Ślubu na razie nie będzie

Marzy o rodzinie, dzieciach, psie - ale jeszcze nie teraz. Dementuje <a href="http://pomponik.pl" target="_blank">plotki</a> o ślubie i ciąży. Związana ze swoim parterem z "Tańca z gwiazdami" Katarzyna Cichopek opowiedziała o sobie podczas spotkania w STUDIO INTERIA.PL.

article cover
INTERIA.PL

Kasia nie przepada za określaniem jej gwiazdą. - Myślę, że jeszcze nie zasługuję na miano sławnej gwiazdy. Mój sukces to jest taki trochę dziwny sukces. Ostatnio zastanawiam się na tą definicją. Myślę, że sławna to będę wtedy, kiedy zrobię kilka dobrych filmów fabularnych. A na razie jestem popularna - tłumaczy.

Wie, że granie w serialu łączy się z tym, że jest utożsamiana z graną przez siebie Kingą Zduńską, że ludzie ją naśladują, traktują jak członka rodziny. - To co ja gram jest napisane przez inną osobę. To co ja mówię, to słowa scenarzystów... Wiem, że to się przekłada na życie ludzkie, że ta fikcja zaczyna być rzeczywistością. Ale nie można utożsamiać telewizji z prawdziwym życiem. Akurat gram dobrą postać, więc może warto się czasem sugerować czy naśladować naszymi zachowaniami.

To pociąga za sobą zainteresowanie prasy - zwłaszcza brukowej. - Muszę się z tym pogodzić. Wiem, że jestem osobą publiczną... Nie mam nic do ukrycia, więc nawet jak coś się pojawi to mnie tak bardzo nie boli. Ale nie lubię ingerencji w prywatne życie. Marzę o tym, żeby mieć rodzinę, dzieci i psa. Ale to jeszcze za chwilę. A w najbliższej przyszłości bardzo bym chciała zagrać w filmie fabularnym - mówi.

A gdyby miała wskazać jedną osobę, u której boku chciałaby wystąpić? - Podziwiam bardzo Marka Kondrata. Gdybym mogła zagrać z nim w jednym filmie, to chyba byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie - wyjawia.

Jeśli mówimy już o autorytetach... - Osobą, która była bardzo ważna w moim życiu, był papież Jan Paweł II. A motto - żyć tak, żeby móc sobie spojrzeć codzienne przed lustrem w twarz i nie wstydzić się siebie - opowiada.

To podejście zapewne ma część swych korzeni w wierze. - Jestem osobą religijną i jestem wychowania w duchu religii. Czasami sobie sam w duchu rozmawiam. Lubię docenić to co mam i cieszę się z tego. Mam wiarę w środku siebie i stosunek do Boga też bardzo głęboko w sercu. Najważniejsze jest to, co się ma w sercu, w duszy i jakim się jest człowiekiem na co dzień - przekonuje.

A jak wiara, to i miłość. - Tak, jak w serialu, miłość - zdaniem Kasi - ma bardzo wiele wymiarów. Miłość ta nie ogranicza się tylko do ludzi, ale jest znacznie szersza. W miłości najważniejszy jest dla mnie szacunek, lojalność. Miłość do pracy też jest bardzo ważna.

Jej największa miłość pojawiła się na parkiecie "Tańca z gwiazdami". Marcin Hakiel jest dla niej nie tylko partnerem w życiu prywatnym, ale także zawodowym. - Od jakiegoś czasu moimi sprawami zajmuje się Marcin - to prawda. A ja przekazuję pewną prawdę, która jest we mnie. Pewne rzeczy za bardzo emocjonalnie odbieram i Marcin stanowi tu taki "filtr" - mówi.

Zresztą jej największe plany zawodowe na razie wiąże właśnie z tańcem. 6 listopada zaczną się zajęcia w otwieranej przez parę Akademii Tańca, niedługo będzie można uczyć się tańczyć z płyt DVD z ich lekcjami oraz przeczytać napisaną przez obojga książkę.

Wspólnie też podjęli decyzję, że Kasia nie będzie reklamować plastrów antykoncepcyjnych. - Nie obnażam się ze swoją fizycznością publicznie. To co robimy z Marcinem, to nasza sprawa. Poza tym nie czuję się na siłach być odpowiedzialną za to czy sugerować dziewczynom takie czy inne formy antykoncepcji.

Czy w takim razie zostanie panią Hakiel? - Nie mówię nie. Wiem, że prasa i ludzie cały czas żądają nowości - ale takie decyzje jak założenie szkoły, zaręczyny musza mieć swój czas i nie ma się co z tym spieszyć. Na razie jeszcze nie będzie ślubu.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas