Dominika Ostałowska i kokardki

Zawsze chciałam być osobą wyższą, bardzo "długą" i chciałam mieć zawsze ciężkie azjatyckie włosy, które przy każdym ruchu głowy poruszały się piękną taflą razem ze mną - opowiada aktorka Dominika Ostałowska. Drobna, subtelna blondynka.

article cover
INTERIA.PL

Na pytanie czego w sobie nie lubi, Dominika Ostałowska odpowiedziała: "Na pewno jest sporo takich rzeczy, tylko zastanawiam się, których nie lubię najbardziej... Nie lubię, kiedy jestem czasem uparta w sprawach drobnych i w gruncie rzeczy chyba nieistotnych. Jak sobie o tym przypomnę, to staram się nie być, ale różnie bywa. Nie lubię też tego, że nie zawsze jestem w stanie mówić to, co myślę. Nie mam takiej odwagi w sobie. Ale czasem się usprawiedliwiam, że wynika to z pewnej delikatności, a nie tylko z braku niezależności".

"A co do wyglądu, to niewątpliwie zawsze chciałam być osobą wyższą, bardzo 'długą' i chciałam mieć zawsze ciężkie azjatyckie włosy, które przy każdym ruchu głowy poruszały się piękną taflą razem ze mną. Nawet, gdy wiem, że są piękniejsze oczy, usta czy nosy na świecie od moich, to za bardzo się przez te lata zżyłam z sobą i nie umiałabym ich zmienić, kocham je pomimo wszystko, a nie za to jakie są" - tłumaczy.

Czy zawsze przywiązywała wagę do tego, jak wygląda? "Na tyle, na ile jestem w stanie sama ocenić sprawa wyglądu nie była mi kompletnie obojętna właściwie od najmłodszych lat. Zawsze byłam jednak typem dziewczynki, a nie chłopczycy, w związku z tym umilanie sobie życia kolorowymi kokardkami i pięknymi zapachami było dla mnie dosyć istotne. Ale też chyba mówiąc szczerze nigdy nie wariowałam na tym punkcie" - wspomina.

Użytkownicy oczarowani urodą aktorki chcieli poznać jej podejście do zmian wizerunku. "Myślę, że zmieniam ten wygląd jednak w pewnych ramach. Przynajmniej jeśli chodzi o życie prywatne. Zawodowo uwielbiam robić to radykalnie, chociaż nie zawsze mam taką szansę, bo tego typu zabiegi wymagają dużych nakładów finansowych, a nasze kino jest w takim, a nie innym stanie finansowym. Poza tym gram też w innych rzeczach i nie zawsze można poszaleć. Inicjatorką tych zmian jestem ja. Wymogi produkcji serialowej uniemożliwiają czasami te zmiany - żeby nie było tak, że wchodzę do kuchni w jednych włosach, a wychodzę w innych. Ale ostatnio udało mi się podjąć taką próbę - zmieniłam włosy na czarne na tydzień dla teatru tv" - odpowiedziała.

W sprawach ubrania też liczy na siebie. "Nie korzystam z rad stylisty, chociaż czasem bym chciała zrzucić tę odpowiedzialność na kogoś. Zaoszczędziłabym sobie też trochę czasu na myślenie i wybieranie czegoś, czy chodzenie po sklepach. Ale w ramach oszczędności czasu jest kupowanie czegoś wtedy, gdy nam się coś podoba, od razu na zapas, bo a nuż się przyda. Takie zaplanowane zakupy przeważnie się nie udają" - dodaje.

Przyznaje, że figurę udaje jej się utrzymać bez żelaznej dyscypliny. "Nie jestem niestety typem sportsmenki i różne sporty uprawiam napadowo. No, ale być może jednak zbierając to wszystko w jedną całość daje to jakieś rezultaty. Ostatnio w czasie wakacji odkryłam dla siebie narty i ni stąd, ni zowąd udało mi się schudnąć parę kilo na tych nartach. Jeśli chodzi o diety, nie mam w sobie dość konsekwencji, żeby w sposób żelazny trzymać się określonych przepisów, ale staram się nie popełniać kardynalnych błędów, np. staram się unikać cukru i słodyczy, bardzo niewiele jem pieczywa. Z natury nie lubię rzeczy tłustych. No i nie jem po nocy" - mówi.

Jakie jest jej największe marzenie? "Wiąże się z pytaniem o szczęście i piękno. Chciałabym być osobą zależną wyłącznie od tego, od czego chcę być zależna. Chciałabym mieć w każdej sytuacji wolny wybór, czyli być osobą niezależną. Głównie dotyczy to sfery zawodowej niż osobistej. Bo pewna zależność osobista bardzo mi się podoba" - mówi.

Po czacie zapytaliśmy Dominikę Ostałowską jak udaje jej się łączyć wymagający i czasochłonny zawód z byciem mamą Huberta. Co odpowiedziała - obejrzyj film.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas