Zwierzęcy bohaterowie

Gołąb, który uratował tysiąc żołnierzy, koń wynoszący na swoim grzbiecie rannego jeźdźca z pożaru - zwierzęta potrafią wykazać się nie mniejszym bohaterstwem niż ludzie.

Treo, pies poszukujący materiałów wybuchowych, otrzymał Medal Dickina za swoją służbę w Afganistanie
Treo, pies poszukujący materiałów wybuchowych, otrzymał Medal Dickina za swoją służbę w AfganistanieAFP

By symbolicznie nagrodzić ich odwagę i przywiązanie, w 1943 roku, w Wielkiej Brytanii, wymyślono Medale Dickina, odpowiedniki Krzyża Wiktorii, czyli brytyjskiego odznaczenia za zasługi dla kraju. Pomysłodawczynią nagrody była Maria Dickin, założycielka PDSA (narodowego ambulatorium dla chorych zwierząt). Odznaczenia są przyznawane zwierzakom do dziś.

Policyjne konie ratują życie

Konie są anonimowymi ofiarami II Wojny Światowej, podczas której towarzyszyły żołnierzom jako środek transportu. Szacuje się, że podczas walk mogło ich zginąć 8 milionów. Trzy wierzchowce - klacz Olga oraz ogiery Upstart i Regal, służące w londyńskiej konnej policji, otrzymały Medale Dickina.

Olga podczas akcji w Anglii udowodniła, że ważniejsza niż typowy dla koni instynkt ucieczki, jest pomoc człowiekowi. Gdy tuż obok niej wybuchła bomba, rzuciła się do ucieczki zostawiając rannego jeźdźca. Za moment opanowała się i wróciła po żołnierza ratując go z pożaru. Nie opuściła go na krok, aż do momentu, gdy nadeszła pomoc ratowników.

Ogier Upstart bezpiecznie wywiózł jeźdźca rannego po wybuchu bomby latającej. Nie przejmował się przy tym własnymi ranami. Kolejny policyjny koń, ogier Regal, wsławił się stoickim spokojem podczas pożarów w Londynie. Wszystkie trzy konie otrzymały medal w 1947 roku.

Zbawienne mruczenie kota

Wśród zwierzaków nagrodzonych medalem był tylko jeden przedstawiciel gatunku, który zawsze chodzi własnymi ścieżkami. Niepozorny czarno-biały kot o imieniu Simon zapisał się na stałe w historii brytyjskiej marynarki wojennej. W 1948 roku, gdzieś w portowych zaułkach Hongkongu, znalazł go kilkunastoletni członek załogi statku HMS Ametyst i zabrał na pokład. Kociak był w kiepskim stanie, ale szybko stanął na nogi. Dzień po dniu zdobywał sympatię załogi. Jego specjalnością stały się polowania na ogromne szczury pokładowe, które z dumą zanosił do marynarskich kajut. Załoga zaczęła go traktować jak maskotkę przynoszącą szczęście, a wysoki status Simona ugruntowało przyzwolenie na ucinanie drzemki w kapitańskiej czapce.

Wiosną 1949 roku HMS Ametyst, wraz z liczącą ponad 140 osób załogą, popłynął w górę rzeki Jangcy, by osłaniać brytyjski konsulat w Szanghaju. W czasie tej wyprawy statek został ostrzelany przez chińskich komunistów, zginęło blisko 50 członków załogi, a uszkodzony kadłub osiadł na mieliźnie. Poturbowana załoga walczyła z głodem, brakiem wody pitnej, część marynarzy zmagała się również z ranami odniesionymi w czasie walk.

Ranny został również Simon, ale, mimo fatalnego stanu, starał się jak najszybciej wrócić do "przeglądów" pokładu i tak, jak przed wypadkiem, wytrwale tępił szczury, które usiłowały dobrać się do zapasów żywności. Był też mruczącym pocieszycielem załogi i podnosił na duchu morale marynarzy - co potem wielokrotnie podkreślali we wspomnieniach. Któregoś dnia wysiłki zmierzające do uruchomienia statku i odpłynięcia na bezpieczne wody powiodły się i jesienią HMS Ametyst wrócił do Wielkiej Brytanii. W porcie całą załogę, na czele z Simonem, witały uradowane tłumy. Po zejściu na ląd, zgodnie z przepisami, kot-marynarz musiał przejść kwarantannę.

Szybko okazało się, że rany, które odniósł w czasie ostrzału statku są poważniejsze niż przypuszczano, na dodatek złapał groźnego wirusa. Umarł niecały miesiąc później. Został pochowany na cmentarzu dla zwierząt w Ilford, gdzie z honorami odprowadzała go cała załoga. Medal Dickina przyznano mu pośmiertnie.

Dzielne gołębie

Największą liczbę medali za odwagę przyznano, wbrew pozorom, nie psom, a gołębiom. Te ptaki były nagradzane Medalami Dickina aż 32 razy, a ich nieocenione umiejętności szybkiego przekazywania informacji wielokrotnie wykorzystywano w czasie wojny. Najsłynniejszym gołębiem pomagającym wojsku był G.I. Joe, który w czasie II wojny światowej przez wiele miesięcy służył amerykańskiej armii przenosząc tajne wiadomości.

Początkowo latał w Tunezji, a potem został przeniesiony na teren Włoch, gdzie miała miejsce najsłynniejsza akcja z jego udziałem. Wojska amerykańskie i brytyjskie planowały szturm na miasteczko Calvi Ristorta. Ku zaskoczeniu brytyjskich oddziałów piechoty, Niemcy opuścili placówkę niemalże nie stawiając oporu. Łatwe zwycięstwo okazało się bardzo niebezpieczne - zgodnie z ustalonym wcześniej planem szturm miały wesprzeć z nieba amerykańskie bombowce. Anglicy nie mogli nawiązać z Amerykanami kontaktu radiowego, po to żeby odwołać akcję. Nad głowami Brytyjczyków mogły lada chwila pojawić się samoloty sprzymierzeńców... Złapano się ostatniej deski ratunku i informację o zajęciu miasta wziął na swoje skrzydła doświadczony G.I. Joe.

Gołąb w ciągu zaledwie 20 minut przeleciał odległość 30 kilometrów i na czas dostarczył liścik do amerykańskiej bazy. Nalot bombowców w ostatniej chwili odwołano. Tym samym ptaszek uratował życie blisko tysiąca mężczyzn. G.I. Joe był pierwszym zwierzęciem spoza Wielkiej Brytanii nagrodzonym Medalem Dickina (miało to miejsce na specjalnej uroczystości w 1946 roku). Niezawodny gołąb dożył sędziwego wieku osiemnastu lat.

Gdzie diabeł nie może, tam psa pośle

Najbardziej znanym psim bohaterem z okresu wojen był Chips, sympatyczny kundelek, mieszaniec trzech zacnych ras: owczarka niemieckiego, collie i syberian husky. Był świetnie wyszkolonym psim wartownikiem, o czym może świadczyć fakt, że pilnował prezydenta Franklina D. Roosevelta i premiera Winstona Churchilla podczas konferencji w Casablance.

Prawdziwe bohaterstwo wykazał w trakcie ciężkiego ostrzału na Sycylii, gdzie własnymi zębami poskromił czterech włoskich żołnierzy strzelających z karabinu maszynowego w oddział, do którego należał Chips. Warto dodać, że najpierw musiał niepostrzeżenie przedostać się do bunkra, w którym znajdowali się napastnicy. Dzielny pies okupił swoją misję oparzeniami. To nie przeszkodziło mu, jeszcze tej samej nocy, ostrzec swoich żołnierzy przed patrolem wroga. W 1943 roku Chips otrzymał odznaczenia, do tej pory przyznawane wyłącznie ludziom - Srebrną Gwiazdę za odwagę oraz Purpurowe Serce za odniesione w walce rany. Nim wojna się skończyła, medale zostały mu zabrane, ponieważ uznano, że psy nie powinny być honorowane w ten sam sposób, co ludzie...

Po II wojnie, aż do 11 września 2001 roku zaprzestano przyznawać Medale Dickina. Zamachy na WTC pokazały bohaterstwo nie tylko służb ratowniczych, ale i psich przewodników. Za wyprowadzenie niewidomych właścicieli z płonących wież medalami odznaczono dwa labradory - Sally i Roselle. W ostatnich latach psy nagradzane są głównie za udział w misjach w Iraku i Afganistanie, gdzie pomagają wykrywać bomby. W 2012 roku Medal Dickina otrzymał pośmiertnie spaniel Theo służący w jednostce saperskiej Armii Brytyjskiej w Afganistanie za odnalezienie rekordowej liczy prowizorycznych min lądowych. Psi saper zdechł w wyniku stresu po śmierci swojego opiekuna i ostrzale ze strony islamskich bojowników.

Joanna Jałowiec

Tekst pochodzi z EksMagazynu.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas