Kupujesz smartfon? Sprawdź, czy nie przepłacasz

Ceny smartfonów są tak zróżnicowane, jak liczba dostępnych modeli. Budżetowy telefon możesz kupić już za 200-300 złotych, a najdroższy – za kilka tysięcy złotych. Producenci będą wymyślali różne sposoby, abyś kupił ich flagowy smartfon, a specjalne oferty są normą. Czy jednak warto inwestować takie kwoty w telefony nawet mimo promocji? Czy w ten sposób można zaoszczędzić?

Warto porównać ceny smartfonów w różnych sklepach oraz "polować" na promocje
Warto porównać ceny smartfonów w różnych sklepach oraz "polować" na promocjePixabay.com

Drogi smartfon – promocja robi różnicę, ale czy na pewno?

Faktem jest, że każdy, kto poważnie myśli o zakupie jakiegokolwiek urządzenia z wyższej półki – na które nie może sobie pozwolić od razu – czeka na obniżkę ceny. Wiadomo bowiem, że na każdy rodzaj sprzętu prędzej czy później pojawiają się promocje. Smartfony nie są tu odosobnione: wygórowana cena niektórych modeli utrzymuje się tylko przez kilka miesięcy i z czasem zaczyna spadać.

Jeśli obniżenie pierwotnej ceny o kilkaset złotych sprawi, że zakup wyda Ci się bardziej opłacalny, z pewnością warto obserwować i porównywać ceny urządzenia w różnych sklepach, aby w rezultacie kupić dany smartfon jak najkorzystniej. Tylko trzeba sobie zadać jedno pytanie: czy obniżka ceny o ok. 20% robi aż taką różnicę?

Najwyższa jakość czy smartfonowe szaleństwo?

No właśnie, tutaj zaczynają się schody. Trudno bowiem nie odnieść wrażenia, że ceny smartfonów osiągają niekiedy wręcz absurdalne wartości. Kiedyś najnowszy smartfon był wydatkiem w kwocie około 1500 zł. Teraz – na urządzenie z wyższej półki musisz wydać przynajmniej dwukrotność tej ceny. Dla wielu z nas to naprawdę dużo.

Wydaje się też, że wzrost cen telefonów nie musi gwarantować wyraźnej poprawy płynności działania urządzenia. Nawet najtańsze smartfony (do ok. 500 zł), dają możliwość płynnego operowania wszelkimi funkcjami – „flagowce” działają szybciej często dosłownie o… ułamki sekund. Jasne: mają lepsze moduły graficzne, ekrany, aparaty, czy ciekawszy design. Tylko czy warto tak bardzo nadwyrężać dla nich budżet?

Drogi smartfon – promocja nadal nie robi różnicy?

Weźmy pod lupę prawdopodobnie najdroższy smartfon na polskim rynku, jakim jest iPhone XS MAX, którego sklepowa wartość została wyceniona na… 7000 złotych. Czyli tyle, ile np. kosztuje telewizor klasy premium, wysokiej klasy laptop, czy nawet topowy komputer gamingowy o bardzo dużej mocy obliczeniowej (który wykorzystasz też do dużo ambitniejszych zadań).

Teraz wyobraźmy sobie, że cena tego telefonu spada. Na ogół – w przypadku tego typu urządzeń – nie są tu stosowane olbrzymie promocje. Smartfony o takiej cenie mogą więc po obniżce kosztować ok. 6000 złotych, choć pewnie i tak jest to wartość zawyżona. Niemniej, z jednej strony mamy obniżkę o 1000 zł. Z drugiej – to wciąż telefon za 6000 złotych. Czyli nadal ekstremalnie drogi sprzęt.

Najdroższe telefony – co potrafią?

Oczywiście możliwości takiego iPhone’a są niebanalne. Niech nie zmyli Cię niepozornie brzmiący, sześciordzeniowy procesor A12 Bionic i „tylko” 4 GB RAM pamięci wewnętrznej. Urządzenie zostało idealnie zoptymalizowane pod system iOS 12 i działa niezwykle szybko. Poza tym telefon ten posiada 6,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1242×2688 pikseli.

Podwójny aparat tylny – z teleobiektywem o dwukrotnym zoomie optycznym – robi naprawdę świetnej jakości zdjęcia i nagrywa bardzo wysokiej jakości filmy. Szereg zaawansowanych, inteligentnych funkcji jeszcze bardziej ułatwia pracę z urządzeniem. Ciekawą funkcją jest też np. możliwość ładowania bezprzewodowego. Tylko czy jest to warte tej wygórowanej ceny?

A może inny flagowiec? Jaki model wybrać?

Przykład iPhone’a jest na szczęście dość skrajny, a dostępne wiodące modele smartfonów są co do zasady tańsze – choć wcale nie są to kwoty wyraźnie niższe. Dla przykładu wymieniamy kilka nieco tańszych egzemplarzy (których cena jednak także może wiele z nas przywrócić o zawrót głowy!):

  • Huawei Mate 20 Pro – telefon za ponad 4000 złotych. Wyróżnia się mocnym procesorem Kirin 980, 6 GB RAM pamięci wewnętrznej i… potrójnym aparatem, gdzie najmocniejszy z nich fotografuje w rozdzielczości aż 40 Mpx. Wszystko zabudowane zostało w ładnym wyświetlaczu o przekątnej 6,4 cala.
  • Samsung Galaxy S9+ – za najmocniejszy wariant tego telefonu, z 256 GB RAM pamięci wbudowanej, musimy zapłacić w okolicach 3500-4000 zł. Oprócz tego dostajemy nietypowy aparat z podwójną przesłoną, ośmiordzeniowy procesor 2,90 GHz, 6 GB RAM pamięci wewnętrznej i… ciekawy, niemal bezramkowy design.
  • Sony Xperia XZ3 – mocny, ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 845, do 6 GB RAM pamięci wewnętrznej i 6,00-calowy ekran o bardzo wysokiej rozdzielczości 1440×2880 pikseli. Ponadto, reklamowany jako inteligentny aparat o rozdzielczości 19 MPx. Za smartfon zapłacić musimy ponad 3000 złotych.
  • Xiaomi Mi 8 Pro – choć Xiaomi zasłynęło jako producent tanich telefonów, za Xiaomi Mi 8 Pro zapłacisz ok. 2600 zł. W tej cenie otrzymasz 6,21-calowy ekran, topowy procesor Qualcomm  Snapdragon 845, 8 GB RAM pamięci wewnętrznej, podwójny aparat tylny – każdy o rozdzielczości 12 Mpx – oraz czytnik linii papilarnych wbudowany w przedni ekran.


Wybrane modele to oczywiście tylko przykłady telefonów z najwyższej półki danego producenta. Niemniej trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ceny wiodących modeli smartfonów rosną szybko: jeszcze kilka lat temu, najdroższe telefony – w dniu premiery – były o około 1/3 tańsze niż obecnie. A czekają nas tylko ich podwyżki: możemy śmiało założyć, że kolejny model – Samsung S10 zbliży się do półki cenowe rzędu 5000 zł.

Drogie urządzenia nadal będą drogie

Co w przypadku, gdy dany model zostanie przeceniony? Cóż, nie oszukujmy się: drogi smartfon, nawet po obniżce ceny, to nadal będzie… drogi smartfon. Promocja, nawet jeśli sięgnie kilkuset złotych (bo na tyle możesz liczyć w przypadku telefonów z wyższej półki, których wartość przewyższa 3000 zł), w tej skali cenowej nie robi przeogromnej różnicy.

Jeśli jednak już wiesz, że taki telefon kupisz i zakup niekoniecznie uzależniony jest od obniżki ceny (ewentualnie jeśli wpłynie ona na to, że akurat zmieścisz się w swoim budżecie), oczywiście warto wówczas poczekać na promocje. Smartfony są w końcu urządzeniami przeznaczonymi do ciągłego użytku i jeśli ta najwyższa jakość – z różnych powodów – jest Ci potrzebna, przy okazji oszczędzisz kilkaset złotych.

Szaleństwo cen smartfonów

Kwoty, jakie musisz zapłacić za flagowy smartfon, mogą przyprawić Cię o zawrót głowy. Promocja, nawet nieco większa, niestety nie jest sposobem na diametralne obniżenie ich ceny. Oczywiście nie zaprzeczamy, że te najdroższe urządzenia są bardzo ciekawe, ale jeśli są dla nas dużym wydatkiem – może warto przemyśleć czy na pewno ich potrzebujemy?

Przy ograniczonym budżecie, może lepiej nie czekać na promocje, a po prostu postawić na tańszy telefon? Wprawdzie mają one nieco niższą wydajność (która będzie widoczna co najwyżej w wymagających grach), gorsze aparaty i pewnie nieco mniej ciekawy design, ale… nadal mogą być w pełni funkcjonalne i bardzo optymalne w użytkowaniu. Warto to przemyśleć.

materiały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas