Reklama

Żeby ich świat nie zawalił się

Dorośli chcąc chronić dzieci mówią im półprawdy, by nie martwiły się o zdrowie swoje i rodziców. Wielu osób poświęca swój czas i angażuje się, by pomóc ofiarom epidemii, w tym również najmłodszym.

Białe kłamstwa 

Działacz na rzecz ruchu ochrony środowiska Julian Bayliss odbywa kwarantannę  w Walii, ponieważ prawdopodobnie miał kontakt z osobą zarażoną koronawirusem podczas badań w Etiopii.

Dr Bayliss ma małą córeczkę Poppy i nie chcąc jej narażać, mieszka w kamperze na końcu ogrodu.

Podczas rozmów z dziewczynką przez internet udaje, że nadal jest w Afryce i zapewnia ją, że już niedługo się spotkają.

Naukowiec całkiem pomysłowo urządził swoje nowe miejsce zamieszkania. Bardzo pomocna, w tej trudnej sytuacji, okazała się mama naukowca, która pomimo podeszłego wieku, codziennie przynosi synowi ciepły posiłek i zostawia go w bezpiecznej odległości.

Reklama

Mężczyzna przyznaje, że bardzo tęskni za rodziną i często ogląda swój dom na filmach z drona. 

Wróżka Zębuszka  

W obliczu epidemii, prezydent Argentyny Alberto Fernandez ogłosił zakaz opuszczania domów.  Mama siedmioletniego Joaquina zapytała go na Twitterze, czy Wróżka Zębuszka jest zwolniona z tego obowiązku, bo syn stracił ząb i zastanawia się, czy wróżka odwiedzi go, czy nie.

Już po godzinie,  prezydent odpisał zaniepokojonej mamie, że oczywiście wróżka figuruje na oficjalnej liście osób zwolnionych z obowiązku kwarantanny, więc chłopiec może cierpliwie czekać na jej wizytę.

Brawa dla pana prezydenta za poczucie humoru i gotowość wchodzenia w interakcje z obywatelami kraju, nawet w sprawach  niemających wagi państwowej.

Tradycja zostawiania wróżce mlecznych ząbków pod poduszką, w zamian za drobną zapłatę,  jest najbardziej popularna w krajach anglosaskich i zaczęła się w latach pięćdziesiątych.    

Bohaterki z Chin      

W Chinach dwuletni chłopiec został bez opieki, gdyż w wyniku zarażenia koronawirusem, pięciu członków jego rodziny musiało poddać  się leczeniu w warunkach szpitalnych. Do pomocy zgłosiło się 28 przyszywanych mam, które zdecydowały się na zmianę opiekować maluchem. Czasem zabierały go pod drzwi oddziału zakaźnego, by choć na chwilę mógł przez szybkę zobaczyć swoją prawdziwą mamę.

Kobiety nie mogły się nachwalić podopiecznego i mówiły, że jest grzeczniejszy niż ich własne dzieci. Po 10 dniach nastał radosny czas i malec mógł opuścić szpital razem z mamą, która powróciła do zdrowia. Szczęśliwa kobieta podziękowała wszystkim siostrom i personelowi szpitala za świetną opiekę nad synem.  

W mieście Wuhan, w epicentrum epidemii, 7 pielęgniarek wzięło dodatkowe zmiany, by pomagać piętnaściorgu hospitalizowanych dzieci zarażonych koronawirusem. Rano wykonywały z nimi ćwiczenia fizyczne, przed południem pomagały w nauce, a po południu sprawdzały im zadania.

Dzieci przebywały na oddziale zakaźnym przez długi czas i z racji choroby, nie mogły kontaktować się ze swoimi rodzicami, rodziną i przyjaciółmi. Dodatkowo część z  ich bliskich również pozostawała w szpitalu lub domowej kwarantannie.  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy