Reklama
Zdradzona tajemnica

Świat według Korczaka, część 7

„Doświadczenie paru niestosownych pytań, nieudanych żartów, zdradzonych tajemnic, niebacznych zwierzeń uczy dziecko odnosić się do dorosłych jak do oswojonych, ale dzikich zwierząt, których nigdy nie można być dość pewnym”.

Tajemnica - któż z nas jej nie miał? Czasem bolesna, skrywana przed całym światem, czasem taka, którą podzieliliśmy się z przyjacielem. Bo przyjaciel to osoba, której możemy zaufać, ktoś kto jest przy nas, gdy dzieje się coś złego, pomaga, wspiera, a nade wszystko potrafi zachować sekret.

Wiele razy byłam świadkiem braku dyskrecji. Czasem rozpadały się przez to miłości, kiedy indziej znikały wieloletnie przyjaźnie przypieczętowane wspomnieniami z młodości. Kończyło się coś, co zdaniem otoczenia skończyć się nie powinno. Niestety raz czy drugi nadużyte zaufanie nie potrafi wrócić do swego pierwotnego stanu. Wszyscy dorośli to wiedzą, bo na własnej skórze przeżyli rozczarowanie, którego powodem było zachowanie drugiej osoby.

Reklama

Dlaczego mając takie doświadczenia, chronimy siebie, a nie potrafimy ochronić naszych dzieci?

Miłosne listy

- Ty wiesz, że znalazłam listy miłosne mojej córki? - nie wiadomo czy z zachwytem, czy niepokojem powiedziała jedna mama drugiej mamie. Potem było już tylko gorzej, bo panie zaczęły mówić o nadawcy korespondencji i jego cechach charakteru. Niestety pech chciał, że właścicielka korespondencji słyszała część rozmowy, bo ucięła sobie popołudniową drzemkę w pokoju obok zaraz po przyjściu ze szkoły. Pękało jej serce, bo własna matka zdradzała tajemnice, o których nie mówiła nikomu więcej.

Nastolatka wszystkie listy zniszczyła, a swojej matce przestała się zwierzać.

Dzieci mają gumowe uszy 

- Ty wiesz, że mój Paweł moczy się w nocy? - zaczęła opowiadać sąsiadka o swoim 8-letnim synu. Odpowiedziałam, że może brakuje mu magnezu, ale najlepiej, żeby poszła z nim do lekarza, który doradzi, jak pomóc w takiej sytuacji.

Starałam się zmienić temat, bo wiedziałam, że mały bawi się z moimi dziećmi, w końcu powiedziałam, że porozmawiamy o tym innym razem.

Usłyszałam tylko trzaśniecie drzwiami. Wybiegł Pawełek, a potem jego mama. Wieczorem sąsiadka zapukała ponownie. Okazało się, że mały płakał całe popołudnie, bo słyszał wszystko, co do mnie mówiła. Powiedział, że się wstydzi i już nigdy nie wyjdzie z domu.

Czekałam na korytarzu aż syn skończy zajęcia z gimnastyki korekcyjnej. Obok mnie siedział pan z ośmiolatkiem.

- Jesteś mistrzem w wiązaniu butów - zwrócił się do syna. Małemu plątały się sznurówki, gubił się, zaczynał od początku. Ojciec cierpliwie czekał, niestety komentując poczynania potomka. Odeszłam dalej, by ich nie słyszeć. Widziałam, jak chłopak zaciskał usta i powstrzymywał się od płaczu.

Dziecko to człowiek, tylko mniejszy

Dzieci potrzebują naszej opieki, miłości i troski. Są słabsze. Każdego dnia uczą się nowych umiejętności i poznają świat.

Ten świat przyniesie im jeszcze dużo rozczarowań, zdradzonych przyjaźni, słów, które ranią. Jedyne co możemy zrobić, to pilnować, by słowa te nie wydobywały się z naszych ust.

Nie ochronimy ich przed złośliwościami, przykrościami czy bolesnymi ocenami rówieśników. Możemy jednak nie dokładać negatywnych emocji, pilnować się, by nie zranić małego człowieka. Niech z nami czuje się dobrze, ufa nam i ma piękne wspomnienia z dzieciństwa.   


Monika Szubrycht

Zdanie pochodzi z książki Janusza Korczaka pt. "Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie".


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wychowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy