Reklama

Zabawa bez granic

Celem budowy muru jest dzielenie i zatrzymywanie. Celem instalowania huśtawek jest dawanie przyjemności i poczucia beztroski. Co powstanie z połączenia jednego z drugim? Zobaczmy.

Jak się to zaczęło?

Już dziesięć lat temu, dwoje architektów z Kalifornii, Ronald Rael i Virgina San Fratello, stworzyło koncept i wizualizację huśtawek na desce, zamontowanych w murze. Ich przewodnią myślą był slogan: "Architektura nie powinna projektować muru, ale wolne przestrzenie w nim".

I jest huśtawka!

W tym roku postanowili wprowadzić projekt w życie. Pod koniec lipca zainstalowali różowe huśtawki na desce, w murze granicznym między El Paso w Teksasie a meksykańskim Ciudad Juarez. Dzieci po obydwu stronach chętnie ruszyły do zabawy, a rodzice do robienia zdjęć, by upamiętnić tę wyjątkową chwilę. Mur, który powstał by dzielić, stał się konstrukcją, która połączyła dzieci z dwóch krajów, pomiędzy którymi nie można mówić o przyjaźni. Wydarzenie trwało pół godziny i żadne służby porządkowe nie zakłóciły jego przebiegu.  Rael mówi, że poczucie wspólnoty przy granicznym murze, było najbardziej niezwykłym doświadczeniem jakie przeżył w całej swojej karierze. Pomimo izolacji, to co się dzieje po jednej stronie muru, ma wpływ na drugą. Dzięki niemu ten przekaz był bardzo pozytywny.

Reklama

Słowa wsparcia

Relacja z instalacji "Teeter - Totter Wall" czyli "Huśtawka w Murze" zebrała dwieście dwadzieścia pięć tysięcy lajków i ponad pięć tysięcy komentarzy na Instagramie. W większości pozytywnych. Internauci pisali, że to świetny projekt, który buduje społeczność. Podkreślali, że tu gdzie dorośli zbudowali mur, dzieci budują przyjaźń. Wyrazili nadzieję, że podobnie, jak runął Mur Berliński, przyjdzie i czas na ten mur graniczny. Pisali, że jako ludzie mamy więcej wspólnego, niż chcemy o tym pamiętać, a czasem z sytuacji trudnych, może powstać wiele dobra.

Słowa krytyki

Niektórzy użytkownicy Instagrama twierdzili, że mur był dobrą inwestycją, bo broni USA przed napływem nielegalnych imigrantów i  niekontrolowanym przerzutem narkotyków, a teraz jeszcze służy jako miejsce zabaw dla dzieci.  Inni  komentowali, że Amerykanie i Meksykanie mają swoje wzloty i upadki, ale żadne huśtawki nie przywrócą życia tym, którzy zostali zabici podczas nielegalnego przekraczania muru, a łącznie było to około pięciuset osób, w tym kilkoro dzieci. Instalacja artystyczna, która sprawiła chwilową radość dzieciom, nie poprawi sytuacji rodzin, których członkowie żyją po dwóch stronach granicy, bez nadziei na połączenie.

Co dalej z murem?

Kilka dni przed wydarzeniem, Sąd Najwyższy wydał zgodę na finansowanie budowy muru na granicy z Meksykiem ze środków Pentagonu. Inwestycja będzie miała dziewięćdziesiąt jeden kilometrów i ma pochłonąć miliard dolarów. Ten fragment zabezpieczenia, wraz z oświetleniem, drogami dojazdowymi i budynkami dla patroli i tak nie zapewni pełnej kontroli. Lądowa granica Stanów Zjednoczonych z Meksykiem wynosi trzy tysiące sto czterdzieści pięć kilometrów , a długość muru ma tylko około tysiąca kilometrów. Budowa muru, a co za tym idzie uszczelnienie granicy z Meksykiem, była jednym z kluczowych postulatów prezydenckiej kampanii wyborczej  Donalda Trumpa w 2016 roku. Jego zwolennicy krzyczeli wtedy hasło: "Zbudujmy mur i niech Meksyk za to zapłaci".


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy