Łagodna Maryla

Maryla Rodowicz to już ikona polskiej sceny muzycznej. Nagrywająca od lat 70. artystka cieszy się sporym uznaniem publiczności, wciąż chętnie kupującej jej płyty i przychodzącej na jej koncerty.

fot./ Tomek Piekarski
fot./ Tomek PiekarskiMWMedia

Między innymi o współpracy z młodymi artystami, obecnej scenie muzycznej i udziale w serialu "Rodzina zastępcza" Pawłowi Amarowiczowi opowiedziała Maryla Rodowicz.

Właśnie ukazała się pani najnowsza płyta "Kochać". Czy to stresujący moment dla artysty, gdy jego dzieło ukazuje się na rynku?

Ponieważ to nie ja jestem producentką tej płyty, to się trochę odstresowałam. Właściwie uważam, ze zostałam zaproszona do tego projektu przez producentów i niech oni się teraz martwią (śmiech). Oni wszystko wymyślili, a ja tylko dałam głos.

Jak doszło do nawiązaniu współpracy z duetem Bogdan Kondracki / Paweł Jóźwicki, współautorami sukcesów Krzysztofa Krawczyka, Ani Dąbrowskiej i Moniki Brodki?

Zaczęło się trzy lata temu, przy produkcji mojej poprzedniej płyty, "Życie ładna rzecz". Nagrywałam wtedy dla Universalu i byłam bardzo niezadowolona z brzmienia przygotowanego materiału. Najpierw narzucony mi producent coś tam ponagrywał w studio, a ja powiedziałam, że w życiu nie dam głosu do tego brzemienia. Więc Universal powiedział - to sobie nagraj drugie wersje za własne pieniądze. I tak właśnie zrobiłam. Nagrałam ten sam materiał po raz drugi, ale ciągle mi się nie podobał, ciągle czułam, że tam czegoś brakuje. I pomyślałam wtedy o Smoliku (to było jeszcze zanim on wydał płytę z Krawczykiem i nie wiedziałam, że on już tę płytę wyprodukował), zadzwoniłam do niego, ale niestety nie mógł mi pomóc. Powiedział za to, że ma takiego współpracownika w studio, który się nazywa Bogdan Kondracki i jest bardzo zdolnym muzykiem. Zadzwoniłam do Bogdana. Zrobił mi remiksy 4 czy 5 utworów, które bardzo mi się spodobały. I tak go poznałam, a teraz, gdy Paweł Jóźwicki powiedział, że to będzie Bogdan, bardzo się ucieszyłam.

Płyta "Kochać" jest bardzo stonowana, łagodna, taka trochę przeciwna pani charakterowi. Nie próbowała pani powalczyć o nieco bardziej temperamentne kompozycje?

Bogdan użyczając swego talentu i wyobraźni tej mojej nowej płycie, spowodował, że to brzmienie jest inne od tego, gdybym nagrywała bez niego. To była fuzja pomysłów - Józek [Paweł Jóźwicki - przyp. red.] jest zafascynowany latami 70., dlatego chciał, żeby to było takie trochę psychodeliczne, zaś Bogdan wprowadzając loopy, dodał taki rodzaj pulsu trochę hiphopowego. W sumie dało to intrygującą mieszankę, coś nowego w mojej karierze.

Super, że spotkałam takich ludzi, jestem wdzięczna losowi, chociaż podobno nie ma przypadków. Jestem wdzięczna Asi Gajewskiej z BMG, bo to ona jest matką chrzestną całego projektu. Na jednym z koncertów dałam grupie moich fanów do posłuchania w samochodzie kilka utworów z powstającej płyty i patrzyłam na ich wyraz twarzy. Tak średnio entuzjastycznie wówczas do tego podeszli, nie wiedzieli, co powiedzieć, w końcu zaczęli pisać na stronie - gdzie ta Maryla, która ryczy mocnym głosem, gdzie te mocne gitary? Brakowało im tego.

A teraz, jak się wsłuchali, zapanował wielki entuzjazm. Fani są zachwyceni płytą. Czytam też bardzo dobre recenzje w prasie, no więc luzik...

więcej >>

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas