Reklama

Zranić do żywego

Czasami najukochańsza osoba potrafi skrzywdzić nas słowem tak mocno i celnie, że boli bardziej niż najbrutalniejszy cios. Nie bez przyczyny mówimy „zranić do żywego”. Czasami tych ran jest tak dużo, granice są przekroczone i potem niestety nie ma już powrotu – do miłości, do związku.

Może właśnie tak było w przypadku Asi z tekstu "Każdy popełnia błędy"? Może narzeczony, mąż (nie wiemy) zadał jej tyle bólu swoimi słowami, że nie była już w stanie tego dłużej znieść?

Ostatnio dostrzegam dużo psychologicznych prawd w tzw. "mądrościach ludowych". Moja prababcia przed moim ślubem mówiła mi (pewnie jako "mądrość" przekazywaną z pokolenia na pokolenie): "Pamiętaj, jeśli będziesz chciała powiedzieć w złych emocjach o jedno słowo za dużo, lepiej ugryź się w język i nie mów nic. Bądź mądrzejsza od męża".

Reklama

Przypominam to sobie teraz, gdy tyle wokół problemów w związkach, rozwodów. Nie jest to z pewnością łatwa rada i panaceum na wszystko, ale z pewnością chroni przed ranieniem drugiej osoby, które z kolei jest jednym z czynników, powodujących rozpad małżeństw. Przedstawiając to obrazowo: jeśli celnie będziemy te rany zadawać, to z czasem blizny zajmą taką powierzchnię serca, że na miłość i pozytywne uczucia nie będzie tam po prostu miejsca.

Powiecie teraz: "Ale to mój współmałżonek mnie rani. I co, mam nic nie robić?" Tylko, czy rewanżowanie się tym samym przyniesie dobry efekt? Czy chcesz wchodzić w relacje "wygrany-przegrany" i za wszelką cenę wygrać, czyli de facto zranić mocniej, celniej, dobitniej? Możesz przecież nie wchodzić w tę grę, możesz powiedzieć o uczuciach, jakie te okrutne słowa wywołały w Tobie, o tym, że czujesz się zraniona/zraniony. Nie musisz wówczas sama/sam ranić.

A co nas najbardziej boli? Jakie słowa? Czego nie powinniśmy nigdy nie mówić, nawet w kłótni? Zakazanymi w związku tematami są te wszystkie sprawy, na które druga osoba nie ma wpływu:

  • Nie ma więc wpływu na to, kim byli jej rodzice, jak żyli, w jakim domu i atmosferze się wychowała, w związku z tym dotykanie tych tematów - ważnych a jednocześnie drażliwych - może być szalenie bolesne. Nie warto więc odnosić się i krytykować rodziców naszego współmałżonka i jego domu, rodziny. Niezależnie, czy zarzuty są słuszne, czy nie, atak na rodzinę zawsze spowoduje w ramach samoobrony zwrócenie się przeciwko atakującemu. I "bitwa" gotowa. Zapomnijmy więc o słowach "Bo Twoja matka zawsze..." - wpiszmy je na listę zdań zakazanych.
  • Kolejnym przykładem są zdarzenia z przeszłości, których i tak nie można już zmienić i których może nawet żałuje nasz współmałżonek. A przy każdej kłótni wraca wypominanie dawnych win i rana wydawałoby się zabliźniona, rozjątrza się na nowo.
  • Dla kobiet niezwykle bolesną kwestią będzie sprawa macierzyństwa - zarówno problemów z płodnością, czy też urodzenia dziecka z jakąkolwiek dysfunkcją. Ciosem poniżej pasa będzie usłyszenie od partnera słów: "Bo Ty nawet dziecka nie potrafisz urodzić", czy "Ty zdrowego dziecka nie potrafisz urodzić". Niezależnie od żalów i pretensji takie słowa nigdy i pod żadnym pozorem nie powinny paść z ust kochającego nas człowieka.
  • Ponadto w każdym związku możemy umówić się i ustalić listę "tematów zakazanych", bolesnych dla drugiej strony, o których nie chce już więcej słyszeć, nie chce do nich wracać i na nowo roztrząsać.

Jeśli mimo wszystko w kłótniach próbujesz dopiec współmałżonkowi, zadać mu cios w samo serce, czyli myślisz w kategoriach "wygrana - przegrana", na krótką metę może nawet poczujesz, że udaje Ci się wygrywać. Tylko jak w tej sytuacji będzie się czuła ta druga strona - przegrana? Może i wygrasz jedną bitwę, ale czy wygrasz całą wojnę? Do czego to ma prowadzić? Jaki jest cel?

I ostatnie pytanie: czy dobrze jest myśleć o związku i małżeństwie w tak "militarny" sposób, czy taki związek na szanse? Czy taka postawa pomaga budować długotrwały związek oparty na miłości i zaufaniu? Czy nie skończy się jednak przegraną dla wszystkich?

Może jednak lepiej ugryźć się w język jak radziła prababcia?

Autor: PsychologiaPrzyKawie.pl

Psychologia przy kawie
Dowiedz się więcej na temat: związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy