Gwiazda "Gogglebox" jest w ciąży. Lili Antoniak spodziewa się drugiego dziecka

Lili Antoniak za pośrednictwem Instagrama ogłosiła radosną nowinę i opublikowała zdjęcie rosnącego brzuszka. Gwiazda "Gogglebox. Przed telewizorem" spodziewa się drugiego dziecka i nie kryje radości z tego powodu. Przyjaciółka Sylwii Bomby zdradziła "robocze" imię maluszka i podzieliła się swoją historią.

Lili Antoniak oświadczyła, że już niedługo jej rodzina się powiększy
Lili Antoniak oświadczyła, że już niedługo jej rodzina się powiększyInstagram

Lili Antoniak jest w ciąży

Lili Antoniak niedawno dołączyła do "Gogglebox. Przed telewizorem". Występuje w parze z przyjaciółką Sylwią Bombą i już od pierwszego odcinka cieszy się sympatią widzów.

Lili Antoniak jest influencerką, ale w mediach społecznościowych dzieli się nie tylko swoją codziennością, ale także publikuje humorystyczne filmiki. Jej instagramowy profil śledzi 225 tys. osób, a na TikToku obserwuje ją 713 tys. internautów.

Przyjaciółka Sylwii Bomby z okazji swoich 31. urodzin postanowiła podzielić się z fanami radosną nowiną. Oświadczyła, że już niedługo jej rodzina się powiększy. Lili Antoniak spodziewa się drugiego dziecka i nie kryje, że jest to upragniona ciąża.

Wypijcie moje zdrowie dzisiaj, bo ja nie mogę. #BABYNUMBER2 jest najlepszym prezentem w tym roku. PS. Róż jest dla mnie - bobas o roboczym imieniu „Lucky” (to jest dobra historia!) jeszcze nie określił płci

Lili Antoniak spodziewa się drugiego dziecka

Lili Antoniak jest już mamą kilkuletniej Aleny, która niedługo przywita na świecie rodzeństwo. Influencerka zdecydowanie ma powód do radości, ale w mediach społecznościowych przyznała, że dość długo starała się z mężem o kolejną pociechę.

Lili Antoniak zdecydowała się opublikować filmik, w którym zwróciła uwagę na to, że ciągłe dopytywanie par o dziecko może być krzywdzące.

Influencerka postanowiła podzielić się także swoją historią dotyczącą starania o dziecko. Zdradziła, jak dowiedziała się o ciąży i skąd się wziął pomysł na "robocze" imię.

Tak się składa, że od dłuższego czasu staraliśmy się o malucha i ja jako typowa wszystko planująca Grażyna miałam dwie apki monitorujące mój cykl oraz życie ustalone pod moje dni płodne (nie śmieje się ten, kto też to przechodził). No, ale miałam tylko jeden maluuutki tyci, tyci wyjątek - nie chciałam rodzić w grudniu, więc marzec był miesiącem luzu. Umówiłam się na zabieg na Stefana (mój drugi podródek), kupiłam bilety na Openera i pogodziłam się z faktem, że „to może potrwać”. Na 3 dni przed zabiegiem myśle sobie „spóźnia mi się okres”, ale to nie pierwszy raz, wiec zero podjarki. Siusiam na ten test, a tu beng! Dwie kreski

Lili Antoniak zdecydowanie nie spodziewała się pozytywnego wyniku testu ciążowego. Dodała, że w rozmowie z mężem stwierdziła, że wszechświat usłyszał, że nie chce rodzić w grudniu i dał jej do zrozumienia, że nie może sobie niczego zaplanować.

Na tym jednak nie koniec jej historii. Influencerka opowiedziała, że lekarz ustalił taką samą planowaną datę porodu jak w ciąży z Aleną. Dodała, że początkowo było prawdopodobieństwo ciąży mnogiej.

Koniec końców został tylko Lucky, który przebił się jakimś cudem wtedy, gdy miał małe szanse, został z dwóch komórek tylko on i jeszcze ogarnął sobie tą samą planowaną datę porodu co siostra, ale Alena nie urodziła się w terminie. No i daje też matce przeczucie po tym, jaki jest ruchliwy na USG, że chyba będzie szybkim sportowcem

***

Zobacz także:

Zdanowicz pomiędzy wersami. Odc. 16: Oskar CymsINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas