Reklama

Coś ty znów na siebie włożyła?!

Moja córka Dorota ciągle przynosi mi wstyd. Ma już 17 lat, a ubiera się tak, że gdy zobaczę ją na ulicy, odwracam głowę i udaję, że nie jestem jej matką.

A kiedy do mnie podchodzi, robię się cała czerwona. Nic dziwnego, wygląda wyzywająco i wszyscy jej się przyglądają. Nosi obcisłe bluzki z głębokimi, wyzywającymi dekoltami. Są tak krótkie, że widać jej prawie cały brzuch i pępek. Spodnie też są tak opięte, że wszyscy widzą, że ma stringi. A gdy zakłada podkasaną spódniczkę lub sukienkę, na wierzchu ma prawie goły tyłek.

Wszyscy sąsiedzi i znajomi zwracają jej i mnie uwagę, oburzają się, ale ona sobie z tego nic nie robi. Wygląda prowokująco i tyle. I śmieje się, że jestem staroświecka i nie znam się na modzie. W dodatku zaczął się rok szkolny i boję się, że Dorota będzie miała problemy w szkole. Chodzi do liceum, do klasy maturalnej i przez ten ubiór nauczyciele mogą jej stawiać niższe stopnie, robić uwagi i złośliwie pytać na lekcji. Już i teraz wychowaczyni na zebraniu ostrzegała mnie, że jak dalej tak będzie, to obniży jej stopień ze sprawowania.

Reklama

Poza tym taki ubiór prowokuje chłopaków i zachęca ich do agresywnego zachowania. Sama słyszałam, jak komentowali jej wygląd na ulicy. No przecież takie ubieranie jest bardzo niezdrowe. Sami lekarze są przeciwni stringom i krótkim spódniczkom. Co wyrośnie z tej mojej Doroty? Przeczekać czy ostro jej tego zabraniać? A może ją ją jakoś karać, to jej przejdzie?

Anna, 35 l.

List ukaże się w BELLI RELAKS nr 37 (w sprzedaży 15 sierpnia) z waszymi komentarzami i wynikami ankiety.

Bella Relaks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy