Czarno-białe kolory Agnieszki Dygant

- Oczywiście nie jestem tak naiwna, jak Mariolka, ani tak sprytna jak Niania, ale po części są to moje cechy, używane w jakimś kontekście. Uważam się za osobę prostolinijną i szczerą i temu hołduję w życiu - powiedziała Agnieszka Dygant.

article cover
INTERIA.PL

Droga do sukcesu w przypadku Agnieszki Dygant nie wiodła przez przypadki. - Mówiąc nieskromnie, do końca w przypadki nie wierzę. Myślę, że chyba było zapotrzebowanie na pewien typ osobowości w polskim filmie - na zabawną, pogodną postać. - Myślę też, że jeżeli człowiek chce coś bardzo robić, to musi mieć w sobie determinację. Ale każdy musi znaleźć swoją własną drogę i to nie jest tak, że jak wyrzucają nas drzwiami, to musimy wchodzić oknem. Radzę słuchać intuicji, wsłuchać się w siebie.

Czy poprzez granie w kilku serialach "nie rozmienia się na drobne"? - Nie odnoszę takiego wrażenia. Są trzy seriale, ale nie kręci się ich jednocześnie. Po prostu jestem osobą dość temperamentną i nie wyobrażam sobie, że miałabym mniej pracować lub nie pracować. Jestem zwolenniczką chodzenia do pracy. Przyjmuję te propozycje, które uważam za dobre i które mnie satysfakcjonują. W tej chwili jestem też w trakcie zdjęć do horroru, reżyserem jest Patrick Yoka. Jest to taki psychologiczny thriller. Nigdy wcześniej nie dostałam takiej roli - gram osobę uwikłaną w jakieś sploty przypadków.

Agnieszka Dygant zgodziła się odrobinę zdradzić losy granych przez nią postaci: - Jeśli chodzi o "Na dobre i na złe", to powraca temat pana Korzyckiego - męża Mariolki. W "Fali zbrodni" jest nowa siedziba, nowe przygody. Szajba ma problemy z ręką, ja jako Czarna mam inne problemy. Jest wprowadzona nowa postać - rola Kamila. A "Niania"? W każdym odcinku nowa postać, nowa gwiazda. I myślę, że te odcinki teraz nakręcone są fajne. Teraz już przy trzeciej transzy lepiej gramy, wyrobiliśmy się. Te więzi między Franią a Maksem się zacieśniają. Pewnie kiedyś będzie ślub.

Na pytanie, czy woli role komediowe, czy dramatyczne, aktorka odpowiada: - Lubię grać i w tym, i w tym. To są zupełnie inne sprawy. Lubię grać role komediowe - bo sama się z tego śmieję. W "Niani" jest znakomicie napisany scenariusz. "W Fali zbrodni" gram zupełnie inną postać - silną i energiczną. To jest rola moich marzeń z lat dzieciństwa.

Czy praca nad tekstem i nauka roli to trudna sztuka? - Tak, w "Niani" to jest trudne - bo tekstu jest strasznie dużo. Jednak jest to też kwestia pewnej wprawy - jak zaczynałam, przychodziło mi to ciężej. Aktorzy mają rozwiniętą tzw. pamięć krótką. Problem jest z tym, że szybko zapominam to, czego się nauczyłam.

Bywa rozczarowana i miewa zły humor, ale raczej jest optymistką. Gdyby nie była aktorką, zajmowałaby się ogrodnictwem albo byłaby kierownikiem produkcji. Nie zgodziła się pozować do "Playboya". Jej ulubionymi kolorami są czarny i biały. Mocne, zdecydowane - mówi. Zupełnie, jak jej role...

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas