Musiałam odejść

Nie zawsze byłam żoną Osamy Bin Ladena. Kiedyś, jeszcze jako niewinne dziecko, marzyłam o tych samych rzeczach, o których marzą wszystkie dzieci. Często wracam myślami do tamtych dni - pisze w swoich wspomnieniach Nadżwa, pierwsza żona Osamy Bin Ladena.

Saudyjskie kobiety muszą zasłaniać również twarz
Saudyjskie kobiety muszą zasłaniać również twarzAFP

(...) Pewnego razu przez przypadek usłyszałam rozmowę rodziców na temat pierwszego małżeństwa cioci - z Mohammedem Bin Ladenem, bardzo zamożnym przedsiębiorcą z Arabii Saudyjskiej. Łączyła go bliska przyjaźń z królem owego kraju Abd al-Azizem, dzięki czemu powierzano mu wiele trudnych, ale i bardzo dochodowych prac budowlanych w rozwijającym się wtedy państwie saudyjskim.

Małżeństwo cioci z Mohammedem Bin Ladenem nie trwało długo, zakończyło się rozwodem, po którym jedyny syn zrodzony z krótkiego związku, Osama, został przy matce. Jakiś czas później ciocia Alia poślubiła Mohammeda al-Attasa, również Saudyjczyka, który pracował dla pierwszego męża cioci. Attas okazał się troskliwym mężem oraz dobrym ojczymem, cała moja rodzina szanowała go i nigdy nie słyszałam, by ktoś nieprzychylnie się o nim wyrażał. Z drugiego małżeństwa cioci urodziło się czworo dzieci, trzech synów i jedna córka. Znaliśmy się z kuzynostwem bardzo dobrze, ponieważ wszystkie dzieci cioci Alii przyjeżdżały razem z nią na wakacje do Latakii. Wiele razy zasiadaliśmy wspólnie do stołu, śmialiśmy się, rozmawialiśmy i cieszyliśmy się obecnością gości w naszym domu.

Oczywiście najstarszy kuzyn również uczestniczył w rodzinnych spotkaniach i śmiało mogę stwierdzić, że był obecny w moim życiu, odkąd sięgam pamięcią. Mimo że dzielił nas zaledwie rok różnicy, zawsze zdawało mi się, że Osama jest starszy ode mnie o kilka lat. Działo się tak dlatego, że był on chłopcem ponad wiek poważnym i niezwykle sumiennym.

Lubiliśmy go jednak i ceniliśmy jego opanowanie oraz nienaganne maniery. Gdybym miała opisać tamtego Osamę sprzed lat, powiedziałabym, że cechowała go duma, ale nie arogancja.

Był delikatny, ale nie słaby. Poważny, ale przystępny. Na pewno był zupełnie inny od moich hałaśliwych braci, którzy tylko czekali na okazję, żeby spłatać siostrze figla.

Nigdy wcześniej nie znałam chłopca, który by był tak spokojny i mówił w tak łagodny sposób. Żadne z nas jednak nie myliło jego spokojnego usposobienia ze słabością, wiedzieliśmy, że Osama ma silny charakter i zdecydowane poglądy.

Pamiętam, że Osama wybierał najpiękniejsze winogrona, zrywał je z krzaka i przynosił specjalnie dla mnie. Moi bracia często nurkowali pod gałęzie orzeszników i z okrzykami radości zbierali swoje ulubione orzechy pekan. Lubiliśmy także wspinać się na niskie drzewka owocowe i objadać się jabłkami albo przedzierać przez krzaki w poszukiwaniu dużych cierpkich jagód. Chociaż mama ostrzegała mnie, że w gąszczu mogą kryć się węże, tak się cieszyłam ze spotkania i wspólnej zabawy z kuzynami, że zapominałam o strachu.

Oczywiście bywały również smutne momenty. Głęboko zapadł mi w pamięć dzień 3 września 1967 roku, kiedy dowiedzieliśmy się, że niewielki samolot, którym leciał ojciec Osamy, stracił sterowność i rozbił się. Sześćdziesięciojednoletni Mohammed Bin Laden oraz kilkanaście innych osób znajdujących się na pokładzie samolotu zginęło w wypadku.

Mój kuzyn miał wtedy zaledwie dziesięć lat i wszyscy wiedzieliśmy, że darzył ojca wielkim szacunkiem i miłością. Po tej tragedii Osama, z natury niezbyt skłonny do głośnego wyrażania myśli i uczuć, zamknął się w sobie i zachowywał jeszcze powściągliwiej.

Przez wszystkie lata, które spędziliśmy razem, właściwie nie wracał do tego bolesnego wydarzenia. O tym, że kuzyn stracił ojca, dowiedziałam się od mamy. Przekazała mi tę wiadomość ściszonym, pełnym smutku głosem. W pierwszej chwili byłam tak zszokowana, że nie odezwałam się ani słowem. Wyszłam na balkon i tam w samotności zaczęłam rozmyślać o tym, jak bardzo kocham swojego ojca i jak ogromną pustkę poczułabym, gdyby go zabrakło.

Mój brat Nadżi i Osama lubili czasem wpakować się w kłopoty. Pewnego lata, gdy wybrali się pod namioty, wpadli na pomysł, żeby pójść na piechotę do Kassab, miasta leżącego na pograniczu z Turcją, i nielegalnie przekroczyć granicę. W naszych stronach przypadkowe zabłądzenie do innego kraju może pociągnąć za sobą poważne konsekwencje i niejeden nieostrożny turysta w podobnych okolicznościach przepadł bez śladu.

Kiedy turecki żołnierz dostrzegł dwóch młodych chłopców błąkających się po obcym terytorium, zaczął im grozić i bez wahania sięgnął po broń. Nadżi i Osama spojrzeli na siebie i momentalnie rzucili się do ucieczki. Pędzili ile tchu, dopóki nie trafi li do przydomowego ogródka po syryjskiej stronie granicy, gdzie przyczaili się i obserwowali żołnierza, ten jednak na szczęście nie zdecydował się kontynuować pościgu.

(...)

Małżeństwo

W mojej kulturze większość kobiet wychodzi za mąż młodo. Kiedy byłam nastolatką, moje myśli coraz częściej wędrowały ku Osamie, a serce podpowiadało, że byłby on dla mnie wspaniałym mężem.

Podobało mi się w nim wszystko - wygląd, łagodne obejście oraz silny charakter. Muzułmanki nierzadko wychodzą za mąż za kuzynów w pierwszej linii; takie związki są mile widziane, ponieważ dodatkowo scalają rodzinę oraz zapobiegają rozdrobnieniu majątku.

Ze sposobu, w jaki Osama na mnie patrzył, domyślałam się, że on również jest mną zainteresowany, jednak otwarcie nie rozmawialiśmy na temat miłości ani małżeństwa. Wyznania i rozważania tego typu byłyby niestosowne, ponieważ na ślub najpierw muszą wyrazić zgodę rodzice przyszłych nowożeńców, a roztropny jak zwykle Osama nie przyspieszał sprawy.

Jego milczenie zaczęło mnie niepokoić. Pragnęłam usłyszeć od niego najkrótsze choćby zapewnienie, że w niedługim czasie poprosi o moją rękę, ale on uparcie trzymał się zasad i zachowywał się tak, jak gdyby między nami nic nie było. Prawdę mówiąc, podczas naszych rozmów, które niezmiennie obracały się wokół mało ważnych rzeczy, zdawało mi się, że Osama ma trudności z wyrażaniem odczuć.

Pamiętam, jak patrzyłam mu w oczy i uśmiechałam się w duchu na myśl, że mój kuzyn jest bardziej nieśmiały ode mnie. Kiedy miałam czternaście lat, Osama zebrał się w końcu na odwagę i po jednej z letnich wizyt, podczas której widywaliśmy się codziennie, poruszył w rozmowie ze swoją mamą temat zaręczyn.

Ciocię Alię ucieszyła prośba syna, podobał jej się pomysł połączenia węzłem małżeńskim pierworodnego i bratanicy, ponieważ dzięki temu rodzina jej i jej brata zbliżyłyby się do siebie jeszcze bardziej.

W kulturze arabskiej zwykle kobiety zajmują się niełatwym zadaniem aranżowania małżeństw. Już od chwili narodzin syna matka angażuje się w życie towarzyskie z myślą o przyszłości dziecka i znalezieniu dla niego odpowiedniej żony. Rozważne matki biorą pod uwagę tylko te dziewczęta, które wywodzą się z dobrych rodzin, cieszą się zdrowiem oraz urodą. Kiedy trafią wreszcie na odpowiednią kandydatkę, zaczynają rozmawiać z matką dziewczyny na temat ewentualnego małżeństwa. Dopiero gdy kobiety dojdą do porozumienia, do rozmów włączają się mężczyźni, którzy omawiają sprawy związane między innymi z posagiem przyszłej panny młodej.

Chłopak i dziewczyna dowiadują się o planach małżeńskich od rodziców i rzadko się zdarza, by nie zgodzili się z ich decyzją, ponieważ młodzi ludzie darzą swoich bliskich ogromnym zaufaniem. Jeśli jednak dziecko zdecydowanie odmówi poślubienia wybranej przez rodziców osoby, rodzina nie powinna nalegać. Na szczęście te wszystkie zabiegi nie były konieczne w naszym wypadku. Przede wszystkim dlatego, że znaliśmy się z Osamą od dziecka, ale również z powodu decyzji cioci Alii, która już wcześniej postanowiła, że pozwoli upartemu synowi samemu dokonać wyboru żony.

Kiedy moi rodzice dowiedzieli się od cioci o planach Osamy, natychmiast mnie o nich poinformowali. Nie przekazali mi oczywiście szczegółów rozmowy z ciocią, a ja, choć umierałam z ciekawości, wiedziałam, że nie wypada o nie wypytywać. Najważniejsze dla mnie było jednak to, że wreszcie moje marzenie się spełniło. Miałam ochotę skakać z radości, ale ku mojemu zdziwieniu okazało się, że mamie nie spodobał się pomysł wydania mnie za mąż za starszego kuzyna. Co prawda lubiła i szanowała Osamę, ale przerażał ją fakt, że po ślubie będę musiała zapewne przeprowadzić się do jego ojczyzny. Mama błagała mnie:

- Nadżwa, proszę, nie zgódź się na to małżeństwo. Chciałabym, żebyś mieszkała bliżej. Jeśli pojedziesz do Arabii Saudyjskiej, prawie nie będziemy się widywać.

(...)

Małżeństwo z Osamą pociągałoby za sobą wiele zmian. Jeśli zamieszkałabym w Arabii Saudyjskiej, musiałabym zakrywać twarz. Poza tym mój kuzyn miał poglądy na tyle konserwatywne, że najpewniej oczekiwałby ode mnie, bym stosowała się do zasady purdah, czyli życia w odosobnieniu, skoncentrowanego na rodzinie i domu.

Choć wiedziałam, że moja odpowiedź nie ucieszy mamy, odrzekłam stanowczo:

- To moje życie, mamo. Ja będę o nim decydować. Kocham Osamę. Wyjdę za niego za mąż.

(...)

Ciocia Alia zapobiegliwie sprezentowała mi przed podróżą wymagany strój: czarną chustę, cienką woalkę oraz abaję, czarny, luźny i pozbawiony wszelkich ozdób płaszcz z długimi, szerokimi rękawami. Na pokład samolotu wsiadłam w samej sukience, ale niedługo po starcie ciocia zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym włożyłam na siebie podarowane okrycie.

Wróciłam na miejsce spowita w czerń od stóp do głów. Jako że mieszkające w miastach Saudyjki zasłaniają nawet oczy, ja dostosowałam się również do tej zasady. Nagle jednak ogarnęła mnie panika, poczułam, że zaczynam się dusić, i ze strachem pomyślałam, co będzie, kiedy wysiądę z samolotu. Czy będę widziała wystarczająco dobrze, żeby bezpiecznie poruszać się w tłumie? A może potknę się, przewrócę i do tego jeszcze upadnę na jakieś dziecko?

Spojrzałam z lękiem na Osamę, a on się uśmiechnął i w tym momencie poczułam, że napięcie zniknęło. Mąż był najwyraźniej bardzo zadowolony z faktu, że ubrałam się tak, jak nakazywał obyczaj w jego kraju, i nie robiłam wokół całej sprawy niepotrzebnego zamieszania.

Fragmenty książki "Musiałam odejść. Wspomnienia żony i syna Osamy bin Ladena", Wydawnictwo Znak

Wydawnictwo Znak
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas