To nie wstyd, że mamy zarabiają

Lans na ciąży? "A co to znaczy?", pyta aktorka. W rozmowie z SHOW staje w obronie innych znanych mam i wyznaje, czego nauczyło ją macierzyństwo.

Katarzyna Cichopek
Katarzyna CichopekJaroslaw AntoniakMWMedia

Anna Zasiadczyk: Jak macierzyństwo zmieniło Kasię Cichopek?

Katarzyna Cichopek: - Całkowicie! Bardzo wzbogaciło moje życie, tak naprawdę to mój największy sukces. Syn jest dla mnie absolutnie najważniejszy i jest moją inspiracją. On napędza mnie do życia, nowych pomysłów. Ale również pionizuje, ściąga na ziemię, nadaje rytm i regularność. Syn daje mi bezwarunkową miłość. Akceptuje mnie taką, jaka jestem. Nieważne, czy jestem uczesana, czy nie - dla niego i tak jestem najpiękniejsza. Żyć, nie umierać! Mieć takie dziecko jak Adaś to po prostu coś wspaniałego.

A co w macierzyństwie cię zaskoczyło?

- To, że tak naprawdę to ciężka praca. Choć jesteśmy zaprogramowane biologicznie do rodzenia dzieci, po porodzie następuje szok. Zupełnie zmieniamy styl życia i mamy świadomość, że przez 24 godziny jesteśmy za kogoś odpowiedzialne. I mimo że wokół mamy pomoc, nigdy nie odpoczywamy psychicznie, bo ciągle myślimy o dziecku. Nawet gdy jestem w pracy, moje myśli krążą wokół syna. Ale nie wyobrażam już sobie, że mogłoby być inaczej. Moje życie bez macierzyństwa byłoby na pewno mniej wartościowe.

Fakt, że jesteś mamą, zdeterminował też twoje życie zawodowe. Napisałaś książkę, zrobiłaś program o mamach, teraz prowadzisz także szkolenia "Mamy sexy mamy". Czy to jest teraz dla ciebie najważniejsze, a aktorstwo odstawiłaś na półkę?

- Niczego nie odstawiłam na półkę. Myślę, że to wszystko dzieje się równolegle. Ciągle robię to, co kocham, co sprawia mi dużą frajdę. Z niczego nie zrezygnowałam. Wręcz przeciwnie - narzuciłam sobie jeszcze więcej obowiązków zawodowych, bo zaczęłam lepiej organizować swój czas, który przestał mi przeciekać między palcami. Stałam się bardziej poukładana i uporządkowana.

A nie bałaś się, że spotkasz się z krytyką i usłyszysz: "Urodziła jedno dziecko i już radzi innym"?

- Zawsze spotkam się z krytyką. Każde wypowiedziane przeze mnie słowo jest odwracane przeciwko mnie. Gdybym się tym przejmowała, nie wychodziłabym z domu. Nic bym nie robiła. Wiem, że krytyka była, jest i będzie, wierzę jednak głęboko, że istnieje grono odbiorców, które mi kibicuje i cieszy się z tego, co robię. To tym ludziom dedykuję swoją pracę, a nie tym wszystkim "hejterom". Idę do przodu, spełniam się i robię to, co daje mi szczęście. Być może dlatego mam szczęśliwy dom.

Ostatnio często mówi się nieprzychylnie o tym, że wiele gwiazd lansuje się na ciąży. Co o tym myślisz? Czy widzisz w tym coś złego?

- Co to znaczy lansować się na ciąży?! Przecież to dziecko jest w nas, nie możemy go zostawić w domu. Gdy gdzieś wychodzimy, ono jest z nami w środku. Przecież nie angażuję synka w swoją pracę, nie prowadzam go po imprezach. I ja, i inne koleżanki mamy jednak różne zobowiązania zawodowe. Musimy wychodzić. A że z brzuszkiem? Inaczej się nie da.

A jeśli chodzi o zarabianie na ciąży?

- Dlaczego nie?! Cały projekt "Mamy sexy mamy" jest oparty na ciąży i macierzyństwie. Gdyby nie moja ciąża, tych projektów by nie było. Oczywiście wiążą się z tym cele społeczne, ale nie ukrywajmy - zarobkowe również. Ja też pracuję na przyszłość swoich dzieci i jest to dla mnie bardzo ważne. Są mamy, które zaczynają projektować ubranka czy dziecięce gadżety. Co jest w tym złego? One wychodzą naprzeciw potrzebom innych mam, spełniają je. Do wszystkiego można się przyczepić...

Sporo koleżanek z show-biznesu było ostatnio lub właśnie teraz jest w ciąży. Czy to was zbliża?

- To jest tak samo jak na placu zabaw. Z jednymi mamy fajny "przelot", a z innymi nie. Jeśli ktoś jest nam bliski, to bez względu na to, czy jest w ciąży, czy nie, utrzymujemy z nim kontakt, nawet przyjaźnimy się. Moja pierwsza ciąża nie sprawiła jednak, że do kogoś bardziej się zbliżyłam.

Razem z Andżeliką Piechowiak zorganizowałaś warsztaty dla mam. Mówisz podczas nich między innymi o depresji poporodowej i poczuciu atrakcyjności podczas i po ciąży. Czy ty, oczekując dziecka, miałaś lub teraz masz poczucie, że jesteś mniej atrakcyjna?


- Nigdy tak o sobie nie myślałam. Bardziej dało mi do myślenia to, jak inni patrzą i reagują na mnie. Dla mnie ciąża to naturalny stan. Akceptuję każdy dodatkowy kilogram i wielkość brzucha. Gorzej jest po porodzie, bo ciało bardzo się zmienia. Choć przyznam, że mnie to nie do końca przeszkadzało, bo nie siedziałam na kanapie, obżerając się pączkami, tylko urodziłam dziecko. Wykonałam gigantyczną pracę! Dziwiło mnie, że ludzie zamiast pytać się o zdrowie moje i dziecka, patrzyli na brzuch i pytali o dodatkowe kilogramy. Przecież to nie jest najważniejsze. Wtedy wpadłam na pomysł, by mówić, że macierzyństwo jest sexy - nawet gdy jest trudne. Sama świadomość, że dokonałyśmy takiego cudu jak urodzenie dziecka, jest wystarczającym powodem, by poczuć się wyjątkowo.

Mówisz też o najczęstszych błędach popełnianych przez kobiety w ciąży i młode mamy. Czy tobie udało się ich uniknąć?

- Ależ skąd! Było ich mnóstwo. Na szczęście mam rodzinę, która szybko reaguje i stawia mnie do pionu. Zwłaszcza moja mama tłumaczy mi wiele rzeczy. Ona mimo wielkiej miłości do mnie i Adaśka jest bardzo zdystansowana. Często słyszałam od niej: "Nie przeginaj, daj spokój".

To kim jest dla ciebie "sexy mama"?


- To kobieta, która ma wysokie poczucie własnej wartości, która się realizuje, rozwija, osiąga wytyczone przez siebie cele. I niekoniecznie musi chodzić o cele zawodowe. Jeśli lubisz gotować, bądź panią swojej kuchni i ciesz się tym. Jeżeli lubisz podróżować, spełniaj się na tym polu i pokazuj swemu dziecku świat, a skoro chcesz pracować i rozwijać karierę, rób to, tylko bądź szczęśliwa. Gdy mama jest szczęśliwa, przekazuje to dziecku.

Ostatnio Edyta Górniak stwierdziła, że gdyby miała drugie dziecko, zostałaby w domu. W internecie zrobiła się awantura.

- To indywidualna decyzja każdej kobiety. Jeśli Edycie dałoby to szczęście, to dlaczego nie? Ja nikogo nie zmuszam do jednego, ściśle określonego stylu życia. Chodzi tylko o to, by czuć się ze sobą dobrze. Nasz organizm sam nam podpowiada, jaką drogę mamy wybrać. Niedługo będę miała dwójkę dzieci, wtedy zobaczę, co to znaczy, i sama podejmę odpowiednią decyzję.

Syn już czeka na siostrę?


- Nie wiem, skąd są informacje, że będzie miał siostrę, bo na pewno nie ode mnie. Ale Adaś czeka na rodzeństwo z niecierpliwością. Staramy się dobrze przygotować go do powiększenia rodziny. Zawsze mu mówię: "Adasiu, pamiętaj, cokolwiek się wydarzy, mamusia i tak będzie cię kochała o te cztery lata dłużej" (śmiech). Mam nadzieję, że syn zareaguje dobrze, ale i tak wszystko wyjdzie "w praniu".

Show
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas