Bez pieniędzy żyje od 15-stu lat
69-letnia Niemka Heidemarie Schwermer nigdy nie myślała, że będzie tak długo żyć bez pieniędzy, ale to, co zaczęło się jako 12 miesięczny eksperyment, przerodziło się w wyjątkowy styl życia, jaki kobieta prowadzi od 15 lat.
Delikatny makijaż, jasnoróżowy sweterek, sznur sztucznych pereł na szyi - elegancka starsza pani o ciepłym uśmiechu niemal nie pamięta, kiedy ostatnio wydała choćby centa.
Od 1996 roku pani Schwermer żyje posługując się unikatowym schematem wymiany, który jak twierdzi dobrze się sprawdza.
Nie jest ani religijną ascetką ani członkinią zwariowanej komuny. To mieszkanka miasta, żyjąca w samym sercu materialistycznego społeczeństwa, która nie ma zamiaru wrócić do świata euro i centów.
- Porzucenie pieniędzy dało mi jakość życia, wewnętrzne bogactwo i wolność - mówi.
Odrzucenie konsumpcyjnego stylu życia w kraju będącym jedną z najsilniejszych europejskich gospodarek, ma szczególny wdzięk. Korzeni jej zadziwiającej decyzji można szukać w burzliwej historii jej życia.
Schwermer urodziła się w czasie drugiej wojny światowej na terenie Prus Wschodnich, skąd jej rodzina została wypędzona przez wojska rosyjskie. Do Niemiec rodzina trafiła bez grosza.
- Widziałam, jak to jest być uważanym za mniej niż bezwartościowego, jeżeli nie ma się dobytku ani pieniędzy - wyznaje pani Schwermer .
Pod koniec lat 60. spędziła rok w Chile. - Widziałam tam skrajne ubóstwo - mówi.
Po powrocie do Niemiec urodziła dwójkę dzieci, rozwiodła się i w 1982 roku przeprowadziła się do Dortmundu, gdzie otworzyła praktykę psychoterapeutyczną.
- Chciałam wiedzieć, co zachodzi w umysłach ludzi. Ale to było za mało. Chciałam zrobić więcej dla świata. - wyjaśnia.
Przełomowy pomysł, stworzenia sieci osób, którym brakuje pieniędzy wymieniających się usługami i dobrami osób pojawił się w 1994 roku. Studenci i emeryci odpowiedzieli tłumnie.
Schwermer zaczęła opiekować się domem w zamian za przysługi. Szybko zorientowała się, że może zaspokoić niemal wszystkie swoje materialne potrzeby bez wykładania gotówki.
W 1996 roku podjęła serię ważnych decyzji: rzuciła pracę, wyprowadziła się z domu, który wynajmowała, rozdała wszystko, co posiadała, zamknęła konto bankowe, zrezygnowała z ubezpieczenia zdrowotnego i rozpoczęła coś, co w planach miało być rokiem bez pieniędzy.
Jej bliscy byli zdumieni. - Moja córka była śmiertelnie przerażona, moi przyjaciele byli bliscy płaczu. Teraz mnie popierają.
W wolnych chwilach napisała o swoich doświadczeniach książkę, którą przetłumaczono również na inne języki.
- Zarobiłam mnóstwo pieniędzy na tej książce - mówi - wszystkie rozdałam przechodniom w banknotach pięcio-markowych - dodaje.
Pani Schwermer występowała w telewizji, uczestniczyła w seminariach, nakręcono o niej nawet film dokumentalny.
Obecnie kończy pracę nad trzecią książką w domu w Wilhelmshaven, gdzie zatrzymała się na jakiś czas, w zamian za wynoszenie śmieci i przycinanie trawników.
Swoją emeryturę wynoszącą 700 euro miesięcznie oddaje "znajomym, którzy tego potrzebują". Do lekarzy nie chodzi.
W Dortmundzie znalazła sklep ze zdrową żywnością, gdzie dostawała uszkodzone produkty. Wilhelmshaven przyjaciółka daje jej czasami warzywa ze swojego ogrodu. Zdarza się, że w razie potrzeby Heidemarie korzysta z pomocy jadłodajni dla ubogich.
- Oczywiście martwię się jeżeli nie ma nic w lodówce - mówi - na początku bałam się cały czas, ale to co najbardziej uwielbiam w takim stylu życia to to, że nie wiem, co będzie jutro.
Schwermer twierdzi, że nie szuka naśladowców, ale chce "pomóc ludziom w zastanowieniu się nad własnym życiem i nad relacjami z innymi.
Za dwa miesiące starsza pani spakuje małą walizkę, w której mieści się cały jej dobytek i wyruszy w nieznane...
na podst. AFP