Jak ochronić swoich rodziców przed oszustwami

Boisz się, że ktoś może okraść twoją zaawansowaną wiekiem matkę albo ojca? Tego typu sytuacje zdarzają się coraz częściej. Większości można jednak zapobiec.

Zagrożeniem dla starszych ludzi bywają złodzieje, którzy dostają się do mieszkań pod różnymi pretekstami
Zagrożeniem dla starszych ludzi bywają złodzieje, którzy dostają się do mieszkań pod różnymi pretekstami123RF/PICSEL

Nie wszyscy emeryci mają niskie emerytury, ale nawet jeśli kwoty, które otrzymują co miesiąc z ZUS-u, nie są wysokie, wielu z nich potrafi zaoszczędzić na czarną godzinę. Starsze osoby są bowiem zwykle bardziej zapobiegliwe niż młode. Niestety, bardzo często są też bardziej ufne. Wykorzystują to oszuści, wymyślając coraz to nowe sposoby, by emeryta okraść. W niektórych sytuacjach możemy pomóc rodzicom wywikłać się z kłopotów. W innych pozostaje nam jedynie ostrzegać ich przed niebezpieczeństwem.

"WNUCZEK", "PAN Z ELEKTROWNI" ALBO ZALICZKA NA WYCIECZKĘ

W ciągu ostatnich kilku lat oszuści okradli (i to często na wielkie pieniądze) wiele starszych osób, używając metody zwanej potocznie sposobem "na wnuczka". Polega to na tym, że złodziej dzwoni do emeryta czy emerytki, przedstawia się jako znajomy bądź przyjaciel bliskiej osoby (wnuczka, wnuczki, córki, zięcia) i opowiada jakąś mrożącą krew w żyłach historię dotyczącą tej osoby. Na koniec oświadcza, że aby wywikłać krewnego z kłopotów, potrzebna jest spora suma pieniędzy, i umawia się na wizytę.

W takiej sytuacji wielu starszych ludzi traci głowę i decyduje się przekazać swoje oszczędności wysłannikowi "wnuczka". Po czym wysłannik znika na zawsze wraz z pieniędzmi.

Zagrożeniem dla starszych ludzi bywają też złodzieje, którzy dostają się do mieszkań pod różnymi pretekstami. Taka osoba może powiedzieć, że jest np. z administracji, gazowni, i poprosić o wniesienie opłaty za jakieś przyszłe udogodnienie. Bywa też, że ktoś po prostu puka do drzwi i poprosi o rozmienienie banknotu na mniejsze nominały. Cel jest jeden: poznać miejsce przechowywania oszczędności, a następnie dokonać ich kradzieży.

Inny sposób na pozbawienie starszej osoby oszczędności to wizyta rzekomego przedstawiciela jakiejś firmy, zaoferowanie jakiegoś produktu lub usługi w korzystnej cenie i poproszenie o zaliczkę. Taki "przedstawiciel" bardzo często powołuje się na jakąś znajomą starszej osoby. Mówi np., że adres dostał od księdza albo że jest kuzynem właścicielki pobliskiej pralni. Może zaoferować np. okazyjną wycieczkę do Rzymu albo Asyżu. Niestety, w tej kwestii kreatywność złodziei nie zna granic.

Co można zrobić? Gdy dojdzie do kradzieży, możemy jedynie zawiadomić policję. Jednak nim do niej dojdzie, mamy szanse na to, by zabezpieczyć rodziców przed kradzieżami tego typu. Najważniejsze to ustalić z nimi, by nigdy i pod żadnym pozorem nie wpuszczali do domu obcych osób. Wyjaśnijmy, że poważne instytucje, takie jak zakłady gazownicze, dostarczyciele prądu czy pracownicy NFZ, zazwyczaj komunikują się ze swoimi klientami listownie. Umówmy się także, że nigdy i w żadnej sytuacji nikt z rodziny nie będzie ich prosił o finansowe wsparcie za pośrednictwem nieznanych osób.

OSZUSTWO "NA OPERATORA"

Niektóre firmy telekomunikacyjne i dostarczyciele usług takich, jak internet czy telewizja kablowa, w celu zdobycia nowych klientów zatrudniają akwizytorów, którzy otrzymują wynagrodzenie za każdą zdobytą "duszę". Zdarza się, że osoby te, dzwoniąc do potencjalnych klientów, celowo podają nieprawdziwe albo niepełne informacje, po to, by zachęcić do podpisania umowy. W wyniku takich praktyk wiele starszych osób wykupuje zupełnie niepotrzebnie pakiet kanałów TV albo nieświadomie zmienia operatora telefonicznego i musi płacić abonament wyższy niż do tej pory.

Co można zrobić? Wytłumaczmy zawczasu rodzicom, że nie każdy, kto dzwoni, mówiąc, że jest "z telekomunikacji", musi być pracownikiem operatora, u którego od kilkudziesięciu lat płacą abonament. A co, jeśli niekorzystna umowa została już podpisana? To zależy od tego, kiedy się o tym dowiedzieliśmy. Jeśli od złożenia na niej podpisu nie minęło 14 dni, wystarczy napisać oświadczenie o rezygnacji z niej. Zgodnie z prawem nie trzeba nawet podawać przyczyn takiej decyzji. Oświadczenie wysyłamy listem poleconym na adres firmy i problem mamy z głowy, bo umowa jest nieważna. A jeśli 14 dni już minęło? I wtedy nie jesteśmy zupełnie bez szans.

Przede wszystkim warto sprawdzić, czy starszy człowiek został przy podpisywaniu umowy poinformowany o prawie do odstąpienia od niej. Jeśli nie, to na odstąpienie od umowy ma aż 12 miesięcy. Podstawą do rozwiązania umowy są też tzw. nieuczciwe praktyki rynkowe, a zatajenie albo podanie nieprawdziwych informacji przy podpisywaniu umowy do takich właśnie praktyk należy. Osoba, która padła ofiarą takiej manipulacji (w tym przypadku jedno z naszych rodziców), może wystąpić z powództwem do sądu cywilnego i zażądać usunięcia skutków praktyki, czyli uznania umowy za nieważną. Co istotne, zgodnie z prawem udowodnienie, że takie praktyki nie zostały zastosowane, leży po stronie firmy, która została o nie oskarżona, a nie po stronie osoby pokrzywdzonej.

Prezentacja z przekrętem

Na emeryckie oszczędności atak przypuszczają też niektóre firmy handlowe. Warto przed nimi ostrzec rodziców.

➤ TAKIE PRAKTYKI CZĘSTO MAJĄ FORMĘ PREZENTACJI, podczas której sprzedawane są np. materace lub produkty medyczne. Zawodowi sprzedawcy przekonują, że ich zakup to świetny interes i można w ten sposób zadbać o swoje zdrowie. Proponują program ratalny. Wielu emerytów wpada w tę pułapkę. Co możemy zrobić, jeśli nasi rodzice kupili coś niepotrzebnego podczas prezentacji i muszą teraz spłacać raty kredytu?

➤ Z UMOWY ZAWARTEJ PODCZAS PREZENTACJI MOŻEMY SIĘ WYCOFAĆ, jeśli nie minęło jeszcze 14 dni od dnia jej zawarcia. Wystarczy, że złożymy sprzedawcy oświadczenie o rezygnacji z zakupu. Jest to nieco bardziej skomplikowane, jeżeli zakupy zostały zrobione na raty.

Sprzedawcy na prezentacjach oferują zwykle tzw. kredyt wiązany (czyli kredyt konsumencki, z którego finansowane jest wyłącznie nabycie określonego towaru od określonej firmy). Jeżeli wypłata środków z kredytu poszła na konto sprzedawcy (a właśnie tak się zwykle dzieje), odstępując od umowy kupna, możemy też odstąpić od kredytu. Musimy tylko złożyć kredytodawcy oświadczenie o takim odstąpieniu.

W ciągu 30 dni od złożenia tego oświadczenia musimy jednak zapłacić odsetki za okres od dnia wydania towaru do dnia złożenia oświadczenia o odstąpieniu od umowy.

Anna Kos

Olivia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas