Mój ślub będzie skromny

Już w sierpniu gwiazda Polsatu powie "tak"! Suknia długa czy krótka? Dorożka czy zabytkowe auto? Zespół czy didżej? Takie pytania zadaje sobie panna młoda.

Paulina Sykut dojrzała do ślubu / fot. A. Szilagyi
Paulina Sykut dojrzała do ślubu / fot. A. SzilagyiMWMedia

Pewnie dlatego, że nie może przestać opowiadać o zbliżającym się ślubie, planowanym weselu, o mamie, która z radością czeka na tak ważny moment w życiu córki, a także o Piotrze, którego kocha od dawna, a który oświadczał się jej dwa razy, zanim ostatecznie usłyszał "tak".

Twój ukochany długo namawiał cię na ślub. Dwanaście lat razem, podwójne zaręczyny...
Paulina Sykut: - Z tymi zaręczynami to zabawna historia. Mój narzeczony wyznaje zasadę, że jeśli od zaręczyn mija rok i nie ma ślubu, trzeba oświadczyć się jeszcze raz. Pierwszy pierścionek dostałam cztery lata temu, a drugi rok temu. I wtedy już wyznaczyłam datę ślubu. Uwierz mi, nie chodziło o to, by zebrać kolekcję pierścionków. Po prostu nie chcieliśmy się śpieszyć. Ale po kilkunastu latach razem wreszcie dojrzeliśmy do tej decyzji.

Po co wam ślub, skoro jesteście ze sobą kilkanaście lat, mieszkacie razem...
- To kropka nad "i". Dorastaliśmy do wspólnego życia i miłości, a teraz chcemy to sobie powiedzieć jeszcze raz, w obliczu naszych bliskich. Piękne, że wciąż czujemy to, co na początku,

kiedy się w sobie zakochaliśmy. A do tego doszły jeszcze lata wzajemnej przyjaźni i wsparcia.

Budzę się co rano i widzę przy sobie człowieka, który nigdy mnie nie zawiódł i który jest moim najlepszym i najwierniejszym przyjacielem. Zawsze mogę liczyć na Piotra i wiem, że jest tym mężczyzną, z którym chciałabym w przyszłości mieć dziecko. Ufam mu całkowicie. Naprawdę udało nam się stworzyć coś niezwykłego. Stąd nasz ślub.

Sama organizujesz wesele?
- Z pomocą rodziny. Mam już zarezerwowaną salę w Puławach. To będzie klasyczna, skromna uroczystość. Zawsze marzyłam, że na moim ślubie będzie mnóstwo kwiatów, w kościele będzie dużo światła, a wokół mnie zobaczę wszystkich bliskich mi ludzi. I tak się stanie. Na pewno się popłaczę, kiedy usłyszę muzykę. Szczególnie, że zaśpiewa dla mnie Conrado Yarez (uczestnik polsatowskiego show "Must be the Music. Tylko muzyka", przyp. red.).

- Kiedy usłyszałam go w programie, wiedziałam, że muszę namówić go na mały recital. Udało się, Conrado zaśpiewa! Już teraz czuję, że będzie to dla mnie moment ogromnego wzruszenia.

Sukienka wisi w szafie?
- Mam już pomysł, ale jeszcze nie podjęłam ostatecznej

decyzji. Wkrótce spotykam się z projektantami z duetu Boho Boko, którzy szyją mi sukienkę, i zdecydujemy, który wzór byłby najlepszy...

Mówisz, że masz pomysł na sukienkę. Wyśniłaś ją? Zobaczyłaś w katalogu, w filmie?
- W katalogach widziałam za dużo pięknych sukienek i teraz nie wiem, na co się

zdecydować. Raz chcę długą, raz krótką...

W teledysku "November Rain" zespołu Guns N`Roses jest sukienka z przodu krótka, odsłaniająca nogi, a z tyłu długa...
- To moja ukochana suknia! Ale trafiłaś! Kiedyś myślałam, że jeśli wezmę ślub, to tylko w takiej! Może... może...

Druhna już wybrana?
- O tak, od lat! Mam najukochańszą przyjaciółkę w Puławach. Trzymamy się razem od przedszkola! W czerwcu ja będę u niej druhną na weselu, a potem ona u mnie. Tak się fajnie złożyło.

Mama cała w emocjach?
- Bardzo pomaga mi w przygotowaniach. Myśli o wszystkim. Teściowie podobnie. Mama Piotrka już zamówiła tort, a tata pół roku temu zaczął przygotowywać specjalne domowe nalewki na tzw. tradycyjny stół.

Fajnych masz teściów?
- Bardzo! Znamy się tyle lat, jestem częścią ich rodziny. Właściwie od dawna czuję się jak ich córka. Świetnie rozumiem się też z młodszą siostrą Piotrka. Stanowimy zgraną paczkę.

Ślub ma być skromny / fot. A. Szilagyi
MWMedia

Potraficie się też dobrze razem bawić?
- Tak, i to doskonale! Lubimy wyjść do klubu potańczyć, często całkiem spontanicznie. Nie musimy tego wcześniej planować. Nie zawsze też umawiamy się z przyjaciółmi, czasem idziemy po prostu tylko we dwójkę. Wciąż nie jesteśmy sobą znudzeni!

Rozumiem, że problemów z "pierwszym weselnym tańcem" nie będzie...
- Jasne, że nie. Kiedyś dorabiałam sobie, śpiewając na weselach. Naoglądałam się tych wszystkich zwyczajów i niektóre mnie trochę śmieszą. Na przykład właśnie pierwszy taniec. Szczególnie że niektóre młode pary tego nie znoszą, i efekt jest straszny. My na pewno zatańczymy, ale nie przygotowujemy żadnego układu. Zatańczymy jak zwykle, czyli... fajnie.

Widzę, że praca na weselach zniechęciła cię do niektórych weselnych tradycji.
-Tak! Ale mój Piotrek patrzy na to inaczej. Ma bardziej tradycyjne podejście. Rozmawialiśmy na przykład o torcie. Ja mu mówię, że może raczej jakieś ciasteczka, desery... A on patrzy na mnie ze zdumieniem i mówi: "Ale jak to? Ja chcę tort!". Skoro chce, to będzie. Wjedzie na wózeczku klasyczny weselny tort.

Oczepiny też tradycyjne?
- Welonem rzucę, wiadomo, ale zapowiedziałam już wszystkim, że nie chcę tych wszystkich rubasznych zabaw z przekładaniem jajeczek przez nogawki spodni.

A dorożkę zamówiłaś?
- Chciałam wynająć stary, stylowy samochód, ale jeszcze nie zdążyłam się tym zająć. Czas tak szybko płynie! Nagle okazuje się, że ślub tuż- tuż, a ja wciąż bez sukienki, bez samochodu, w fazie planów... W sumie gdyby była piękna pogoda, moglibyśmy z kościoła przejść całym orszakiem do restauracji. Zobaczymy.

Zaśpiewasz na własnym weselu?
- Czemu nie? Na weselu będzie didżej, a nie

kapela. Ponieważ jednak zaprosiłam kolegów z dawnego zespołu, z którym grałam na weselach,

pewnie zaśpiewam.

Zaprosiłaś też połowę ekipy Polsatu?
- Ależ nie! Naprawdę chcę, by mój ślub był skromny. Z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Kilka najbliższych osób z pracy, i tyle. Ślub nie jest dla mnie kolejnym medialnym wydarzeniem. Chciałabym, by pozostał moim świętem. Żeby chodziło w nim wciąż o miłość, bo ona jest dla mnie najważniejsza.

Takie myślenie o związkach i o miłości wyniosłaś z domu?
- Mój tata zmarł, kiedy ja i bracia byliśmy mali. Ale mama dała nam tej miłości bardzo wiele. Każdego dnia pokazywała, jak bardzo jesteśmy ważni, jak bardzo nas kocha. Tłumaczyła nam, że w życiu liczy się drugi człowiek, przyjaźń, praca. Pod względem finansowym bywało ciężko, ale dziś widzę, że to, co wyniosłam z domu, jest bezcenne. Dlatego dobrze wiem, czym jest miłość, i takiego uczucia szukałam potem u mężczyzn. Miałam dużo szczęścia, bo szybko znalazłam. Piotra poznałam, kiedy miałam zaledwie 17 lat.

Ale z ciebie szczęściara! Pamiętasz wasze pierwsze spotkanie?
- Przedstawił nas kolega z rodzinnych Puław. Piotrek od razu mi się spodobał, ale byłam tak młoda, że nie myślałam jeszcze o chodzeniu z chłopakami. Poza tym on był starszy o dziesięć lat i miał dziewczynę. Nie fantazjowałam, że mogłabym z nim kiedyś być. Na początku tylko się kolegowaliśmy, dopiero po dwóch latach nasza przyjaźń przerodziła się w związek i tak zostało do dziś. A teraz poczuliśmy, że chcemy wziąć ślub. Po prostu. Z miłości.

Agnieszka Prokopowicz

Nowy większy SHOW - elegancki magazyn o gwiazdach! Jeszcze więcej stron, więcej gwiazd i tematów! Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu, w sprzedaży od 23 maja!

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas