Barokowe zaślubiny

Jeśli wierzyć historykom i kronikarzom, barokowe zaślubiny przypominały bardziej wielkie, wystawne fety z okazji zwycięstw czy rocznic istotnych dla danego narodu niż znane nam uroczystości towarzyszące połączeniu kochających się ludzi i ich rodzin.

fot. Krzysztof Sordyl
fot. Krzysztof SordylMagazyn Wesele

Przygotowania do zaślubin

XVII-wieczne obyczaje, którym hołdowali monarchowie, ludzie z kręgów dworskich, a za ich przykładem czasem nawet bogaci kupcy, nakazywały odprawiać gody przynajmniej przez tydzień. Obrzęd zaślubin odbywał się dopiero w trzecim dniu. Przez pierwsze dwa dni goście zjeżdżali się do domu gospodarzy i byli przez nich ceremonialnie witani. Następnie miała miejsce pierwsza z licznych biesiad, podczas której pito zdrowie narzeczonych i obu łączących się rodzin. Przyszli małżonkowie nie byli obecni na tym spotkaniu. Panna spędzała ten dzień, układając wraz z przyjaciółkami mirtowe bukieciki, które później miały być przypięte do ubiorów wszystkich weselników. W zamożnych rodzinach każdy bukiecik wsuwany był w srebrną, pozłacaną, a niekiedy nawet złotą obrączkę z inicjałami państwa młodych.

fot. Krzysztof Sordyl
Magazyn Wesele

W niektórych bogatych domach przed ślubem urządzano w największej z sal wystawę ślubnych prezentów - układano je na długich stołach przykrytych złocistymi czy purpurowymi serwetami. W kilka godzin później rozpoczynał się właściwy obrzęd, poprzedzony błogosławieństwem, podczas którego państwo młodzi klękali przed rodzicami już w ślubnych strojach.

Stroje Państwa Młodych

Barokowe ślubne ubiory były niezwykle barwne i kosztowne. Panny Młode występowały w kolorowych sukniach - błękitnych, szmaragdowozielonych czy purpurowych, a w Niderlandach nawet w szatach z czarnego aksamitu, obszytych złotymi galonami, drobnymi perłami czy złotymi blaszkami. Polskie szlachcianki z bogatych rodzin miały suknie ze srebrnogłowu (grubej, litej tkaniny o srebrnym wątku), na które zakładały kontusiki z ciemnobłękitnego bądź purpurowego aksamitu, obszyte sobolami lub gronostajami. Panny z miejskiej wyższej sfery zakładały aksamitne bądź atłasowe toalety uszyte według aktualnie obowiązującej mody.

Wywodzący się z magnaterii czy szlachty kawalerowie, stający przed ołtarzem, ubrani byli w kontusze z drogocennych tkanin, zapinane na ozdobne guziki z półszlachetnych kamieni. Dodatkową ozdobą stroju były wiązane wokół talii pasy z kosztownych, często tkanych w piękne wzory materiałów.

Weselne zwyczaje

fot. Krzysztof Sordyl
Magazyn Wesele

Na ucztach podawano wielkie ilości jadła, nierzadko formowanego w rozmaite kształty. Były więc pasztety o kształcie warownych zamków, wież bądź herbów Państwa Młodych, torty zdobione piramidami z lukru, girlandy marcepanowych owoców, cukrowe amorki i rogi fortuny. Tego rodzaju ozdoby przechowywano później na pamiątkę w serwantkach tak długo, aż zeschły się i rozpadły na okruchy.

W Polsce wierzono, że Panna Młoda powinna po weselnej biesiadzie zebrać do ozdobnego puzderka resztki weselnego ciasta, a następnie przechować je, by w chwili małżeńskich niesnasek, rozczarowań czy znudzenia się sobą nawzajem wsypać garstkę słodkich okruchów pod materac małżeńskiego łoża. Miało to pomóc w zażegnaniu wszelkich problemów życia we dwoje.

Kolejne dni upływały na zabawach, koncertach, popisach jazdy konnej, czyli tak zwanym karuzelu, polowaniach na ptactwo i konnych przejażdżkach po okolicy. Czasami urządzano też bale kostiumowe czy tzw. maszkary, połączone z przedstawieniem teatralnym, w którym występowali zaproszeni z tej okazji aktorzy bądź też co bardziej uzdolnieni goście. Recytowano wiersze, prezentowano nierzadko frywolne scenki, występowali śpiewacy i sztukmistrze. Przez wszystkie wieczory godów odbywały się pokazy fajerwerków, witane radosną wrzawą i oklaskami.

Ostatniego dnia Państwo Młodzi, żegnając odjeżdżających, wręczali im pamiątkowe prezenty: srebrne kubki z wyrytą datą zaślubin i inicjałami, puzderka z różanego drzewa ze stosownym napisem i, oczywiście, marcepanowe figurki - na dobrą wróżbę dostatku i szczęścia dla siebie oraz w celu utrwalenia się w pamięci gości.

Magazyn Wesele / Bogna Wernichowska

Magazyn Wesele
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas