Gwiazdy na dobranoc

Bajka o zabawkowym pokoju, w którym aż dwóch czarodziejów działało. Tomasz Jachimek

article cover
Świat Książki

To był znacznie doskonalszy model czarodzieja od legendarnej Złotej Rybki - liczba życzeń była nieograniczona i w ogóle nie trzeba było łowić. Ot, tak został skonstruowany Kangur Czarodziej Bez Ograniczeń Budżetowych.

Problem leżał zupełnie gdzie indziej - przy wręczaniu prezentu-życzenia Kangur Czarodziej miał tylko jedną prośbę. Na przykład dawał Lalce Marioli pięć kolorowych sukienek i mówił tak:

- Lalko Mariolu, chciałaś pięć kolorowych sukienek, oto i one. Chciałbym jednak, abyś trzy z nich oddała innym lalkom. Niech one też będą szczęśliwe i zadowolone.

No, ale nie po to Lalka Mariola zażyczyła sobie pięć kolorowych sukienek, żeby teraz trzy oddawać. "W ogóle to niesprawiedliwe" - myślała ze złością. W końcu nie ona tu jest Kangurem Czarodziejem, prawda?

Albo Krokodyl Adam zażyczył sobie Szpanerskiej Terenówki. I kiedy siedział już za kierownicą nowiutkiego auta, usłyszał od Kangura Czarodzieja:

- Chciałeś mieć taki samochód, proszę bardzo, oto i on! Chciałbym jednak, abyś jeździł nim jedynie przez trzy dni w tygodniu. W pozostałe cztery niech jeżdżą inni mieszkańcy zabawkowego pokoju!

No jakże to tak! Bardzo się taka prośba Krokodylowi Adamowi nie podobała. Bo to niby jego samochód, a ma go mieć tylko przez trzy dni? "Dziwne to iii... mało sprawiedliwe" - myślał Krokodyl Adam.

I Kangur Czarodziej Bez Ograniczeń Budżetowych, zamiast cieszyć się powszechnym uwielbieniem, spotykał się coraz częściej z niechęcią i brakiem sympatii.

- Eee, co to za głupota - najpierw daje, a potem każe się dzielić!!! - kręcili nosami mieszkańcy zabawkowego pokoju.

Owszem, korzystali z jego usług, część nawet spełniała jego prośby i dzieliła się swoimi prezentami z innymi, ale za specjalnie lubiany nie był.

Zdarzyło się, że Jeleń Gustaw wziął nowy zestaw kolejki elektrycznej i nawet mu się podziękować nie chciało.

- A niby za co mam dziękować, jak tylko do południa ta kolejka ma być moja? Potem muszę ją oddać, bo do samego wieczora ma się nią bawić ktoś inny! - pokrzykiwał obdarowany Jeleń Gustaw.

Zaś Żaba Zenobia powiedziała prosto z mostu, aby się Kangur Czarodziej wypchał swoimi prezentami, bo ona woli nie mieć nic, niż się z kimkolwiek dzielić.

Dlatego Kangur Czarodziej - w odpowiedzi na zmasowaną krytykę - postanowił skończyć dobroczynną działalność. Od tej pory skakał sobie wesoło po pokoju, do woli szalał na zjeżdżalni i tutejszym basenie, i ze swej czarodziejskiej mocy w ogóle nie korzystał.

- Nie to nie! Jak nie chcecie mieć Kangura Czarodzieja, to będziecie mieli szarego Kangura Przeciętniaka! - stwierdził w pożegnalnym przemówieniu i mocno trzymał się swego postanowienia.

Ale mieszkańcy nawet tego przemówienia nie słuchali, bo właśnie do pokoju zabawkowego wprowadził się inny magik, Orangutan Intrygant Bez Ograniczeń Budżetowych Ani Żadnych Innych. On też rozdawał wszystko, czego od niego zażądano. Tylko że prośbę miał zupełnie inną.

- Okej, daję ci samochód, ale w zamian odbierzesz i zniszczysz dwa samochody twojemu koledze, dobrze? - pytał, mrużąc złośliwe ślepia.

- Okej, daję ci kolejkę elektryczną, ale w zamian zepsujesz wszystkie inne kolejki w zabawkowym pokoju, dobrze? - proponował Orangutan Intrygant.

I wszyscy z zabawkowego pokoju ustawili się przed Orangutanem Intrygantem w długą kolejkę.

- Ooo, to jest dopiero czarodziej! Ten nie każe się z nikim dzielić! To jest dopiero zabawa! - krzyczeli, a Orangutan Intrygant przedstawiał im coraz bardziej złośliwe żądania.

Ktoś chciał mały samochodzik, w zamian musiał popsuć siedem innych. Ktoś chciał piłkę - musiał wyrzucić do kosza wszystkie pozostałe.

Mimo że Orangutan Intrygant pracował niemal bez przerwy, po pewnym czasie zabrakło jakichkolwiek zabawek. I tych do zabawy, i tych do zniszczenia, aby spełnić żądania złośliwego dobroczyńcy. A wtedy Orangutan Intrygant zatarł złośliwie ręce i uciekł gdzieś w okolice Haiti, w swe rodzinne strony. I tyle go widziano...

Wszyscy mieszkańcy zabawkowego pokoju zorientowali się, w jak prostą pułapkę wpadli. Od razu pędem pobiegli przepraszać Kangura Czarodzieja i obiecywać, że teraz już będą się dzielić bez ograniczeń. Że dostali nauczkę. Że zmądrzeli. Że już nigdy, ale to nigdy nie będą egoistami. Że nie rozumieli planu Kangura Czarodzieja.

A Kangur Czarodziej tylko uśmiechnął się smutno i bezradnie rozłożył ręce. W wyniku stresu stracił całą czarodziejską moc. I od tej pory mieszkańcy zabawkowego pokoju musieli się obywać bez czarów...
Gwiazdy na dobranoc

Świat Książki
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas