Skąd się biorą dzieci...

Zatrważająco rośnie liczba nastoletnich ciąż w świecie, w którym z każdej strony dotyka nas seks. Wiedza pomieszana z brutalnością, wulgarnością i stereotypami tworzy sekscodzienność współczesnych nastolatków...

Czy nastolatki wciąż wierzą, że dzieci przynosi bocian?
Czy nastolatki wciąż wierzą, że dzieci przynosi bocian?123RF/PICSEL

Oto "Glee" - uwielbiany przez miliony amerykańskich nastolatków serial młodzieżowy. Jedną z bohaterek jest nastoletnia Brittany S.Pierce, cheerleaderka, która pewnego dnia przychodzi do szkoły i oświadcza, że jest w ciąży. Skąd to wie? Bocian uwił na dachu jej domu gniazdo.

"Przecież to tylko kwestia czasu, kiedy bocian przyniesie do tego gniazda moje dziecko!" - krzyczy rozemocjonowana Brittany do swoich kolegów. Przykład jest mocno przerysowany, ale zwraca uwagę na problem dzisiejszych czasów - jak to możliwe, że w świecie, w którym seks atakuje nas z każdej strony, nastolatki tak mało o nim wiedzą, a jednocześnie wiedza ta jest tak bardzo nacechowana mitami?

Matka - nastolatka

Od kilku lat na antenie MTV można oglądać show pt. "16 and pregnant", którego bohaterkami są amerykańskie nastolatki spodziewające się dziecka. Widzimy dziewczęta, które muszą zmierzyć się z ogromem wyzwań związanych z nową sytuacją: brakiem pieniędzy, często wsparcia ojca dziecka, gniewem rodziców lub ich brakiem zainteresowania, problemami w szkole, itd.

Oglądamy dziewczęta z prowincji i małych miejscowości, które w obliczu rychłego porodu (nastolatki występujące w show widzimy już w zaawansowanej ciąży) często są zmuszone porzucić swoje marzenia i dorosnąć w tempie ekspresowym. Jako że format reality show w TV rządzi się swoimi prawami, jego bohaterki, jak i sytuacje czy odpowiedni montaż są tak konstruowane, żeby trzymać widza w napięciu.

"Jak widać, ty też nie jesteś najlepszą matką, skoro ja w wieku 16 lat jestem w ciąży" - mówi do swojej mamy Barbara Evans, jedna z uczestniczek "16 and pregnant". "To ty rozłożyłaś nogi przed facetem, nie ja!" - odpowiada jej troskliwa rodzicielka.

Amber Portwood z pewnością można uznać za jedną z bardziej kontrowersyjnych uczestniczek programu. Nastolatka straciła prawo do opieki nad dzieckiem, a także odpowiadała przed sądem za pobicie partnera.

"16 and pregnant" (do tej pory nakręcono 4 sezony - przyp. red.) okazał się takim hitem, że MTV postanowiła iść za ciosem i zrobić spin off show z co bardziej popularnymi mamami nastolatkami - "Teen Mum".

Najbardziej zapamiętaną młodą mamą, której "sława" wykroczyła poza granice USA, jest Farrah Abraham, której historia początkowo wzruszyła widzów. Jej córeczka Sophia nigdy nie pozna swojego ojca, który zginął w wypadku samochodowym, kiedy ta była w ciąży. Cały ciężar opieki i utrzymania rodziny spadły na nastolatkę.

Farrah umiała zrobić użytek ze swojej popularności: stała się celebrytką, dostała kontrakt na reklamę środka odchudzającego, powiększyła biust z miseczki "A" do "C" i nakręciła sekstaśmę z gwiazdą porno Jamesem Deenem. Dość krótko i nieskutecznie próbowała przekonać opinię publiczną, że taśma "wyciekła" do sieci. Na jej konto powędrowało 1,5 mln dolarów.

Farrah podąża dość typową ścieżką kariery celebrytki klasy "D". Zasłynęła prowadzeniem auta pod wpływem alkoholu, była na odwyku i uczęszczała na terapię w celu poprawienia relacji z rodzicami. Niedawno świętowała 22. urodziny.

Dzieci mają dzieci

W roku 2010 w USA zaszło w ciążę 700 tys. nastolatek. To najwyższy wskaźnik nastoletnich ciąż w krajach wysoko rozwiniętych gospodarczo. To dziesięć razy więcej niż w Japonii i dwa razy więcej niż w Wielkiej Brytanii.

Prognozy są takie, że 3 na 10 młodych Amerykanek będzie przynajmniej w jednej ciąży przed 20. rokiem życia, a jedna na 10 będzie nastolatką (dane Center for Disease Control and Prevention, 2011).

Z założenia, show MTV "16 and pregnant" miał mieć wymiar edukacyjny (uczyć przez rozrywkę - "edutainment" - przyp. red.) - pokazywać, jak trudne jest bycie młodziutką mamą, jak wygląda poród, jakie opcje ma w sytuacji ciąży nastolatka (adopcja, aborcja). Szybko jednak pojawiły się głosy, że tak naprawdę program gloryfikuje nastoletnie ciąże, pokazuje je jako coś całkowicie normalnego.

"MTV podjęło niełatwą decyzję. Mamy nadzieję, że dzięki programowi więcej rodziców będzie rozmawiało ze swoimi dziećmi na temat sposobów zapobiegania ciąży i bezpiecznego seksu" - napisali w oficjalnym oświadczeniu do mediów przedstawiciele Planned Parenthood Federation of America.

Z kolei Penny Willis z Teen Pregnancy Prevention Project powiedziała: "Moje odczucia odnośnie show MTV są sprzeczne. Z jednej strony dowiadujemy się, z czym zmaga się młoda mama, z drugiej strony, program skupia się na nastoletnich dramatach, randkach, prezentuje negatywny obraz mężczyzny, który zwykle nie interesuje się dzieckiem".

O ile w wyłącznie edukacyjne cele MTV można wątpić, o tyle nie wiadomo, jaki wpływ producenci mają na to, że matki-nastolatki pojawiają się po zakończeniu programu w brukowej prasie, a udział w show traktują jak bilet do sławy. Znawcy mediów podkreślają, że w całej idei "edutainment", która przyświecała twórcom, zatracono balans pomiędzy rozrywką a edukacją właśnie.

W 2011 roku Tiffany Brewer postanowiła zbadać, czy nadawany przez MTV program faktycznie przyczynia się do gloryfikowania ciąży nastolatek. Rezultaty badań opublikowała w raporcie "Exploring the Impact of MTV’s 16 and Pregnant on Parents".

Badaczka nie potrafiła dać jednoznacznej odpowiedzi na postawione sobie naukowe pytanie, natomiast przeprowadziła ankietę wśród nastolatków, widzów show, z której wyłania się ogólny obraz wiedzy młodych osób na temat seksu i jego konsekwencji. 80 proc. przebadanych nastolatków amerykańskich przyznało, że byłoby im łatwiej odroczyć decyzję o współżyciu, jeśli mogłyby porozmawiać o tym otwarcie z rodzicami. 78 proc. przyznało, że wiedzą jak zachodzi się w ciążę, jednocześnie 50 proc. nie ma wiedzy na temat kondomów lub jest ona bardzo ograniczona. 34 proc. zgodziło się ze zdaniem: "Nieważne czy używasz zabezpieczenia, jeśli twój czas na ciążę nadjedzie, to po prostu się to stanie".

Na pytanie o choroby przenoszone drogą płciową jako źródło informacji ankietowani (prawie 90 proc.) podali "Google". Znamienne jest też wprowadzenie do raportu, w którym autorka cytuje nastolatkę Danielę Escalerę: "Zaszłam w ciążę mając 15 lat. Mam rocznego synka i znów jestem w ciąży z kolejnym chłopakiem, ponieważ kocham go, a on chciał mieć syna. On teraz przebywa w Meksyku i ma inną dziewczynę. Chyba na mnie nie zaczeka. Nie wiem, jak poradzę sobie z dwójką dzieci".

Mity o seksie

Problem nastoletnich ciąż i zniekształcona, nacechowana stereotypami wiedza o seksie to nie tylko domena USA. To także spory problem w Wielkiej Brytanii. Na tyle, że rząd brytyjski opracował oficjalną strategię "Teenage Pregnancy Strategy: Beyond 2010", która ma na celu przyczynić się do zmniejszenia odsetka ciąż u podlotków.

Z danych zawartych w opracowaniu wynika, że z różnych powodów, przede wszystkim braku odpowiedniej wiedzy, niskiego poczucia własnej wartości, niskich aspiracji, itd., ok. 40 tys. nastoletnich kobiet zachodzi w ciążę przed 18. rokiem życia. Połowa tych ciąż kończy się aborcją. Twórcy raportu są też zgodni, że właściwa edukacja seksualna może uchronić nastolatki przed lekkomyślnym i nieplanowanym rodzicielstwem.

Pośrednio taką rolę z pewnością spełnia "The sex education show". Znów show i znów w tv, ale skoro nastolatki spędzają przed komputerem czy tv najwięcej czasu, to jest to także najłatwiejszy sposób, żeby do nich dotrzeć.

W emitowanym na Channel 4 programie Anny Richardson dzieci dowiadują się m.in. o tym, jak wyglądają naprawdę kobiece piersi, jak dochodzi do zapłodnienia (wizyta w klinice leczenia niepłodności), jak wyglądają włosy łonowe itd. Dla dziennikarki nie ma trudnych tematów, dlatego w jej programie pojawiają się też kwestie, takie jak seksualny trójkąt czy higiena penisa.

Richardson jeździ po Anglii i odwiedza szkoły. Stara się doprowadzić do otwartego dialogu pomiędzy dziećmi, ich nauczycielami i rodzicami. Edukuje na temat ciąży, dlatego w jednym z odcinków pojawia się też lalka imitująca dziecko, która ma pokazać młodym ludziom wyzwania związane z ciążą. Program cieszy się dużym zainteresowaniem (można go również obejrzeć w Polsce) i nakręcono już pięć sezonów, co świadczy o tym, że zapotrzebowanie na tego typu "edutainment" zdecydowanie istnieje.

"Mój cel jest prosty. Chciałabym, żeby ludzie potrafili mówić o seksie i kwestiach z nim związanych otwarcie, nieważne, czy mają 17 czy 70 lat. Chcę zachęcić rodziców, żeby rozmawiali ze swoimi dziećmi, zanim te na własną rękę rozpoczną tę przygodę. Seks jest wszędzie, w muzyce, w TV, w reklamach. Trudno się temu wszystkiemu oprzeć, i w ten sposób mamy najwyższy wskaźnik nastoletnich ciąż w Europie" - tłumaczy Anna Richardson, producentka i prezenterka "The Sex Eductaio Show".

Pozwólmy dzieciom być dziećmi

Wszechobecny seks ma negatywny wpływ na rozwój dzieci i nastolatków. Odbija się na ich poczuciu własnej wartości, stawia znak równości pomiędzy "atrakcyjna" i "seksowna", uprzedmiotawia kobiety. Przyczynia się do wzrostu nastoletnich ciąż.

Kwestia ta pozostawała nierozwiązana przez lata - była przedmiotem debat rodziców, naukowców i psychologów. Badania Rand Corp. udowodniły bezpośredni związek z ekspozycją na treści seksualne a zachodzeniem w ciążę, w wieku nastoletnim.

Anita Chandra, autorka raportu z badań: "Ciągłe działanie nacechowanych seksualnie przekazów częściowo jest powodem tak dużego wskaźnika nastoletnich ciąż w USA. Przebadaliśmy 1461 nastolatków w wieku 12-17 lat, w latach 2001 - 2004".

Jak dokładnie przekazy odnoszące się do seksu oddziałują na nastolatków i przyczyniają się do nastoletnich ciąż? Według badaczy: poprzez niejednoznaczne pokazywanie, jak używa się środków antykoncepcyjnych i zachęcanie do wczesnej aktywności seksualnej.

Obecnie dwoma najważniejszymi dokumentami, które traktują o wiedzy nastolatków na temat seksu oraz wpływie tegoż na ich rozwój, są: raport Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologicznego na temat seksualizacji dziewcząt oraz raport Ministerstwa Edukacji Wielkiej Brytanii na temat komercjalizacji i seksualizacji dzieciństwa "Pozwólmy dzieciom być dziećmi".

Oba dokumenty zostały przełożone na język polski przez Stowarzyszenie Twoja Sprawa, które promuje marketing oparty na wartościach i sprzeciwia się przejawom seksualizacji w mediach, i są do ściągnięcia dla każdego - na stronie organizacji.

Brytyjski raport, którego oryginalny tytuł to "Letting Children Be Children" skupia się, m.in. na dzieciach jako konsumentach i odpowiedzialności rodziców za postawę wobec produktów dostępnych na rynku. Ogólny wniosek z raportu jest taki, że przepisy odnoszące się do komercjalizacji i seksualizacji są wystarczające, natomiast wniosek dla firm jest taki, że powinny one przywiązywać większą wagę do opinii rodziców, wprowadzając na rynek nowe produkty.

Fragment raportu "Letting Children Be Children": "Dzieci odczuwają presję, by zbyt szybko dorastać. W czasie prac nad niniejszym raportem zauważyliśmy dwa całkowicie odmienne podejścia do tego, jak należy pomóc im w walce z tym problemem. Zgodnie z pierwszym podejściem, powinniśmy zachować niewinność dzieci i nie uświadamiać im, jakie otaczają je niebezpieczeństwa.

To podejście wyraża się często w oburzeniu na fakt, że sklepy z odzieżą dziecięcą oferują ubrania wyglądające jak mniejsze wersje strojów dla dorosłych i podkreślające seksualność (np. usztywniane biustonosze). Zakłada się przy tym, że dzieci można łatwo sprowadzić na złą drogę. Dlatego też, nawet jeśli zobaczą jedynie fragmenty świata dorosłych, szybciej wkroczą w dorosłość. Zgodnie z drugim podejściem, należy przyjąć świat taki, jaki jest, i pomóc dzieciom go zrozumieć oraz nauczyć je w nim funkcjonować".

Drugi z raportów, autorstwa American Psychological Association, skupia się przede wszystkim na seksualizacji dziewcząt. Badacze szukają przyczyn takiego stanu, przytaczają liczne przykłady.

W raporcie czytamy: "Młode kobiety mają ogólnie silniejsze poczucie zaniepokojenia o swój wygląd po obejrzeniu w mediach obrazów wyidealizowanego kobiecego ciała lub jeśli są narażone na seksualizujące słowa, takie jak seksowny czy zgrabny, często pojawiające się na okładkach czasopism".

Badacze wnioskują w nim także, że częsty i regularny kontakt z przekazami obfitującymi w zseksualizowane obrazy (np. teledyski) oraz częste korzystanie ze środków masowego przekazu wiążą się z tym, że mężczyźni i kobiety bardziej akceptują postawy seksualizujące i seksualnie uprzedmiotawiające kobiety.

Anna Chodacka

Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas