Reklama

Czar bombki

Miejsce, gdzie powstają świąteczne ozdoby, przypomina średniowieczny warsztat alchemika.

Pamiętacie skecz kabaretu Tey z Pelagią produkującą bombki? Przodowniczka pracy, nękana przez wścibskiego reportera, na zawołanie podwajała liczbę wytwarzanych przez siebie ozdób.

Szło nawet o miliony sztuk! Ale rzeczywistość jest całkiem inna. Moce produkcyjne liczących się w Polsce manufaktur, bo w istocie nimi są zakłady wytwarzające choinkowe ozdoby, są bardzo ograniczone. Prawdziwe świąteczne bombki robi się bowiem tradycyjnymi metodami, bez udziału maszyn, sztucznych materiałów i masowej produkcji. Miejsce, gdzie powstają takie artystyczne cuda, przypomina raczej średniowieczny warsztat alchemika niż nowoczesny zakład. Pełno tam oparów dymu, jęzorów ognia oraz dziwnych naczyń z tajemniczymi substancjami.

Reklama

- To, co robimy, na pewno ma w sobie coś z magii. Ze zwykłego szkła potrafimy bowiem wyczarować niemalże wszystko. Co więcej - złoto, srebro, metaliczne barwy to też nasza specjalność - śmieje się Robert Mostowski, szef firmy produkującej bombki.

Bombkowe ciekawostki:
•1500 stopni Celsjusza muszą mieć gazowe palniki podgrzewające szkło
•praca nad jedną bombka trwa nawet... 2 dni
•nawet 600 dol. kosztuje w USA bombka wytworzona przez rzemieślników z Polski

dp

Tekst pochodzi z gazety

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: warsztat | świąteczne | ozdoby | bombki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy