To który był pierwszy?

Podszywanie się pod siebie opanowali do perfekcji "Niektóre nasze psikusy wychodziły na jaw dopiero po wielu latach", śmieją się bracia Golcowie.

Paweł i Łukasz Golcowie uwielbiali się zamieniac roalmi / fot. Paweł Wrzecion
Paweł i Łukasz Golcowie uwielbiali się zamieniac roalmi / fot. Paweł WrzecionMWMedia

Dwaj starsi bracia, 12-letni wówczas Staś i 8-letni Rafał, początkowo dość sceptycznie przyjęli fakt powiększenia rodziny. Ale od samego początku nie mieli najmniejszych problemów z tym żeby odróżnić bliźniaków. "Przynajmniej tak twierdzą" - zastrzega Paweł. A trzeba wiedzieć, że bracia uwielbiali się pod siebie podszywać!

"Pierwszą taką próbę podjęliśmy, kiedy mieliśmy zaledwie dziewięć miesięcy" - chwalą się. Do państwa Golców przyjechał fotograf. Malcy mieli pozować po kolei na tle ściany. Fotograf najpierw pstryknął kilka zdjęć jednemu, potem ustawił pod ścianą drugiego i na kilka sekund wyszedł z pokoju. Chwila nieuwagi wystarczyła, by raczkujące maluchy zamieniły się miejscami. Prawda wyszła na jaw dopiero po wywołaniu zdjęć...

Dzieciństwo w Milówce Paweł i Łukasz wspominają z rozżewnieniem: "To były piękne czasy. Okoliczne lasy, góry i rzeka Soła dawały duże pole do popisu takim energicznym chłopakom jak my". Na podwórku grali w podchody i urządzali wojny. Ale najbardziej lubili się bawić "w kościół". "Z szalika robiliśmy stułę, z kieliszka do wina kielich mszalny, a komunię podawaliśmy w postaci jabłka pokrojonego w plasterki" - wspominają.

Z domem rodzinnym kojarzy im się zapach sernika, który piekła mama i dźwięki muzyki. Bo muzyka towarzyszyła im od najmłodszych lat. "Nigdy nie zapomnę pięknych ludowych przyśpiewek babci Helenki" - mówi Łukasz. "A mnie najbardziej utkwiły w pamięci piosenki wojskowe i patriotyczne, których uczył nas tata" - dodaje Paweł. "Tata grał na klarnecie, a mama do dziś śpiewa w chórze i zespołach ludowych. Miłość do muzyki wynieśliśmy więc z domu" - dodają.

Jak przystało na tradycyjny góralski klan, obowiązkowym punktem programu na imprezach rodzinnych było wspólne granie i śpiewanie. Chłopcy chętnie wykazywali się też w przedstawieniach szkolnych. Łukasz dobrze pamięta pewien występ z okazji Dnia Kobiet. Męska część klasy przygotowała skecze dla koleżanek. Łukasz wcielał się w Ninę Terentiew, która była wtedy gospodynią programu "Bezludna wyspa". "Rrr pani Niny ćwiczyłem tydzień" - wspomina. "Proszę sobie wyobrazić Łukasza w mini, wielkiej blond peruce i okularach... Publiczność była zachwycona!" - śmiejesię Paweł. Już wtedy potwierdziło się, że scena jest ich powołaniem...

Pierwszym instrumentem, na jakim nauczyli się grać, były cymbałki. "Dostaliśmy je pod choinkę. Instrument był jeden, ale na szczęście pałeczki dwie!" - śmieją się. Nauczycielem był tata. "Kiedy się urodziliśmy, miał 50 lat. Dzięki temu miał dla nas więcej czasu i cierpliwości niż młodsi ojcowie. Był wspaniałym człowiekiem" - mówią bracia. Uwielbiali wspólne wieczory, kiedy siadali z tatą przy stole, a on "uczył ich życia". Tłumaczył, co jest ważne, jak należy postępować i jakimi wartościami powinni się kierować.

fot. A. Szilagyi
© Panthermedia

W szkole Paweł nauczył się grać na perkusji, a Łukasz na trąbce. Dwa lata później dali pierwszy koncert. Razem z rockowo-punkową kapelą Rafała zagrali na weselu najstarszego brata Stasia.

Publiczność nie zgotowała im jednak owacji na stojąco... Kilku weselników domagało się nawet, by artyści grali nieco ciszej! Ale bracia nie wzięli sobie tej porażki do serca. Razem z Rafałem jeździli do Warszawy na Jazz Jamboree, a potem oklejali pokoje plakatami idoli. "Kiedy nasi rówieśnicy mieli na ścianach zdjęcia Modern Talking i Sabriny, u nas wisiały zdjęcia Milesa Davisa i B.B Kinga. Czarno-białe fotografie pochodziły z koncertów, na których byliśmy" - chwalą się.

W 1996 roku bracia zdali do katowickiej Akademii Muzycznej. "Dostaliśmy się na Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, przez znawców tematu zwany najbardziej imprezowym wydziałem w kraju" - śmieją się. W czasie studiów poznali Pawła Kukiza, który zaproponował im współpracę. Chłopcy dołączyli do sekcji dętej "Piersi" i zaczęli koncertować z zespołem. Właśnie wtedy, stojąc na scenie i słysząc owacje, zaczęli marzyć o założeniu własnej kapeli.

W tym czasie do bliźniaków przylgnęła też etykietka kobieciarzy... "Naprawdę nie wiem, skąd się wzięła" - tłumaczy się Łukasz. Ale zaraz dodaje, że kiedy na horyzoncie pojawiała się atrakcyjna dziewczyna, przystępowali do "ataku". "Hmm, właściwie to nie próżnowaliśmy w tej dziedzinie" - przyznaje po namyśle. "Ale ja na pierwszą randkę umówiłem się z moją obecną żoną" - twierdzi Paweł. "Tak? Ja pamiętam coś innego" - kontruje Łukasz.

Zgadzają się co do jednego: nigdy nie rywalizowali o tę samą piękność. "Mieliśmy zasadę: nie bijemy się o dziewczyny" - potwierdzają. Gdy w wakacje przyjeżdżali do domu, lubili przyglądać się urlopowiczkom, wypoczywającym w Milówce. Czy to zainspirowało ich do napisania "Lornetki"? Bracia wymigują się od odpowiedzi. "Przez lornetkę to podglądaliśmy widoki na Halę Boraczą, na której wypasane były owce". Ale czasem, przyznają, zdarzyła się jakaś zagubiona owieczka opalająca się topless...

Joanna Kasprzak

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas