Reklama

Ukochany, mądry jedynak. Jak sprawić, że nie będzie egoistą?

Jak wspierać i na co zwracać uwagę, gdy wychowujemy jedynaka? Postaramy się odpowiedzieć na wasze pytania.

Koleżanki, które mają dwoje i więcej dzieci mówią, niby w żartach, że „hoduję” w domu egoistę. Ja nie widzę większych różnic w zachowaniu dzieci. Czy jedynacy rzeczywiście częściej wyrastają na egocentryków? Magdalena z Grudziądza.

Jedynacy mają inne doświadczenia, tak samo jak pierwsze, czy drugie dziecko w rodzinie wielodzietnej. Każde z nich jest inne. Jedynakowi trudniej trenować umiejętności społeczne, ponieważ nie ma brata ani siostry.

Ale tak naprawdę wszystko jest kwestią wychowania i systemu wartości rodziców. Jeśli uczysz dziecko, że ważne są relacje z ludźmi, a nie to, co możesz mu kupić, że warto czasem ustąpić, by nie zniszczyć przyjaźni, to nie ma znaczenia, ile masz dzieci.

Reklama

Przede wszystkim ty swoim własnym postępowaniem pokazujesz, jak należy się zachowywać. Stwierdzenie innych mam: „to na pewno jedynak”, jest przykre. Nie można jednak w ten sposób tłumaczyć niegrzecznego zachowania.

Mój siedmioletni wnuk nie potrafi przegrywać, musi być najlepszy. A jeśli coś nie idzie po jego myśli, przerywa zabawę. Jak mogę nauczyć go radzić sobie z porażką? Karolina z Grójca.

Staraj się nie chronić wnuka przed porażkami, ale ucz, jak sobie z nimi radzić. Najlepszym i bezpiecznym sposobem mierzenia się z przegraną są różne dyscypliny sportu i gry planszowe. W planszówkach o wygranej często decyduje los, więc uczmy dzieci, że ważniejsza od wygranej jest zabawa i wspólnie spędzony czas.

Sami godnie przyjmujmy porażkę, gratulujmy zwycięzcom. Niezależnie od tego, jak bardzo frustrują nas porażki dziecka i jego ataki agresji, nie powinniśmy się z tej sytuacji wycofywać. Uczmy je konstruktywnych reakcji.

Może się złościć, to naturalne, ale nie akceptujmy agresywnego zachowania: „Możesz pokrzyczeć, ale nie wolno nikogo bić i niszczyć gry”. Ważne też, jak my reagujemy na porażki dziecka, czy je wspieramy, czy zabraniamy popełniać błędy, czy mówimy „Jesteś niezdarą”. Pamiętajmy „Nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi”.

Nie potrafimy z mężem niczego odmówić naszej jedynej córce. Urodziłam ją dopiero po 40. Ale ona coraz częściej mówi do nas tonem rozkazującym „daj!”, „zrób!”, „chcę!”. Jak uniknąć takiej postawy? Ewa z Siedlec.

Pokaż córce, że nie wszystko może mieć od razu, czasami trzeba poczekać na swoją kolej. Np. gdy na placu zabaw częstujesz dzieci cukierkami, niech będzie ostatnia. Nawet za cenę jej złości. Przypominaj o słowach: „proszę”, „dziękuję”. Gdy czegoś chce, reaguj tylko, gdy wyraża prośbę.

Gdy mówi: „Chcę jeść! Masz mi dać!”, zasugeruj, że tak nie powinniśmy się do siebie zwracać. Zapytaj, czy wie, w jaki sposób może zapytać o to samo inaczej, grzeczniej. Sama używaj takiego języka wobec partnera i dziecka.

Naucz też córkę, że na niektóre rzeczy trzeba uzbierać pieniądze. Czasami zamiast kupować kolejną zabawkę, możecie wyjść razem do parku linowego, do ZOO. Takie momenty dzieci pamiętają dłużej niż kolejny gadżet, który rzucą w kąt. One chcą przeżywać przygody! Nie zrażaj się, gdy usłyszysz „Tylko tyle? To ma być prezent?”. Postaw bardziej na relacje i aktywność, niż chodzenie po sklepach.

Jeśli dziecko ma już w sobie taką postawę roszczeniową, nie odcinaj go od razu od zabawek ze słowami „Ja cię nauczę!”. Poświęcaj mu uwagę, ale sama też dbaj o siebie: „Teraz jest mój czas, chcę poczytać książkę”. W ten sposób uczysz nie tylko samodzielnych zabaw, ale i tego, że każdy potrzebuje przestrzeni dla siebie.

I nie bądź na każde zawołanie! Nie spełniaj wszystkich zachcianek dziecka, nawet jeśli cię na to stać i masz na to czas.

Mam duże wymagania względem córki (9 l.). Mogę poświęcić jej czas i pieniądze. Chcę, żeby w przyszłości miała dobrą pracę. Chodzi na wiele zajęć dodatkowych. Ktoś mi powiedział, że wychowuję perfekcjonistkę. Czy to źle? Kamila z Włocławka.

Zawsze dobrze jest najpierw przyjrzeć się sobie. Czy ty po powrocie z pracy nie padasz ze zmęczenia? Córka po szkole na pewno też, a jeszcze musi iść na zajęcia, które pewnie nie zawsze ją interesują. Warto dostosować wymagania do jej możliwości. Podnoś poprzeczkę, ale tylko o kilka centymetrów i stój obok, żeby jej pomóc.

Porozmawiajcie o tym, które zajęcia sprawiają jej przyjemność. Czasami zapisujemy dziecko na pianino, ponieważ my o tym marzyłyśmy. Ale być może to nie są marzenia naszego dziecka. Częściej też jedynaków traktujemy, jakby byli już dorośli: „Jesteś w takim wieku, że powinieneś to i tamto”.

Pozwólmy im być dziećmi, gdy nimi są. Na wszystko przyjdzie czas. Kochaj córkę i wspieraj bez oczekiwań, że będzie najlepsza i najwspanialsza. W przeciwnym razie możesz się rozczarować.

Zbyt duże oczekiwania wobec córki mogą sprawić nie tylko, że będzie perfekcjonistką, ale przede wszystkim nigdy nie będzie z siebie zadowolona, bo przecież zawsze mogłaby zrobić coś lepiej. Nie będzie potrafiła delegować zadań, bo to ona musi spełnić oczekiwania szefa, męża, teściowej. Czasami warto trochę odpuścić.

Patryk to wyczekane dziecko. Choć ma 11 lat, wciąż boję się, że coś mu się stanie. Bardzo o niego dbam. Mąż mówi, że jestem nadopiekuńcza i że powinnam już odciąć pępowinę. Czasami się o to sprzeczamy. Katarzyna z Malborka.

Pozwól synowi czasami się ubrudzić, nabić sobie siniaka, nie zjeść obiadu. Jak zgłodnieje, to przyjdzie. To nie znaczy, że go zaniedbujesz. Dajesz mu po prostu więcej swobody, możliwości podejmowania decyzji i przestrzeni do samodzielności. Nie puszczaj go od razu na głęboką wodę.

Za każdym razem lekko poszerzaj zakres swobody. To jest mu potrzebne, by wkroczyć w dorosłe życie, by nauczyć się w przyszłości decydowania o sobie, bycia niezależnym. Dziecko najbardziej potrzebuje nas, gdy jest małe i w pełni zależne od naszej opieki. Potem ta relacja się zmienia. Wciąż jesteśmy blisko, ale raczej wspieramy je i towarzyszymy mu, niż wyręczamy. Dużo z nim rozmawiaj, zapewnij, że jesteś, gdy będzie cię potrzebowało.

Ustalcie zasady wychodzenia z domu, wracania od kolegów i bezpieczeństwa zabawy na podwórku. Będziesz wtedy spokojniejsza. Uwierz, że masz wspaniałego syna, który na pewno sobie ze wszystkim poradzi. Twoja wiara doda mu pewności siebie.

Obserwuję pięcioletnią córkę na placu zabaw. W sytuacjach konfliktowych nie potrafi ustąpić, musi zawsze postawić na swoim. Nie ma rodzeństwa, z którym mogłaby się kłócić i ćwiczyć wypracowywanie kompromisu. Jak ją tego nauczyć? Kinga z Lublina.

Spotykaj się z kuzynkami, z przyjaciółkami, które mają dzieci, zaprzyjaźnij się z mamami z przedszkola, żeby córka mogła spotykać się z rówieśnikami także po południu. Tłumacz córce, że raz ona ustąpi, a raz jej koleżanka. Powiedz: „Każdy może mieć własne zdanie i może chcieć bawić się w inne zabawy. Możecie jednak spróbować się dogadać”.

Kontakt z dziećmi jest bardzo ważny, dzięki temu córka nauczy się wyznaczać własne granice i szanować granice innych. Gdy widzimy sytuacje konfliktowe, możemy trochę pomóc: „Jak możecie rozwiązać ten problem? Co zrobić, żebyście obie były zadowolone?” Zaproponuj burzę mózgów, a potem razem wybierzcie najlepsze rozwiązania.

W domu dyskutujcie z mężem przy córce. Nie chodzi o kłótnie, ale o podejmowanie decyzji: gdzie pojedziecie na wakacje, jakie meble kupicie do pokoju dziecięcego. Pokażcie jej, w jaki sposób dorośli potrafią się dogadywać, jak można rozwiązać konflikt. Uczcie konstruktywnej rozmowy, bądźcie przykładem.

Rozmawiając ze sobą, bierzcie pod uwagę zdanie partnera, rozpatrujcie wszystkie możliwe rozwiązania. Wtedy dajecie córce jasny przekaz: „Nawet jeśli mamy różne zdania, potrafimy się porozumieć”.

Na placu zabaw dziewczynce wysypały się książeczki z plecaka. Dzieci pomagały jej zbierać, ale moja córka nie ruszyła się z miejsca. Jedna z mam powiedziała: „ona jest jedynaczką, dlatego myśli tylko o sobie”. Zrobiło mi się przykro. Jak zaszczepić w dziecku empatię i chęć niesienia pomocy? Klaudia z Wielunia.

Dzieci z natury są egocentryczne, dopiero z wiekiem uczą się czym jest wrażliwość na drugiego człowieka. Możemy jednak im w tym trochę pomóc. Angażuj się w akcje charytatywne: w przedszkolu, w szkole. Możesz przekazać zabawki, ubranka w dobrym stanie i książki dla dzieci z domu dziecka lub do szpitala.

Poproś córkę o pomoc w segregowaniu. Znajdź fundację, która chętnie przyjmie waszą pomoc. Może podczas Orkiestry Świątecznej Pomocy staniecie razem z puszką, by zbierać pieniążki dla chorych dzieci? Pomagaj bliskim, dzwoń, gdy są chorzy, pytaj o samopoczucie.

Zwracaj uwagę na osoby starsze na ulicy, otwórz drzwi mamie z wózkiem, gdy chce wejść do budynku. Niech córka ci w tym towarzyszy. Pomagaj własnemu dziecku, gdy niechcący zburzy sobie zamek z piasku albo z klocków. Schyl się, gdy komuś wypadają dokumenty na ulicy, gdy ktoś się przewróci, pytaj, czy wszystko w porządku.

Dziecko nas obserwuje, a potem mimowolnie naśladuje. Przecież pomaganie to sprawianie przyjemności innym, ale to także radość dla nas. Powidz jej o tym. Poza tym zapewnij, że: „Dziś ty pomagasz komuś, a jutro na pewno ktoś pomoże tobie!”.

Syn jest moim oczkiem w głowie. Chcę, żeby miał wszystko, co najlepsze, ale zauważyłam, że nie potrafi dzielić się z innymi dziećmi zabawkami czy słodyczami. Nawet przywłaszcza sobie zabawki innych dzieci. Co robię nie tak? Patrycja z Władysławowa.

Trening czyni mistrza! Gdy syn dostaje od nas czekoladkę, warto uczyć go, by zapytał, czy ktoś inny chciałby się poczęstować: tata, babcia, ciocia. I nawet jeśli nie masz ochoty, weź od niego kawałek. Gdy głośno protestuje, zapytaj, jak on by się czuł, gdybyś ty dostała w pracy cukierki i się z nim nie podzieliła.

Jak czuje się kolega na podwórku, który chciałby pobawić się przez chwilę jego samochodem, ale on na to nie pozwala? A gdyby było na odwrót? Gdyby kolega miał piękny rower i nie pozwoliłby mu nawet się do niego zbliżyć? Jakby się czuł? Pozwólmy dziecku nazwać te uczucia. „Widzisz, innym też jest smutno, gdy bierzesz wszystko dla siebie.” – podkreślaj.

Rozmawiajcie o „dzieleniu się”, czytajcie książki na ten temat. Pamiętaj jednak, że dziecko ma też prawo posiadać rzeczy, którymi nie chce się podzielić: ukochany miś, figurka bohatera filmowego. To są rzeczy „ukochane”. Możecie ustalić, które to są zabawki, oczywiście nie wszystkie.

Mój syn, popisuje się, chce przewodzić grupie, narzucać swoje zdanie. Kolegom i koleżankom nie zawsze się to podoba. To prawda często go chwalę i mam wrażenie, że z tego powodu się wywyższa. Jak pielęgnować w nim cechy przywódcze, a nie bycie zarozumiałym? Karolina z Warszawy.

To bardzo dobrze, że chwalisz swojego syna, warto to robić. Chwalmy jednak za włożony wysiłek „Widzę, że się starasz!”. Nie podziwiajmy go jednak za rzeczy oczywiste: że wstał z łóżka. Nie mówmy „świetnie grałeś w piłkę”, gdy tak naprawdę nie dotknął jej ani razu. Powiedzmy, doceniam twój wysiłek, ale jeszcze musisz potrenować, poćwiczyć.

Pamiętajmy, żeby zwracać uwagę na to, by dziecko chwaliło się tym, kim jest, a nie tym co ma. „Jestem dobry w piłkę”, ale nie „Mam najładniejszą i najdroższą piłkę z podpisami całej drużyny”. Pokaż mu, że kochasz go zawsze, czy jest w czymś najlepszy, czy trochę gorszy.

Poza tym to bardzo dobrze, że syn wykazuje cechy przywódcze. Może jest dobrym organizatorem, potrafi „skrzyknąć” grupę na wycieczkę, zorganizować urodziny kolegi, imprezę w szkole? Zachęcaj go do wystąpień publicznych. Może chce być członkiem samorządu lub przewodniczącym klasy? Znajdź mu odpowiedzialną funkcję do pełnienia.

Doceniaj jego aktywność, w przyszłości to może zaprocentować. Świetnie sprawdzi się na samodzielnych i odpowiedzialnych stanowiskach. Nie powinniśmy tłumić w dzieciach ich naturalnych zdolności. Podkreślaj jednak, że ważne jest to, co do powiedzenia mają także inni, że warto szukać kompromisów, że relacje z kolegami mają znaczenie i trzeba szanować ich uczucia.

Naszym ekspertem jest Marta Iwanowska-Polkowska, psycholog


Świat kobiety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama