Bądź opanowany i stań się zwycięzcą

Belg polskiego pochodzenia, kompozytor muzyki do wielu znanych produkcji filmowych, m.in. polskiej "U Pana Boga w Ogródku" - Henri Seroka opowiada o swojej pracy i największych słabościach.

article cover
AFP

Henri Seroka: Oczywiście, że pamiętam. Był rok 1969. To była moja pierwsza podróż do Polski.

Powrócił Pan do kraju dziadków ponownie jako kompozytor. Co zaszło w Pana życiu zawodowym pomiędzy tymi dwoma biegunami: piosenkarz - kompozytor ?

Mój ojciec miał pomysł, abym odwiedził jego rodziny kraj. Ojciec służył z Generałem Maczkiem w Pierwszej Dywizji, która wyzwoliła kilka miast w Belgii, gdzie się urodziłem. To wszystko było w Sopocie, gdzie po raz pierwszy wykonałem kompozycję i słowa " La neige" ( "Śniegu" ).

Pisze Pan do filmów, dla piosenkarzy i na orkiestrę. Jak połączyć tak różne nurty?

Zawsze łączyłem śpiewanie, produkcję i komponowanie dla innych piosenkarzy. Doświadczenie bycia przez dwadzieścia pięć lat nagrywającym artystą, przyniosło mi wiele ale oczywiście, komponowanie muzyki do filmów, stało się priorytetem.

A z jakimi polskimi reżyserami i aktorami chciałby Pan współpracować?

Do tej pory pracowałem z Jackiem Bromskim. Zrobiłem muzykę do jego wszystkich filmów, ale chciałbym pracować dla takich reżyserów jak Wajda, Machulski, Żuławski, Hoffman...

Napisał Pan muzykę do "Smerfów" i "Alicji w krainie czarów". Jak do tego doszło? I czy lubi Pan bajki?

Napisałem ponad trzydzieści pięć piosenek do Smerfów w czasie, kiedy urodził się mój syn Julien, w 1984 roku. To było jak ponowny powrót do mojego dzieciństwa! Nawet śpiewając sobie piosenkę "Dziecko Smerf" możesz wyobrazić sobie jak miałem wiele frajdy. Alicja była zabawą , ponieważ był to musical i mogłem napisać wiele różnych stylów muzyki jak: country, reggae, klasyczna, disco, ballady zaśpiewane przez wielkiego artystę, Lulu! A propos Alicji, była ona zapisana cyfrowo i niedługo ukaże się na DVD i CD w Polsce.

Muzyka do "Smerfów" zapewniła Panu potrzebny twórcom spokój finansowy...

Rzeczywiście Smerfy sprzedały się w nakładzie więcej niż milion 500 tysięcy albumów, gdy importowałem je do Polski i Czechosłowacji pierwszy raz w latach 80-tych. Smerfy praktycznie dokonały inwazji na Polskę i to była wielka satysfakcja!

W jaki sposób Pan pracuje? Czy zaczyna Pan dzień od kawy, herbaty i 8 godzin przy fortepianie, czy zupełnie inaczej?

Z pewnością zaczynam pracę od jednej kawy, powoli ale pewnie. W żadnym razie, nie gram ośmiu godzin na fortepianie... Nie sądzę, że zyskasz na jakości grając przez tak długi czas. Zazwyczaj komponuję bardzo spontanicznie i muszę być bardzo odprężony w sytuacji, kiedy to robię; żadnego stresu czy limitu czasu.

Polacy kochają cudzoziemców, którzy mają przodków znad Wisły. Mamy uczucie wtedy, że obcokrajowcy lepiej rozumieją naszą dusze. Czy to prawda?

Rzeczywiście czuję moje polskie korzenie, jeśli to ma pani na myśli. Spełnione życie to zwykle wynik pracy, talentu i szczęścia. Tych 5 minut uznania krytyków.

Jak to jest w Pana przypadku?

Zawsze wierzyłem, że show biznes składa się w osiemdziesięciu procentach z czekania, w dziesięciu procentach ze szczęścia i w dziesięciu procentach z talentu. Ale sądzę, że powinienem pozostać otwarty przez cały czas, ponieważ uczymy się każdego dnia naszego życia, wciąż więcej i więcej... Ale oczywiście, potrzebuję być trochę zwariowanym, ażeby żyć w tym normalnym świecie...

Czy możemy poplotkować trochę o pana słabościach?

Papieros, cygaro, wino, konie, ciepłe morza...

Co daje Panu ułamek sekundy, że jest szczęśliwy?

Przestałem palić osiem lat temu i od tego czasu rozsmakowałem się w czerwonym winie!

Kariera i sława to bóstwa kapryśne, które odwracają się od ludzi. Jak żyć, aby nie przyćmiły tego co najważniejsze?

Trzymać się reguły: "Bądź opanowany i stań się zwycięzcą".

Jakie cechy charakteru, jakie wewnętrzne nakazy nie pozwalają Panu utonąć w pochwałach? Musi Pan pamiętać swój sopocki festiwal...

Rzeczywiście, Sopot był wielkim wydarzeniem w moim życiu, ale tylko to, czego żałuję dzisiaj, to piosenkarze występujący z play backu, jako że w latach sześćdziesiątych mieliśmy wielką przyjemność grania z dużą orkiestrą na żywo!

Rozmawiała Kaja Cudak

IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas