Jak zostałem rockmanem

Nie chce być amantem. Właśnie zadebiutował w roli lidera zespołu Rockoholic. "Możecie mnie nazywać vitalrockmanem", mówi. Ma obsesję na punkcie zdrowego stylu życia. Równie entuzjastycznie wypowiada się tylko o miłości...

Mikołaj Krawczyk i Agnieszka Włodarczyk
Mikołaj Krawczyk i Agnieszka WłodarczykPiętka MieszkoAKPA

Jest 35 stopni, a ty zamówiłeś wrzątek...

Najlepszy na taką pogodę! Gasi pragnienie i wbrew pozorom dodaje energii. Na mnie właśnie tak działa.

Z rockmanami kojarzą się jednak zupełnie inne napoje niż wrzątek... Jesteś fanem zdrowego odżywiania?

Należę do tej grupy rockmanów, która już z tymi innymi napojami kojarzyć się nie chce. Zdrowe odżywianie? Jak najbardziej! Kiedyś przestrzegałem ścisłej diety, teraz ostrożnie wybieram to, co jem, i cenię sobie dobre samopoczucie po posiłku. Możesz mnie zatem nazywać "vitalrockmanem".

Śledzisz nowinki dietetyczne? Na topie są nasiona chia, amarantus i quinoa, czyli komosa ryżowa. Próbowałeś przejść na wegetarianizm?

Zdaję sobie sprawę z tego, że nasz układ pokarmowy i rodzaj uzębienia świadczą o tym, że mięsożerni nie jesteśmy. Ale niestety, mimo najszczerszych chęci i kilku prób wyeliminowania mięsa z diety, wegetarianinem nie udało mi się zostać.

Nie chodzi o pociąg do smaku roladek wołowych czy bitek. Jem mięso gotowane i nieprzyprawione. Mój organizm, przez różnego rodzaju wysiłki, jakie mu funduję na co dzień, potrzebuje wartości odżywczych, które znajdują się, niestety, w mięsie. Nie znalazłem na razie substytutu. Z quinoą eksperymentowałem, ale nie zdała egzaminu.

Sprawiasz wrażenie faceta, który bardzo dba o siebie. Twoja sylwetka to zasługa codziennych wizyt w siłowni?

Używanie mydła, dezodorantu i chodzenie do dentysty nie jest chyba wyrazem nadmiernego dbania o siebie? A jeśli chodzi o sylwetkę, to nie jestem fanatykiem siłowni, ale adrenalina, dopamina i inne hormony szczęścia, które buzują przy wysiłku fizycznym, potrafią być uzależniające.

A tak poważnie: trenuję w domu. Mam swój zestaw ćwiczeń, który wykonuję codziennie od kilku lat i który przynosi widoczne i odczuwalne efekty. Jestem aktorem - gram również ciałem, więc ono musi być sprawne. A jeżeli chodzi o samopoczucie, to pamiętaj, że jestem "vitalrockmanem". Traktuję swój organizm rozsądnie, zgodnie z zasadą: "W zdrowym ciele zdrowy duch".

Przyznaj: wygląd jest dla ciebie ważny. Ile czasu poświęcasz rano na ułożenie włosów?

Już słyszałem, że podobno farbuję włosy i spędzam przed lustrem połowę dnia. Nic bardziej mylnego. Może moich siwych włosów na ekranie nie widać, ale zapewniam, że one istnieją i nie są pokrywane farbą. Natomiast przyznaję, że w pracy zwracam uwagę na wygląd. Potrafię być upierdliwy i wymagający, jeżeli chodzi o detale.

"Może na takiego nie wyglądam, ale większość rzeczy potrafię zrobić sam. Bez problemu ułożę kafelki czy zamontuję armaturę"

Nie dajesz żyć stylistom?

Nie. Po prostu wszystko musi się zgadzać. Trzeba wyglądać dobrze w każdym dublu (powtórce ujęcia - przyp. red.). Chyba że do roli wskazane jest wyglądać źle... W każdym razie chodzi o to, by wyglądać tak samo. Może jestem wymagający ale gdy po montażu zmieniają się kadry i widać sklejkę, uważam to za oszustwo. Włosy inaczej ułożone, ręka gdzieś indziej sięga itp. Nie chcę, aby widz był nabijany w butelkę. Zasługuje na obejrzenie sprawnie zrealizowanej całości, a nie partactwa.

Amant musi wyglądać perfekcyjnie na ekranie?

Nie chcę być nazywany amantem. Amant to śliskie określenie. W Polsce taki facet jest od razu "spłaszczony", przypisuje mu się zbiór cech, które odzierają go z charakteru. Bo na takiego mężczyznę patrzy się wyłącznie przez pryzmat urody. A przecież urodę mają kobiety, facet jest ewentualnie przystojny, musi mieć charakter i być zaradny.

Ty taki jesteś? Potrafisz np. majsterkować?

Może na takiego nie wyglądam, ale potrafię większość rzeczy zrobić sam. Bez problemu ułożę kafelki, zamontuję armaturę i zrobię inne rzeczy budowlane. Nie za bardzo lubię grzebać w ziemi, ale robót w ogrodzie również się nie boję. Ostatnio Jarek, gitarzysta Rockoholica (zespół Mikołaja - przyp. red.), był zaskoczony, jak szybko potrafiłem zmienić koło, kiedy złapałem gumę. Nie wołam specjalisty, kiedy spieprzy się odkurzacz czy żelazko.

Jako człowiek zaradny masz swój plan B: zostałeś muzykiem. To duże zaskoczenie. Dojrzałem do tego, żeby stworzyć własny zespół z prawdziwego zdarzenia. Wbrew sceptycznym niedowiarkom projekt Rockoholic powstał i zaczyna iść jak burza. Jesteśmy już po premierze naszego pierwszego klipa, którego sukces w sieci przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Mamy już materiał na połowę płyty i dalej ostro pracujemy. Pierwszy koncert i chrzest bojowy pod banderą Rockoholic również zaliczyliśmy z sukcesem. Teraz entuzjastycznie rośnie nam apetyt na więcej spotkań z publicznością. Zobaczymy, jak będzie dalej, ale rokowania są pomyślne. Tak to sobie wszystko powymyślałem i zaplanowałem, żeby wszystkich zaskoczyć. I udało się!

Aktor może być wiarygodny jako muzyk?

Oczywiście, Piotrek Rogucki jest przecież muzykiem pełną gębą. Znamy się zresztą dobrze, razem nawet zdawaliśmy do szkoły teatralnej i kilka miesięcy spędziliśmy na planie serialu "Misja Afganistan". Uwielbiam jego muzyczne wyrzygiwanie intelektualne, jestem wielkim fanem Comy. Podobnym przykładem jest Paweł Małaszyński ze swoim Cochise. Małach świetnie śpiewa i do tego koncertuje w naprawdę fajnych miejscach. Można? Można!

„Miłość to poczucie bezpieczeństwa i ryzyko w jednym. To ukojenie w szaleństwie bezpruderyjnej przyjaźni i związku dwójki ludzi” – Mikołaj nie boi się wzniosłych słów.

Za to twój debiut wzbudził kontrowersje. Jesteś przygotowany na krytykę?

Nie mam z tym problemu. Jeżeli krytyka jest konstruktywna, może tylko pomóc, a zwykłe krytykanctwo mam gdzieś. Rock jest zaczepny. Nie chcę robić muzyki lekkiej, miłej i przyjemnej. Nie mam zamiaru ustawiać się z tym, co robię tak, żeby komuś było wygodnie. Rockoholik to wszystkie odcienie rocka. Poruszamy różne tematy i staramy się zainteresować odbiorcę. Jeżeli ktoś chce się włączyć do dyskusji, zapraszam. Ale jeżeli ktoś chce nam zwyczajnie wsadzić paluch w oko, niech lepiej wsadzi go sobie w... ucho.

Jesteś autorem tekstu do "Wykochaj mnie na śmierć"? Możesz wytłumaczyć, o co w nim chodzi?

Bzdura i plotka. Autorem tekstu jest mój długoletni kumpel Wojtek Byrski, a muzykę skomponował Seba Piekarek. W tej piosence pozmieniałem tylko kilka słów, by łatwiej mi się śpiewało. Samo słowo "wykochaj" nie jest chyba czymś trudnym do zrozumienia. To taka mała gra słów. Kochaj oznacza czynność nieskończoną, a wykochaj to prośba o zabicie miłością. Wykochanie, kochanie do kresu. Ot, cała zagadka. Piosenka jest o szaleństwie zmysłów, do jakiego może nas doprowadzić ukochana osoba. O podejmowaniu ryzyka, by udowodnić sobie i kochanej osobie, jak wielkim uczuciem się ją darzy. O znalezieniu i wykorzystaniu do cna dowodów na istnienie miłości. "Wykochaj mnie na śmierć" jest o dzikości serca i o tym, na co jest gotowy człowiek, który kocha. O wspólnym doświadczaniu ekstremalnych sytuacji, żeby później mieć świadomość, że zrobiło się coś tylko z tą wyjątkową osobą, a nie z inną.

To piosenka dla Agnieszki?

Piosenki o miłości śpiewa się dla ukochanej. Ale nie oznacza to, że ze wszystkimi treściami w piosence musimy się utożsamiać. Sugerujesz, że finał klipu i wypadek samochodowy oznacza koniec miłości?

Może też znaczyć, że miłość nosi znamiona ryzyka.

Ale miłość to poczucie bezpieczeństwa i ryzyko w jednym. To ukojenie w szaleństwie bezpruderyjnej przyjaźni i związku dwójki ludzi. Zresztą nie ciśnij mnie w stronę domniemanego ryzyka. To media nam dopisują wątki fantasy na temat naszego życia. Nie czytaj plotek na nasz temat. Poza tym odbiliśmy od tematu muzyki...

Ale już do niego wracamy. Będziesz koncertować?

Tak. Zadebiutowaliśmy na koncercie charytatywnym w Ostródzie 8 czerwca. Byliśmy główną gwiazdą wieczoru. Tak o nas w każdym razie mówiono. "Gwiazda" - bardzo nie lubię tego określenia. Gwiazda- srazda. Jak już mówiłem, szykujemy więcej materiału i sporządzamy grafik koncertów. Możliwe, że w sierpniu zagramy na jednym z festiwali, którego nazwy na razie nie wymieniam. Nie chcę zapeszyć.

Szczerze: jak oceniasz swój warsztat wokalny?

Szczerze? Jest o niebo lepiej niż jakiś czas temu. Znam swoje możliwości i ograniczenia. Zawsze powtarzałem, że przede mną jeszcze długa droga. Ale znajduję pełnię radości w treningach i jestem bardzo wytrwały. Rezultaty dopingują mnie do dalszej pracy.

Myślicie o wspólnych koncertach z Agnieszką?

Rzeczywiście, oboje zajmujemy się muzyką. Kto wie, może kiedyś nagramy duet? Ale na razie każde z nas realizuje swoje projekty. Fajne jest to, że mamy swoje światy, swoje zainteresowania i przestrzenie. Dzięki temu nasze sprawy nie kolidują ze sobą, a nasz związek nie jest toksyczny.

Ale niedługo oboje będziecie w ciągłych rozjazdach, co oznacza rozłąkę.

To jest problem, który da się łatwo rozwiązać. I ja, i Aga zawsze staramy się jak najszybciej wracać po pracy do domu. Naszym priorytetem jest rodzina. Większość terminów naszych zobowiązań się nie pokrywa, więc możemy sobie towarzyszyć podczas wyjazdów.

Urządziliście już pokój dla twoich synów?

Tak, mają swój pokój. Więcej nic o nich nie powiem. Oni sami o sobie opowiedzą, kiedy dorosną i będą chcieli rozmawiać z prasą. Znowu mnie wciągasz w prywatną rozmowę! Nie lubię tego.

Jesteś przecież osobą publiczną.

Wiem. Ale nie zgadzam się na prześwietlanie i ingerowanie w moje życie. Szczególnie kiedy są ze mną moje dzieci lub rozmowa ich dotyczy.

Ostatnio puściły ci nerwy. W mediach ukazały się zdjęcia, na których atakujesz paparazzich.

Nie pozwolę na zaszczuwanie moich synów i traktowanie ich jak zwierzyny. Mam zarejestrowaną prawdziwą wersję tamtego zdarzenia. Sytuacje z paparazzi są uciążliwe, muszę się zabezpieczać.

Może taka jest cena sławy?

Ale ja się nie pcham do sławy. To niewdzięczna kobieta i niespecjalnie mnie interesuje romansowanie z nią. Zresztą walą do niej tłumy, a ja nie lubię się przepychać. Wolę płynąć pod prąd. Chcę zwyczajnie robić to, co kocham. Realizować się w takich formach wyrazu, które mnie pociągają. Zawsze powtarzałem, że dużo bardziej interesuje mnie proces twórczy i poszukiwanie niż samo przedstawienie, które z drugiej strony mnie tremuje.

Ale wy też potraficie zabawić się z mediami. Przyszliście na konferencję Polsatu z obrączkami na palcach, choć żadnego ślubu nie było.

A skąd pewność, że tego ślubu nie było? Nie widzę powodu upubliczniania takich informacji.

Oskar Maya

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas