Leżenie na plaży to dla mnie największa kara

Sport, to dla Joanny Jabłczyńskiej najlepsza forma wypoczynku. Aktorka opowiada o zawodach sportowych, w których wzięła udział.

Joanna Jabłczyńska
Joanna JabłczyńskaMWMediaMWMedia

Zdradza również, że w październiku będzie startowała w biegu z przeszkodami "Spartan Race".

Jesteś zwolenniczką aktywnego wypoczynku?

Joanna Jabłczyńska: - Leżenia plackiem na plaży nie cierpię i byłaby to dla mnie największa kara. Poza tym rzadko kiedy mam czas na dwutygodniowy wyjazd. Kiedy inni są na urlopach, ja pracuję. Dlatego staram się organizować sobie, jak to nazywam, wakacje improwizowane. Przykładem są zawody MTB Challenge, które ukończyłam w zeszłym tygodniu. Startuję również w zawodach triathlonowych.

Zawody MTB Challenge - możesz wyjaśnić co to jest?

- Od wielu lat jestem wierna rowerowi. MTB Challenge to taki sześciodniowy "maraton" po górach na rowerze, razem 260 km - ponad 11 km przewyższeń, także było co robić.

Zawody rowerowe, triathlon, masz już pomysł na kolejne sportowe wyzwanie?

- Na pewno będę startowała w "Spartan Race", które odbywają się 11 października w Warszawie. Będzie to bieg z przeszkodami, które bardzo lubię. Można się umorusać, zmęczyć i poczuć się jak prawdziwy gladiator. Na razie przygotowuję się do startu w tych zawodach, ale nie wykluczam, że w między czasie pojawi się coś jeszcze.

Przy tak aktywnym stylu życia musisz bardzo dbać o dietę?

- Od dwóch lat jestem weganką. Jednak nie odmawiam sobie potraw, które są kaloryczne. Ze względu na dużą aktywność fizyczną nie stosuję diet niskokalorycznych, bardziej staram się eliminować pewne składniki.

Ale chyba masz słabość do jakiś konkretnych potraw albo słodyczy?

- Razem z moją mamą powtarzamy, że ze słodyczy to najbardziej lubimy śledzie. Coś w tym jest. Za łakociami nie przepadam i bardzo rzadko mam na nie ochotę. Za to mam wielką słabość do orzechów. Pomimo tego, że są bardzo tłuste. Jem ich na pewno za dużo, ale nie przeszkadza mi to w niczym. To doskonała przekąska, która dodaje dużo energii.

Nie wierzę, że jedynym grzeszkiem są zdrowe orzechy

- No dobrze mam również słabość do wegańskich burgerów, serwowanych w knajpce "Krowarzywa" przy Hożej. Są przeogromne i przepyszne. To moja nagroda po ciężkich zawodach.

Rozmawiała: Paulina Persa (PAP Life)

PAP life
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas