Reklama

Stop stereotypom na temat wody z kranu

Kiedy w ubiegłym roku odwiedziliśmy Sztokholm, przemiła pani z hostelu ostrzegła: „Nie wydawajcie niepotrzebnie pieniędzy na wodę w plastikowych butelkach, woda w kranie jest wysokiej jakości, można ją pić bez obaw”. No tak, pomyślałam, zagranicą wszystko jest lepsze. - Kiedy w końcu i u nas będzie taka woda - westchnęłam. - Jak to? Jest od dawna! – usłyszałam w odpowiedzi.

Kiedy byłam dzieckiem, mama często ostrzegała mnie przed piciem nieprzegotowanej wody. To samo powtarzali nauczyciele. To było wiele lat temu (nie pytajcie mnie ile), ale gotowanie wody stało się dla mnie nawykiem, jak mycie zębów. Nie zastanawiam się nad tym, po prostu to robię. Nikt nie powiedział mi, że można przestać, a ja przez wiele lat nie wpadłam na to, aby sprawdzić, jaka naprawdę jest woda z kranu w Polsce.

Owszem dochodziły mnie słuchy, że w Niemczech wodę z kranu można bez obaw pić w całym kraju, a Francuzi picie kranówki uznają za nieodłączny element ekologicznego stylu życia. Ale dla mnie wypicie choćby szklaneczki miało posmak zakazanego owocu i balansowania na krawędzi. Wiem, że nie jestem sama, z badań wynika, że dwie trzecie Polaków nie ma zaufania do kranówki. Czy mają rację?

Reklama

Karty na stół

Najwyższy czas, aby sprawdzić czy polska kranówka nadaje się do picia bez przegotowania. Normy, jakie musi spełniać woda zanim trafi do naszych kranów, są rygorystyczne i określa je rozporządzenie ministra zdrowia. Od 2010 roku prawo zostało dostosowane do wymogów unijnych i gwarantuje nam dostarczanie wody spełniającej najwyższe standardy. Woda jest poddawana nieustannej kontroli, a do jej oczyszczania zaprzęgnięto najnowocześniejsze technologie.

Czy woda płynąca w naszych kranach rzeczywiście jest tak czysta?  Niezależne badania przeprowadziła firma Brita. Sprawdzono parametry użytkowe i przeprowadzono badania fizykochemiczne. Woda do testów została pobrana w 500 domach w 10 miastach Polski. Ogółem 265 l wody trafiło pod mikroskopy pracowników Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Okazało się, że woda jest czysta i bezpieczna. Bez obaw można ją pić bez przegotowania.

Coś mi tu śmierdzi!

A jednak Polacy wciąż nieufnie podchodzą do kranówki. Przyczyną są często niezadowalające walory użytkowe wody: jej smak i zapach. Innymi słowy chociaż w wodzie nie ma bakterii, ani zanieczyszczeń chemicznych, często czuć ją chlorem, co jest wynikiem jej uzdatniania.

Mieszkańcy wielu regionów skarżą się też na twardość wody, która wpływa na smak potraw, kawy czy herbaty. Ale ani chlor (chlor jest stosowany w takich dawkach, że wodę można pić bez obaw), ani zawartość minerałów (twarda woda) nie stanowią zagrożenia dla zdrowia i co najważniejsze gotowanie wody nie jest skutecznym sposobem na pozbywanie się tych problemów. Aby z wody kranowej usunąć nieprzyjemny zapach i nadać jej miękkość wystarczy przefiltrować ją przez filtry do użytku domowego.

W procesie oczyszczania wody usunięto z niej wszystko, co może zagrażać naszemu zdrowiu, czyli bakterie i niebezpieczne chemikalia. Dodatek chloru służy natomiast temu, żeby woda w równie bezpiecznym stanie trafiła do naszych domów - innymi słowy, aby nie zepsuła się po drodze. Kiedy mamy ją już w naszych kuchniach - nadal czystą i bez bakterii, możemy spokojnie usunąć chlor za pomocą filtra i wykorzystać wodę bezpośrednio do picia lub do przygotowania potraw.

O co chodziło z tym gotowaniem?

Gotowanie wody z kranu miało jeden cel: zabicie bakterii. Jeżeli woda jest czysta pod względem mikrobiologicznym - czyli bez bakterii - gotowanie w żaden sposób jej nie polepszy. Nie poprawi jej smaku i zapachu, ani nie usunie zanieczyszczeń. Jedyne na co może mieć wpływ to rachunki za prąd czy gaz. Filtrowanie jest o wiele prostsze i efektywniejsze. Może pomóc zredukować twardość wody nawet o 20 proc.

Nabici w butelkę!

Brak zaufania do popularnej kranówki skłania wielu Polaków do zakupu wody w plastikowych butelkach. To kosztowne rozwiązanie. Półtoralitrowa butelka wody zakupiona w sklepie jest o 300 razy droższa od butelki wody z kranu. Jej produkcja jest kosztowna i niezbyt ekologiczna: dzięki niej mamy 2 miliardy zużytych butelek rocznie w Polsce. Do tego etykiety, folia, klej, a także transport. W wielu krajach Europy zachodniej picie wody z plastikowej butelki to takie samo ekologiczne faux pas, jak niesegregowanie śmieci.

A czy woda butelkowana zaspokaja pokładane w niej nadzieje? Wiele osób liczy na to, że jest zdrowa. Co raz częściej jednak pojawiają się głosy, że z plastiku do wody mogą przenikać szkodliwe dla zdrowia substancje chemiczne (np. tlenki antymonu). Szkodliwa jest woda z butelek, które były wystawione na działanie promieni słonecznych.

A co z minerałami? Znaczna część Polaków wierzy w to, że sięgając po wodę mineralną zamiast kranówki dostarcza swojemu organizmowi wiele cennych składników. Ale nie jest to wcale takie oczywiste. Naukowcy z Politechniki Łódzkiej porównali najlepiej sprzedające się wody butelkowane z wodą, jaka płynie z łódzkich kranów. Efekt? Tylko 15 proc. wód butelkowanych miało jakość lepszą od kranówki. Wg ekspertów na 200 rodzajów wód dostępnych na rynku tylko 30 proc. spełnia wymogi wody mineralnej.

Zresztą i wody,  które różnią się z zawartością minerałów od kranówki, nie zawsze się sprawdzają. Część osób wybiera je ze względu na walory smakowe i zapachowe i używa do gotowania, a także parzenia kawy czy herbaty. Efekty rozczarowują. Wysoka zawartość minerałów niekorzystnie wpływa na smak potraw, kawy i herbaty, może też doprowadzić do uszkodzenia urządzeń (czajniki elektryczne, ekspresy do kawy).

Aby uzyskać wysokiej jakości wodę bez nieprzyjemnego smaku czy zapachu, lepiej użyć wody z kranu przepuszczonej przez odpowiedni filtr. Walory smakowe takiej wody są tak wysokie, że w krajach takich, jak Francja, Hiszpania czy Wielka Brytania podaje się ją w restauracjach.

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy