Natalie Portman: Koniec z karierą. Teraz zajmę się domem

Okrzyknięto ją najlepszą inwestycją Hollywood, bo każdy dolar jej gaży zwraca się 40-krotnie. A ona mówi: stop!

Natalie Portman z mężem, Benjaminem Millepiedem
Natalie Portman z mężem, Benjaminem MillepiedemSplash NewsEast News

Wiosną ubiegłego roku Benjamin Millepied - choreograf, solista New York City Ballet, a prywatnie mąż hollywoodzkiej gwiazdy Natalie Portman - otrzymał ofertę, o jakiej marzy każdy tancerz: na stanowisku dyrektora baletu Opery Paryskiej miał zastąpić legendarną Brigitte Lefevre. Tyle że nowa posada wymagała zamieszkania w Paryżu - daleko od Hollywood, gdzie pracuje jego żona.

Wielka miłość "czarnego łabędzia"

Natalie nie wahała się ani chwili. "Jestem szczęściarą. Kiedy Ben zapytał mnie, czy chcę pojechać do Paryża, oszalałam. Każdy marzy o tym, by mieszkać w Paryżu" - mówiła. Przez kilka miesięcy żyła na walizkach - w pracy nad swoim reżyserskim debiutem "A Tale of Love and Darkness" (zdjęcia Sławomir Idziak), "dojeżdżając" z synkiem do Benjamina, który większość czasu spędzał w Paryżu.

Jesienią, gdy zamknęła prawie wszystkie sprawy zawodowe, przenieśli się tam na stałe. Natalie ogłosiła, że teraz, przynajmniej na jakiś czas, zamierza zawiesić karierę, wspierać męża i zajmować się domem.

Czy to możliwe, by jedna z najzdolniejszych aktorek współczesnego kina chciała zamknąć się w domu? - zastanawiano się. Tylko ci, którzy znają Natalie Portman naprawdę dobrze, nie byli zdziwieni. Wiedzą, że nigdy nie robi niczego połowicznie...

Tak było też wtedy, gdy Natalie i Benjamin poznali się na planie thrillera psychologicznego "Czarny łabędź". Ona grała tancerkę, on miał ją do tego przygotować. Nie było łatwo. Aktorka treningi rozpoczęła rok przed produkcją, ale nauka tańca baletowego zajmuje lata. A w filmie było aż 139 ujęć tanecznych, Natalie miała wystąpić w 111 z nich i wiadomo było, że musi tańczyć, bo w wielu scenach dublerka nie może jej zastąpić.

Millepied tak układał choreografię "Jeziora Łabędziego", by aktorka była w stanie spróbować jej sprostać. Ponieważ oboje są perfekcjonistami, więc na sali iskrzyło, i to ostro.

Benjamin nie był zadowolony z postępów swojej uczennicy, nie obchodził go jej status gwiazdy - wrzeszczał i wściekał się o każdy nie dość perfekcyjny ruch. Atmosfera zrobiła się ciężka. Panowała opinia, że tych dwoje się nienawidzi. Filmowcy nie zdziwiliby się, gdyby Natalie zażądała zmiany choreografa. Ale wbrew oczekiwaniom, ona się nie skarżyła.

Przeciwnie: "Benjamin jest fenomenalny! Podszkolił mnie w technice, bardzo się stara, by moja znajomość ruchów nie skończyła się na podstawowych krokach. Miło spotkać choreografa, który tyle oczekuje, bo wiem, że wtedy ja też wymagam więcej od siebie. To ekscytujące i daje mi siłę, bym mogła przetrwać te zabójcze treningi" - mówiła w wywiadach.

Jak połówki pomarańczy

Wydawało się, że to tylko dobra mina do złej gry, ale już w sylwestra Natalie przedstawiła Bena znajomym jako swojego chłopaka. Kiedy informacja się rozeszła, wybuchł skandal. Plotkowano, że poprzednia dziewczyna Bena, tancerka, z którą był związany od 7 lat, o zdradzie dowiedziała się z gazet, że Ben związał się z gwiazdą dla kariery, że ona już obiecała sfinansować film o balecie, z ukochanym w roli głównej...

Natalie nie przejmowała się plotkami. Miała 28 lat i do tej pory brakowało jej szczęścia w miłości. Żaden jej związek nie przetrwał dłużej niż kilkanaście miesięcy. Teraz jednak była pewna, że spotkała tego jedynego.

Być może tajemnicę tej miłości wyjaśnił ojciec Natalie, Avner Hershlag: "Córka znalazła swoje alter ego - pracowitego estetę, świadomego i inspirującego" - powiedział w jednym z wywiadów i wyznał, że trzyma kciuki za ich związek, bo Natalie nigdy nie była tak szczęśliwa.

Mimo to, kiedy po kilku miesiącach znajomości para ogłosiła oficjalne zaręczyny, a zaraz potem gruchnęła wieść, że aktorka jest w ciąży, uznano, że to klasyczna "wpadka" i tym bardziej nie prorokowano tej parze długiego związku. I znowu się nie sprawdziło.

Natalie urodziła synka i zanim Aleph skończył rok, wróciła do pracy - musiała wywiązać się z kontraktów, które podpisała dużo wcześniej. Benjamin, rzekomo skupiony wyłącznie na karierze, odłożył własne projekty i skupił się na wychowaniu dziecka i wspieraniu kariery żony.

Natalie bardzo to docenia: "Teraz moja kolej" - mówi. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że planuje też powiększenie rodziny. Podobno bardzo podoba się jej życie we Francji i uważa, że to najlepszy moment, by pomyśleć o drugim dziecku. Chciałaby je urodzić i odchować z dala od blichtru Hollywood.

Joanna Kadej-Krzyczkowska

Świat kobiety
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas