Reklama

Philips Lumea – co mówią nasze testerki po 2 lata używania?

Każda z nas marzy o gładkiej skórze. Niestety, regularne golenie włosków maszynką powoduje niechciane podrażnienia, a w wyniku tradycyjnej depilacji często dochodzi do wrastania się włosków. Aby rozwiązać ten problem raz na zawsze powstał Philips Lumea Prestige – domowe urządzenie do depilacji światłem IPL.

Aby sprawdzić, czy efekt jest tak spektakularny, jak opisuje to producent, poprosiłyśmy nasze czytelniczki o przetestowanie Philips Lumea na własnej skórze. Przez niemal dwa lata miały za zadanie korzystać z urządzenia zgodnie z zaleceniami i notować swoje spostrzeżenia. Po tym czasie podzieliły się swoją opinią w ankietach. Czy produkt spełnił ich oczekiwania? Jakie były rezultaty i kiedy dało się zauważyć pierwsze efekty?

Już po pierwszym użyciu

Wszystkie testerki jednogłośnie stwierdziły, że pokładały spore nadzieje w Philips Lumea . Każda z nich borykała się dotąd z różnymi nieprzyjemnymi dolegliwościami: nadmierne owłosienie, wrastające włoski czy podrażnienie po goleniu lub depilacji były dla nich codziennością. Philips Lumea okazał się wybawieniem - wszystkie kobiety zgodnie stwierdziły, że produkt spełnił ich oczekiwania.

Reklama

- Pierwsze efekty zauważyłam już po pierwszym zabiegu pierwszej serii - włoski odrastały dużo wolniej i był słabsze, a po wykonaniu pierwszej serii cieszyłam się gładkim ciałem przez kilka tygodni. Teraz, po kilkunastu miesiącach użytkowania Philips Lumea Prestige mogę jeszcze rzadziej wykonywać uzupełniające zabiegi, ponieważ po każdej serii depilacji włoski, które odrastają są niemalże niewidoczne. Jestem bardzo zadowolona z efektów i to się z pewnością nigdy nie zmieni - pisze w ankiecie Katarzyna.

Podobne zdanie mają pozostałe testerki: - Efekt użytkowania był świetny. Włosków i włosów już prawie nie ma, jeśli gdzieś się pojawiają to pojedynczo i w ilościach śladowych. Nie ma ich przede wszystkim w miejscach, gdzie depilacja była wcześniej bolesna i nieskuteczna, albo pozostawiała nieznośne podrażnienia. Ta forma - depilatorowo-philipsowa - ma jedną, niedyskutowaną zaletę: włoski odrastające nie podrażniają skóry, z czym wcześniej miałam bardzo poważne problemy. Skóra jest więc gładka, jest wydepilowana. I nie ma czerwonych, podrażnieniowych śladów. Nie ma też problemu nr 2 - czyli wrastających włosków. Więcej szczęścia nie potrzebuję - podsumowuje testy Ewa.

- Tak, produkt bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Od razu spodobał mi się jego wygląd, zgrabny, kobiecy, dobrze leżący w dłoni. Ucieszyłam się też z wymiennych nakładek, ta do bikini bardzo się przydała. Entuzjastycznie podeszłam do testów i nie zawiodłam się. Produkt spełnił swoje zadanie, po każdym kolejnym użyciu włosków ubywało - opisuje swoje przeżycia Anna.

A w jakich partiach produkt sprawdził się najlepiej? Ze względu na różnice pomiędzy testerkami opinie były różne:

- Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, przy której partii ciała produkt sprawił się najlepiej, ponieważ na każdej z nich zadziałał znakomicie. Gdybym jednak musiała wybrać jedną z nich, były by to okolice pach. Ta część mojego ciała zawsze była narażona na największe podrażnienia i dyskomfort, spowodowany dotychczasowymi metodami depilacji. Wrastające włoski, dyskomfort podczas stosowania antyperspirantów i uporczywe swędzenie skóry podczas odrastania włosów to wszystko to, za czym absolutnie nie tęsknię. Dzięki Philips Lumea ten problem nie dotyczy mnie już w żadnym, najmniejszym nawet stopniu - opisuje Katarzyna.

W pozostałych ankietach przewijały się również okolice bikini, wąsik oraz nogi.

Bez bólu

Jedną z największych obaw przy depilacji domowej jest ból i dyskomfort. Z Philips Lumea ten problem całkowicie znika. Wszystkie testerki stwierdziły zgodnie - jedną z największych zalet tego urządzenia jest to, że zabiegi nim wykonywane są całkowicie bezbolesne:

- Nie odczułam żadnego bólu, jedynie delikatne ukłucie, które w żadnym stopniu nie sprawiało mi dyskomfortu. I ta łatwość użytkowania, siedzisz sobie wygodnie na kanapie, oglądasz ulubiony serial i przy okazji depilujesz nogi, mega wygoda! - opisuje Anna.

- To nie boli - odpowiada na pytanie Ewa -  Bo jeśli nie depilacja u kosmetyczki - to domowa, przez to, że w wersji bardziej kameralnej, nie stawała się nigdy mniej bolesna. Wosk boli, a zrywanie plastrów samemu sobie wymaga jednak silnego samozaparcia. Klasyczny depilator - ok, ale depilacja bikini nie wchodzi w grę. Jeśli ktoś nie ma skłonności do zadawania sobie bólu to wyższość laserowej lampy jest niedyskutowalna - śmieje się.

Nie tylko dla siebie

Testerki zostały zapytane, czy poleciłyby urządzenie swoim znajomym. Po pozytywnych opiniach odpowiedzi na to pytanie nie były zaskoczeniem - chętnie opowiadają koleżankom i znajomym o Philips Lumea. Część z nich postanowiła również podzielić się urządzeniem z bliskimi osobami. Jedna z testerek wypożycza depilator przyjaciółce i bratowej, jeszcze inna dzieli się nim z mamą, a w przyszłości również z córką. Co ciekawe, urządzeniem zainteresowany jest również przedstawiciel płci przeciwnej:

- Sporadycznie, w okresie wiosenno-letnim z Philips Lumea Prestige korzysta mój partner, który ma problem z niechcianym owłosieniem w okolicach karku i górnej części pleców. Jedna seria zabiegów pozwala mu zlikwidować niechciane włosy na cały letni czas, dzięki czemu jego samopoczucie znacznie się polepsza - opisuje jedna z czytelniczek.

Dzięki rekomendacjom kilka znajomych testerek również zdecydowało się na zakup takiego urządzenia. Jak podkreślają testerki, ich bliscy również są zadowoleni z zakupu:

- Cztery znajome zdecydowały się na zakup własnego egzemplarza Lumea Prestige i wszystkie są bardzo zadowolone z podjętej decyzji - pisze Katarzyna.

- Po mojej rekomendacji moja przyjaciółka zdecydowała się na zakup. Ona również jest zadowolona, borykała się z bardzo ciemnymi włoskami na nogach - wspomina inna testerka.

Artykuł powstał we współpracy z marką Philips

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy