Zrobiłam krok do przodu

Aktorka i piosenkarka. Znana z ról w Pitbullu, Quo vadis, Dniu świra czy Samym życiu. Od kilku lat zajmuje się profesjonalnie muzyką. Talent muzyczny artystki zauważyli i docenili zagraniczni producenci.

Monika Jarosińska/fot. Marek Ulatowski
Monika Jarosińska/fot. Marek UlatowskiMWMedia

Moje dzieciństwo... nie wspominam najlepiej. Trochę smutne...
Mój azyl... to moja pasja, praca. Azyl nie jest dla mnie czymś materialnym, namacalnym. Tak naprawdę wszędzie mogę stworzyć sobie swój dom. Dla mnie azyl to równowaga psychiczna i to coś, co przynosi szczęście.

Aktorką zostałam... wbrew małomiasteczkowym ludziom. Gdy byłam mała lubiłam recytować wiersze, uwielbiałam popisywać się, ale nie byłam ukierunkowana w stronę aktorstwa. Ćwiczyłam akrobatykę wyczynową, chodziłam do ogniska baletowego, kółka teatralnego - coś mnie ciągnęło do aktorstwa, ale moje zapędy skutecznie studziła pani z języka polskiego, która wyśmiała mnie, gdy na zadane przez nią pytanie: Kim chcę być w przyszłość?, odpowiedziałam - aktorką. Pomyślałam sobie wtedy: - A właśnie, że będę. Na przekór wszystkim. Wiem, że od zawsze byłam osobą kontrowersyjną. Wiem także, że nie każdy mnie lubi, ale dziś - z perspektywy czasu - ważne jest dla mnie to, by ludzie mnie szanowali. Nie muszą mnie kochać i lubić. Ważne, by darzyli mnie szacunkiem.

Artystka spełniona...prawdziwy artysta nigdy nie jest spełniony. Zawsze, po każdym skończonym projekcie, znajduje sobie nowe cele i zadania.

U ludzi z którymi pracuję... najważniejszy jest szacunek. Ważne jest to, by ludzie szanowali siebie i mnie. Jeśli widzę, że ludzie robią dziwne rzeczy od razu ich eliminuję.

Komplementy... mieszkamy w takim kraju, w którym ludzie nie umieją ich prawić. Polakom rzadko przechodzi przez gardło powiedzenie komuś, że ma coś fajnego, ładnego, że dobrze wygląda. Osobiście sama uwielbiam prawić komplementy, aczkolwiek mam mały problem z ich odbiorem. Tzn. gdy ktoś mi mówi: "Świetnie dzisiaj wyglądasz", "Zagrałaś super koncert" , to czasami nie wiem, co mam odpowiedzieć, bo jest to dla mnie kłopotliwe.

Zawsze sprawdzam, czy mam w torebce... Zacznę od tego, że uwielbiam kobiece torebki. Kocham je oglądać u innych kobiet, patrzeć jakie mają wzory, z czego są wykonane. W mojej torebce natomiast panuje bałagan. Można znaleźć w niej wszystko: śrubokręt, jedną rzęsę, rękawiczkę z Sylwestra. Jakiś czas temu potrafiłam w super eleganckiej torebce przenieść 2 kilo ziemniaków (śmiech). Nie wiem z czego to wynika. Może z tego, że jestem artystką?! A może dlatego, że jestem nierozgarnięta?

Na co dzień dbam o siebie... odwiedzając salon medycyny estetycznej, w którym korzystam z zabiegów na twarz, tzw. bezinwazyjnego pobudzenia kolagenu. Stosuję również odpowiednie kremy - niekoniecznie te najdroższe, reklamowe w telewizji.

Pierwsza myśl po przebudzeniu... zależy od tego, jak śpię (śmiech).

Moją największą pasją są ... podróże. Uwielbiam zwiedzać nowe kraje. Moim marzeniem jest budzić się co weekend w innym zakątku świata, pić kawę w jakiejś przytulnej knajpce.

Kobieta INTERIA.PL on Facebook

Jednym z ważniejszych dni w moim życiu był... wyjazd na wakacje do Egiptu z moim ojcem. Startowałam wtedy z piosenką First kiss do konkursu Eurowizji. Zgłosiłam ją razem z wokalistą z Anglii. Siedzimy z tatą na plaży, a tu nagle dostaję telefon, że jestem druga. Popłakałam się wtedy ze wzruszenia. Tato powiedział do mnie: "Jeszcze nie raz będziesz płakać ze szczęścia". To był dla mnie jeden z piękniejszych dni w moim życiu. Chwila, którą pamiętam do dziś.

Najbliższym z czterech żywiołów jest mi... woda. Kocham szum wody. Woda mnie uspokaja. Kojarzy mi się z czystością, świeżością, naturalnością.

Pozwalam sobie... na wszystko!

Boję się... starości. Tego, że mogę być zależna od innych ludzi.

Przyjaźń to... nie wiem, co dzisiaj oznacza to pojęcie. Ostatnimi czasu zostało ono zdewaluowane. To powinno być coś bezinteresownego. Prawdziwy przyjaciel potrafi nas wysłuchać, pomóc, wesprzeć, nawet gdy zadzwonimy do niego w środku nocy. To ktoś, na kogo zawsze możemy liczyć. Moim jedynym i prawdziwym przyjacielem jest teraz mój Robert.

Popularność i sława... to coś zgubnego. Popularność uzależnia. Kiedyś, gdy zaczynałam karierę aktorską bycie sławnym nie było celem samym w sobie. A dziś? Dziś liczy się tylko pójście na kolejny bankiet, pokazanie się w pożyczonej sukience, a później oglądanie swoich zdjęć w kronice towarzyskiej. Przestałam chodzić na eventy. Już mnie to nie kręci. Zrobiłam krok do przodu. Chcę czegoś więcej. Chcę się rozwijać, poznawać ludzi, doświadczać nowych rzeczy. Zagranicą ludzi ocenia się za całokształt pracy, za głos, talent, pracowitość. W Polsce nie robi się tego. Liczą się układy, znajomości i to ile zaliczyło się pokazów znanych projektantów.

Nie znoszę... hipokryzji i obłudy.

Cel moich ambicji to... być w UK Top 10 i dostać Grammy.

Facet moich marzeń... siedzi po drugiej stronie stolika i czyta ( Monika wskazuje na Roberta).

Atrybut męskiej mocy... to w jaki sposób jest w stanie zaopiekować się osobą, z którą jest.

Recepta na udany związek... nie istnieje. To po prostu nieustanne docieranie się i wzajemne kompromisy. Ostatnio przeczytałam, że związki nie służą ludziom. Będąc w związku zatracamy siebie, własne marzenia, plany, dążenia, nadzieje. Bardzo często wiele rzeczy wychodzi nam lepiej, gdy jesteśmy sami.

Zdrada i niewierność ... jest wynikiem czegoś. Są różne typy zachowań. Jedni zdradzają bo muszą, inni bo myślą, że to uratuje ich związek. Jeszcze inni dlatego, bo myślą, że to będzie tylko krótka przygoda. W każdym tym przypadku zdrada jest czymś przykrym, czymś bolesnym i upokarzającym. Upokarzającym podwójnie. Po pierwsze dlatego, że dana osoba zostaje zraniona i automatycznie zachwiane zostaje jej poczucie wartości. Po drugie - upokorzona przed innymi, bliskimi, rodziną, gdy się dowiedzą.

Gdybym wygrała milion dolarów... spakowałabym się w minutę i już by mnie tu więcej nie było.

Gdy robię bilans... nie chcę go robić, bo gdy zaczynam to robić, to jestem przerażona, że coś mi uciekło, że nie wykorzystałam jakiejś szansy, okazji. Zrobię bilans życia, gdy będę miała 80 lat.

Jestem szczęśliwa... bo robię to, co kocham. Aczkolwiek doświadczenia ostatnich lat zabiły we mnie dawną spontaniczność- nad czym ubolewam. Chyba wreszcie dorosłam. Nie ma już we mnie tego dawnego entuzjazmu, radości. Nie jestem już tak entuzjastycznie nastawiona do ludzi jak na przykład 2, 3 lata temu. Nie warto!

Rozmawiała: Ilona Adamska, I.D.Media

Kobieta INTERIA.PL on Facebook

IDmedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas