Romans źle by mi zrobił

Co naprawdę łączy go z partnerką z "Tańca z gwiazdami"? Co myśli o Nergalu? Jakie sms-y dostawał od Dody, gdy zdecydował się zatańczyć? Radosław Majdan (37) mówi o trudnych sprawach.

Radosław Majdan i Izabela Janachowska/fot. Andreas Szilagyi
Radosław Majdan i Izabela Janachowska/fot. Andreas SzilagyiMWMedia

Oglądasz swoje występy w "Tańcu z gwiazdami"?
Radosław Majdan: Nie, nie oglądam. Boję się patrzeć. Obejrzę je sobie dopiero, kiedy sam nie będę już występował w programie.

Widzom się podobasz. Ludzie wyraźnie cię polubili.
Kiedy zdecydowałem się na udział w "Tańcu...", bałem się, że odpadnę w pierwszym odcinku. Sympatia widzów jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Sprawia mi przyjemność, kiedy dowiaduję się, że będę w następnym odcinku. Spotyka mnie też mniej krytyki niż jeszcze dwa miesiące temu. Teraz czasem ktoś pisze o mnie dobrze. Mam świadomość, że w dużej mierze tak jest dzięki programowi. Ludzie, z którymi pracuję, też się dziwią: "Kurcze, myślałem, że jesteś innym człowiekiem". Nie wiem, może spodziewali się, że przyjdę, położę nogi na biurku i zacznę grać szefa.

Podobno nie znosisz Piotra Galińskiego. Myślisz, że się na ciebie uwziął?

Nie wiem, skąd to się wzięło. Nigdy nie powiedziałem, że on albo jego wypowiedzi mnie irytują. Sędziowie są od tego, żeby wytykać błędy. Nie chodzi o to, żeby komuś dokopać.

Dobrze się czujesz w roli gwiazdy?
Powiedziałem ostatnio do Izy: "Wy, tancerze, no i my, ci drudzy". Nie mógłbym siebie nazwać gwiazdą. Czym innym jest czerpanie przyjemności z tego, że ludzie darzą cię sympatią, a czym innym siedzenie w domu z nogami na kanapie i powtarzanie sobie: jestem gwiazdą.

Mówi się, że twoja partnerka w TzG jest podobna do Dody. Ty też tak uważasz?
Nie chcę porównywać Izy do Doroty.

Powtarzacie z Izą, że nie jesteście razem, ale nikt wam nie wierzy.
To, że raz czy dwa poszliśmy na obiad, o niczym nie świadczy. Ani to, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy z nikim nie spędziłem tak wiele czasu, jak z nią.

A to, że zabrałeś Izę na zgrupowanie do Szczecina?
Iza jest ze Szczecina, po prostu podwiozłem ją do domu. Ja nie mogę nikogo zabierać na zgrupowanie. Nikt nie może ze mną mieszkać w hotelu, z nikim nie mogę się w tym czasie spotykać.

Iza wybrała się z rodzicami na mecz z twoim udziałem. To wygląda poważnie.
My się dobrze poznaliśmy i ja Izę lubię. Czasem jej pomagam. Nie miała samochodu, więc czasem ją skądś odbierałem, gdzieś podwoziłem. Każdemu, kto jest mi jakoś bliski, kogo lubię, staram się pomóc. Jeżeli ktoś by na mnie czekał, wracałbym do domu. Ale skoro ani ja, ani Iza nikogo nie mamy, czasem sobie gdzieś razem wychodzimy. Teraz staram się ją przekonać do polskiego rocka. Może zabiorę ją na koncert.

Iza to bardzo atrakcyjna kobieta.
Cieszę się, że jest fajną partnerką. Gdybym miał kogoś, kto nie rozumie moich żartów, nie czuje tego klimatu, byłoby trudniej. Ale ja sobie zdaję sprawę z tego, że ona jest przede wszystkim moim trenerem. Ważne jest dla mnie, że liczy się z moim zdaniem.Kiedy mówię jej, że coś jest dla mnie za trudne, szanuje to.

Gdy się ostatnio widzieliśmy, mówiłeś o swoich marzeniach związanych z rodziną. Iza nie jest dobrą kandydatką na życiową partnerkę?
Miłość jest czymś tak nieodgadnionym. Gdy z perspektywy czasu myślę o kobietach, które kochałem, czasem się sobie dziwię. Człowiek nie jest w stanie kontrolować swoich wyborów. Nie zakochujesz się głową, ale sercem.

Izę bardzo lubię, ale to wszystko naprawdę nie oznacza, że musimy mieć romans. Dzisiaj uważam, że romans źle by nam zrobił. Takie rzeczy czasem wychodzą ludziom na dobre, ale często na złe.

Kasi Cichopek i Marcinowi Hakielowi wyszły na dobre. Może romans pomógłby wam wygrać?
Nie wiem. Już na początku pisano o naszym romansie, bo to się fajnie sprzedaje. Ale ja nigdy nie robiłem niczego dlatego, że mogłoby być fajnie odbierane przez ludzi.

Nie chcę. Skończyłby się program, przestaliby mnie z Izą widywać i mówiliby: "Majdan specjalnie kreował swój romans".

Kiedy patrzysz na Dodę z Nergalem nie wydaje ci się, że potrzebowała tak mocnego faceta? Że ty byłeś za miękki?
Nie znam tego człowieka. Ta para mnie nie interesuje. Dorotę znałem kiedyś. Nie interesuje mnie jej życie.

Kontakt z Dorotą został całkowicie zerwany?
Tak. Nie kontaktuję się z nią, nie mam najmniejszej potrzeby.

Dostałeś od niej jakieś gratulacje po swoich występach? Wiadomość w stylu: "Dobrze ci idzie, nieźle sobie radzisz"?
Dostawałem od niej sms-y, kiedy zgodziłem

się na udział w programie. "Ale będę z ciebie miała bekę, ale będę szydziła, będę się śmiała". I pytanie: "Za ile się sprzedałeś?".

Jesteś teraz zupełnie sam?
Mamy treningi codziennie do wpół do dziewiątej. Szczerze ci mówię, po pięciu godzinach treningu to już się nic nie chce robić. Wciąż wierzę, że spotkam odpowiednią osobę. Ale teraz to jest trudne, bo naprawdę nie mam na nic czasu. Zrezygnowałem ze wszystkiego, żeby się przyłożyć do programu. Nie chodzę na imprezy, bo później nie mam formy. Nawet te nasze imprezy po programie dla mnie nie trwają długo, bo w poniedziałki zawsze muszę być w sądzie w Koszalinie (tam toczy się sprawa o rzekome pobicie policjantów w Mielnie, przyp. red.).To naprawdę jest możliwe, żeby być samemu. Uwierz mi.

Rozmawiała Monika Kalbarczyk

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas