tatusiowie na to narzekali. Niektórzy mężczyźni też, co mnie chyba najbardziej zdziwiło w polskich wywiadach, początkowo mieli problemy z wychodzeniem na spacer z małym dzieckiem. Bali się, że będą postrzegani jako samotni ojcowie.

- Dlatego mężczyznom często wygodniej jest patrzeć na swoją rolę w kategoriach odpowiedzialności za sferę materialną. Ojciec odgrywa też większą rolę, gdy dzieci są starsze, bo wtedy może zajmować się ich edukacją, uprawiać z nimi sport, chodzić na wycieczki itd.

Pytanie, czy to jest złe?

- Moim zdaniem jest, bo nie daje ludziom szansy na takie życie, jak sami chcą. Wciska się ich w pewne modele zachowań. To nie jest komfortowa sytuacja, kiedy tata słyszy w parku od obcej osoby, że to mama powinna zająć się płaczącym dzieckiem, a nie on, bo on nie potrafi... A słyszałam takie opowieści. To nie jest dobre również z perspektywy sytuacji kobiet na rynku pracy.

Jak Polacy definiują rolę ojca, jak ją rozumieją i jak rozumieją ojcostwo? Czy różnią się w tym od Szwedów?

- Trochę już wspominałam o tym na początku. Polscy ojcowie widzą się głównie przez pryzmat żywiciela rodziny. Dużo mówią o swojej pracy i o tym, jak to muszą o nią dbać. To jest związane również z tym, że czują, że muszą zapewnić swojej rodzinie bezpieczeństwo.

- Z drugiej strony, definiują rolę ojca w kontraście do roli matki, a więc według nich ojciec musi być bardziej wymagający, musi dbać o konsekwencję w wychowaniu, bo kobiecie często jej brakuje.

- Oprócz tego, ojciec pełni rolę drugiego opiekuna, który ma pomagać matce, kiedy ona nie może z różnych powodów zajmować się dzieckiem albo domem. Tato jest też głównie odpowiedzialny za zabawy z dziećmi i organizowanie im wolnego czasu. Zwłaszcza w weekendy.

- Ta polska narracja różni się zasadniczo od narracji szwedzkich ojców, którzy lubią mówić o braku różnic pomiędzy ojcostwem i macierzyństwem, poza takimi dwoma obszarami jakimi są ciąża i karmienie piersią. Podkreślają emocjonalny charakter doświadczenia rodzicielstwa, i praktycznie nie wspominają o męskiej roli żywiciela rodziny.

- Ciężko powiedzieć, na ile oni w ten sposób myślą, a na ile to zaprzeczanie różnicom wynika ze wzorów kulturowych i promowania równości płciowej w społeczeństwie szwedzkim. Warto też pamiętać o tym, że Szwedzi mają znacznie lepsze warunki pracy niż Polacy i po prostu mniej się boją, że ją stracą.

Jak narzucanie przez państwo sposobu podziału urlopów macierzyńskich i rodzicielskich wpływa na jakość pełnionej roli?

- Z perspektywy mężczyzny skorzystanie z długiego, a więc kilkumiesięcznego, a nie dwutygodniowego, urlopu rodzicielskiego, podczas którego mężczyzna samodzielnie zajmuje się dzieckiem, jest ważne, bo po pierwsze wzmacnia relację z dzieckiem - to jest potwierdzone w wielu badaniach psychologicznych i socjologicznych.

- Po drugie, wpływa na zmianę wzorców tradycyjnej męskości. Doświadczenie opieki często pozwala mężczyznom odkryć bardziej emocjonalną część ich osobowości. Sprawia, że w inny sposób zaczynają podchodzić do innych ludzi, są bardziej wrażliwi na krzywdy innych, na przemoc.

- Tacy pełnoetatowi tatowie często mi mówili, że pod wpływem tych paru miesięcy sam na sam z dzieckiem zmieniły im się preferencje filmowe i już nie mogą znieść filmów, w których dominuje przemoc. Że zaczęli bezpieczniej jeździć samochodem. Że są bardziej wrażliwi, jak widzą np. dziecko, któremu dzieje się krzywda i są bardziej skorzy do reakcji. Sądzę, że to jest ważne, bo to zaangażowane ojcostwo jest pewnego rodzaju szansą na odejście od modelu męskości, który opiera się na dominacji i przemocy. Pokazuje, że można być wrażliwym mężczyzną nie tracąc męskiej tożsamości.

- I w końcu to doświadczenie wpływa na docenienie pracy domowej. Mężczyźni, którzy wcześniej nie dzielili obowiązków domowych ze swoimi partnerkami, zaczynają dostrzegać, że to jest ciężka praca. Zaczynają rozumieć złe humory swoich partnerek, co daje szansę na to, że w przyszłości ich związki też będą lepsze.

Jaka jest różnica między macierzyństwem a ojcostwem?

- Różnica pomiędzy rolą matki i ojca jest konstruowana społecznie. Jednak wynika ona z różnic biologicznych i z tego, że kobiety są w ciąży i mogą karmić piersią, a mężczyźni nie. To sprawia, że dla polskich ojców relacja matki z dzieckiem ma szczególny charakter, jest bardziej emocjonalna i jest to granica, której oni nie umieją przeskoczyć. A to przekłada się potem na to, że, tak jak wspomniałam wcześniej, matki są postrzegane jako te bardziej uczuciowe i ojcowie powinni kontrolować tę uczuciowość.

- W związku z tym ojcostwo jest też kojarzone z autorytetem i jednocześnie z zabawą. A więc to ojcowie częściej zajmują się tymi "fajniejszymi" aspektami rodzicielstwa - chodzą na spacery w weekendy, bawią się, a jak dzieci są starsze to biorą na wycieczki, pokazują świat, uczą jeździć na rowerze, na nartach. Matka z kolei jest od tego, żeby pocieszyć w trudnych chwilach, zająć się dzieckiem, kiedy płacze, przytulić.

- Dalej myślimy w Polsce o rodzicielstwie przez pryzmat tradycyjnych cech kobiecych i męskich. Ciężko nam uciec przed tym myśleniem. Ono jest bardzo silnie wpisane w naszą kulturę. A moje badania pokazują, że nie jest sytuacja komfortowa ani dla mężczyzn, ani dla kobiet. I sądzę, że wprowadzenie na przykład trzech miesięcy urlopu zarezerwowanego dla ojca, pomogłoby nam przejść poza myślenie w takich kategoriach.

***

Badania Katarzyny Suwady mają charakter porównawczy i opierają się na wywiadach pogłębionych z rodzicami, na badaniach sondażowych dotyczących rodziny i ról płciowych oraz na historycznej analizie polityk rodzinnych Szwecji i Polski.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ojcostwo | ojciec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy