Michał Baryza: Przede mną dużo pracy

Młody, ambitny, z doskonałymi warunkami do zawodu modela. Michał Baryza, pierwszy mężczyzna w polskiej edycji programu Top Model udowadnia, że droga do sukcesu nie wiedzie na skróty. I że ciężką pracę ceni bardziej niż złudną karierę celebryty.

NM Studio, fot. Żaneta Niżnikowska
NM Studio, fot. Żaneta NiżnikowskaTekst pochodzi z EksMagazynu.

EksMagzyn: Interesujesz się modą?

Michał Baryza: - Od najmłodszych lat. Zawsze kierowałem się prostotą i elegancją. Nie byłem zwolennikiem tylko garniturów. Wolałem eksperymentować. Kiedy wychodziłem na imprezę czy jechałem na jakieś spotkanie, chciałem zaskakiwać. Starałem się tak dobierać stylizacje, żeby nigdy nie były awangardowe, ale miały w sobie odrobinę tajemnicy i subtelnego smaku.

Czy twoim zdaniem dobrze wyglądający mężczyzna oznacza metrofaceta spędzającego godziny przed lustrem? Czy można w tej kwestii zachować równowagę i po prostu kierować się dobrym gustem w doborze ubrań?

- Moim zdaniem, dobrze wyglądający facet to połowa sukcesu. Fajnie jest patrzeć na mężczyzn, którzy oprócz posiadania sportowego BMW jeszcze dobrze wyglądają. Wiadomo, trzeba do tego wszystkiego zachować fason. Jest cienka granica, którą łatwo przekroczyć i z przystojnego faceta, za którym będą oglądały się setki kobiet, można stać się facetem, którego będę wytykały setki kobiet, ale palcem. Dlatego nawet do tak prostej czynności potrzebna jest głowa.

Czego nauczyłeś się w programie Top Model?

- To było kolejne wyzwanie, jakiego doświadczyłem. Ciekawa przygoda, której nie zapomnę do końca życia. Jurorzy, z którymi miałem kontakt, dawali nam dużo wskazówek. Kto chciał, ten korzystał. Ja należę do takich ludzi - zawsze słucham i później analizuję, czy mi się to przyda, czy też nie. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy związanych z modelingiem, ze światem, w którym obecnie pracuję. Cieszę się, że mogłem poznać tylu ciekawych ludzi, zaczynając od uczestników, poprzez osoby zaangażowane w produkcję, po ekipy pracujące na planie. Nie było czasu na nudę...

Która sesja w programie wymagała od ciebie największej walki z samym sobą?

- Sesja, która była dla mnie dużym wyzwaniem, ale zarazem była jedną z najlepszych - to sesja z koniem. Nigdy wcześniej nie miałem zdjęć ze zwierzętami. Tutaj musiałem sam dobrze wypaść, ale też chciałem, żeby mój koń pokazał się z dobrej strony. Głównym moim celem, odnośnie tego zdjęcia, jak i wszystkich pozostałych sesji, było to, żeby znaleźć klucz do sukcesu. W tym przypadku udało się.

NM Studio, fot. Żaneta Niżnikowska
NM Studio, fot. Żaneta NiżnikowskaTekst pochodzi z EksMagazynu.

Czy wypromowanie twojej osoby w Top Model przełożyło się na konkretne propozycje zawodowe, czy też zrobienie kariery w męskim modelingu to ciężka praca u podstaw i niełatwo utorować sobie drogę do sukcesu?

- Nie ukrywam, że praca w modelingu to ciężki kawałek chleba. Jestem osobą bardzo zdeterminowaną i zawsze dążę do celu, ale wiadomo, mam chwile słabości jak każdy. Do tego, żeby wprowadzić swój własny rytuał w świat modelingu, potrzeba mi jeszcze wiele lat pracy. Cieszę się, że to wszystko nie przychodzi z dnia na dzień, a trzeba się zaangażować i czasami poświęcić wiele, żeby cokolwiek osiągnąć. Program dał mi dużą sławę - to prawda i bardzo się z tego cieszę, ale do tego wszystkiego potrzeba jeszcze dużo pracy.

Mężczyznom jest w tej branży łatwiej czy trudniej niż kobietom?

- Nie potrafię powiedzieć, jak to wygląda. Może za mało jeszcze o tym wiem? Uważam, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają dużo pracy w modelingu. Sukces zależy tylko od zaangażowania i zdyscyplinowania.

Nie miałeś pokusy, żeby po programie Top Model postawić na bycie celebrytą? Lansować się na ściankach, brać udział w eventach i w ten sposób zdobywać popularność?

- To kompletnie nie moja droga - lansować się, pokazywać na ściankach... Kiedy na samym początku pojawiłem się na dwóch eventach, na które zostałem zaproszony, jeden z portali plotkarskich podsumował, że zmierzam właśnie w takim kierunku, opisując przy każdej okazji, że "częściej pojawiam się na ściankach niż na planach sesji zdjęciowych". Redaktorzy nie zadali sobie nawet trudu, żeby sprawdzić, co się u mnie dzieje zawodowo, choćby na moim fanpage’u, gdzie niemal codziennie pojawiały się zdjęcia z kolejnych sesji zdjęciowych...

Jak powstał projekt 444, którego jesteś głównym bohaterem? Sesje odbyły się w czterech europejskich miastach: Amsterdamie, Paryżu, Etretat i Berlinie.

- Pomysł na projekt 444 to pomysł nowatorski. Początkowo miałem te sesje zrobić tylko dla siebie. Zwiedzić kilka miejsc, zrobić zdjęcia i wrócić do Polski. Kiedy zbliżał się termin wyjazdu, postanowiłem to wszystko usystematyzować i nadać tej idei pewien tor. Projekt powstał dzięki ambitnemu i kreatywnemu podejściu do niego zarówno mnie, jak i mojego menedżera. Do współpracy zaprosiliśmy świetnego fotografa - Wojtka Jachyrę, z którym już wcześniej współpracowałem. Wybór Wojtka okazał się strzałem w dziesiątkę.

Co chciałeś przekazać na zdjęciach?

- Każe państwo, które odwiedziliśmy, ma w sobie coś charakterystycznego. Ma, oprócz znanych wszystkim punktów, miejsca, o których ludzie nigdy nie słyszeli ani nigdy ich nie widzieli. Sesje zdjęciowe, które robiłem, mają pokazać zarazem te tajemnicze zakątki, jak i mnie jako modela, który potrafi się w nich odnaleźć. Mam nadzieję, że jeżeli wystarczy finansów, każdy kolejny projekt będzie miał jeszcze większy przekaz.

Które z miast okazało się najbardziej inspirujące?

- Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, które miejsce zainspirowało mnie najbardziej. Wszystkie były piękne. Tajemnicze uliczki, ciemne tunele, horyzontalne zetknięcia nieba i skał - to widoki, których nie da się opisać...

NM Studio, fot. Żaneta Niżnikowska
NM Studio, fot. Żaneta NiżnikowskaTekst pochodzi z EksMagazynu.

Wyobrażasz sobie wyjazd z Polski na stałe?

- Obecnie nie. Kocham ten kraj i mimo że czasem dziwnie się tu dzieje, chcę tutaj zostać i cieszyć się każdym przeżytym dniem.

Jakimi wartościami kierujesz się w życiu?

- Ciężko mi opisać samego siebie. Nie lubię tego robić. Kieruje się prawdomównością. Uważam, że szczera rozmowa przezwycięży wszystko. Pomagam każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. Staram się być towarzyski i przekazywać ludziom pozytywne nastawienie do życia.

Jakie masz plany na przyszłość?

- Cały czas dążę do tego, żeby stać się jednym z topowych modeli na świecie. Mimo że wiele osób mówi: "Człowieku, z motyką na słońce...", ja odpowiadam "Daj mi trochę czasu". Chcę udowodnić w Polsce, że wielkimi staraniami i czasami ambitnymi pomysłami można wiele osiągnąć. Mam nadzieję, że z roku na rok będzie mi przybywało fanów, osób, które staną za mną i przybiją mi piątkę za to, co robię. Chcę być autorytetem dla młodych, jak i starszych osób. Chcę, żeby każdy Polak znał moje nazwisko i mógł się pochwalić, że w Polsce  mamy modela, którego zna cały świat.

Miejsce, w którym nikt by się ciebie nie spodziewał...

- Hmmm... Trudne pytanie. Uwielbiam chodzić po drzewach. W dzieciństwie to było moje ulubione zajęcie. Zawsze byłem tarzanem, który latał po drzewach i wspinałem się tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Taki właśnie jestem i taki pozostanę.

Jak pracowało ci się na planie okładkowej sesji do EksMagazynu? Nie masz problemu z nagością w pracy?

- Na planie zdjęciowym pracowało się dobrze. Na samym początku miałem problem ze swoim ciałem.  Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że tydzień byłem chory, leżałem w łóżku.  Później, kiedy się wyluzowałem i zobaczyłem kilka zdjęć, które zrobiliśmy, utwierdziło mnie to w przekonaniu, że jednak nie jest ze mną aż tak źle i mam nadzieję, że pokazałem, na co mnie stać przed obiektywem.

- Co mogę powiedzieć o mojej nagości? Wiadomo, że na samym początku, wśród nowych ludzi, nowego obiektywu czuje się stres, ale po czasie trzeba sobie wmówić pewne kwestie do głowy i stanąć na wysokości zadania. Staram się być profesjonalny w tym, co robię, ale czasami boję się spoglądać głęboko kobiecie w oczy, kiedy jestem rozebrany.

Rozmawiała: Zofia Kicińska

NM Studio, fot. Żaneta Niżnikowska
NM Studio, fot. Żaneta NiżnikowskaTekst pochodzi z EksMagazynu.
Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas