Reklama

Prosty sposób, jak zachęcić faceta do sprzątania

Jest tajemnicą poliszynela, że mężczyźni do porządków i prac domowych raczej się nie garną. Na odkurzanie czy mycie naczyń i podłóg patrzą zwykle wilkiem, od swoich obowiązków migając się tak długo, jak to tylko możliwe. Jest jednak sprawdzona sztuczka, która może nam pomóc w przekonaniu partnera do wielu nielubianych i unikanych dotąd przez niego prac. Jaka? O tym przeczytacie co nieco poniżej.

Obudź w nim gadżeciarza

O tym, że faceci to gadżeciarze, chyba żadnej z nas nie trzeba przekonywać. Nie trzeba wszak wcale wielkiej spostrzegawczości, aby dostrzec, że na nowy telefon, elegancki zegarek czy kolejny model ulubionego samochodu większość z nich patrzy zazwyczaj z dużym zainteresowaniem. Zwykle zresztą - odwrotnie proporcjonalnym do ilości uwagi, jaką poświęcają sprzątaniu i sporej części prac domowych.

Z naturą facetów nie warto zatem walczyć, bo oznacza to zwykle nieuchronne fiasko. Można się do niej jednak odwołać - wystarczy tylko trochę sprytu i kilka atrakcyjnych dla mężczyzn "rekwizytów". Jeśli chcesz, żeby wreszcie twój partner zaczął odkurzać i sprzątać, kup odkurzacz, który zainteresuje go swoim wyglądem i zastosowanymi w nim rozwiązaniami. A jeśli marzy ci się, żeby nareszcie sam zaczął prasować swoje koszule, zainwestuj w nowoczesne i gadżeciarskie żelazko.

Reklama

Nie ma w tym zatem wcale wielkiej filozofii. Przy wystawie z nowymi, elektronicznymi sprzętami do domu i mieszkania mężczyźni czują się przecież jak dzieci w sklepie z zabawkami. Im prędzej sobie uświadomimy, że faceci są trochę jak sroki (w ich przypadku technologiczne gadżety zastępują jednak mieniące się kolorami błyskotki), tym dla nas lepiej. Tę wiedzę warto zatem wykorzystać i wziąć wreszcie swojego partnera do sklepu ze sprzętem AGD i RTV. Zobaczycie: do zakupów i późniejszych testów nowego nabytku nie będziecie go musiały przekonywać.

Sprzątanie nie musi być nudne

Piszemy o tym oczywiście z przymrużeniem oka, mając pełną świadomość, że nie wszyscy mężczyźni są jednakowi i nasz sposób nie zawsze "chwyci" i nie na każdego z nich podziała. Zawsze jednak warto próbować! Jeśli nie żelazko z generatorem pary, to może bezprzewodowy odkurzacz z cyfrowym wyświetlaczem (propozycja tym bardziej warta przemyślenia, że najciekawsze sprzęty, jakie znajdziemy dziś na rynku, są raczej podobne do urządzeń z filmów science-fiction)?

Zresztą, facetom nie sposób się dziwić. Trzeba naprawdę sporych pokładów dobrej woli, żeby nie dostrzec, że większość domowych urządzeń - takich jak żelazka, pralki, odkurzacze czy myjki parowe - jest bezbarwna i bliźniaczo do siebie podobna. Nie powinno być więc dla nikogo niespodzianką, że mężczyźni - w końcu wzrokowcy! - sięgają po nie z niechęcią, biorąc je czasem do ręki prawie za karę i z widocznym niezadowoleniem. Na nijakich i mało atrakcyjnych wizualnie produktach trudno przecież zawiesić wzrok...

Od jakiegoś czasu pojawiają się jednak na rynku produkty, które udowadniają, że sprzęt AGD wcale nie musi być nudny. Dzieje się tak np. w segmencie urządzeń czyszczących. Na salony - całkiem dosłownie - zaczynają dziś bowiem coraz śmielej wkraczać np. bezprzewodowe odkurzacze, które wyróżniają się nie tylko interesującą i zaawansowaną technicznie konstrukcją, ale także - oryginalnym i naprawdę przyjemnym dla oka wzornictwem. Za przykład może choćby posłużyć odkurzacz Philips SpeedPro Aqua, który wygląda tak, jakby żywcem wyjęto go z katalogu z high-endową elektroniką czy nawet... z oszałamiającego wizualnie filmu fantastycznonaukowego.

Wrażenie robi oczywiście jego duża wszechstronność (podłogi odkurza i myje z niezrównaną wręcz skutecznością, pochłaniając przy tym obecne w domu bakterie, alergeny, pyłki i zwierzęcą sierść). Na uwagę zasługuje też jednak jego nietuzinkowy i bezpretensjonalny design: zamontowany w uchwycie cyfrowy wyświetlacz z programatorem i funkcją wyboru trybu pracy, a także diody LED wbudowane w nasadę zasysającą kurz (pracującą z pełną efektywnością w aż 360 stopniach!), czynią z niego małe dzieło sztuki użytkowej. Taki przedmiot po prostu chce się mieć. A to chyba najlepsza gwarancja, że nasz partner w końcu weźmie się za sprzątanie.

Żelazko też może być ładne

Nie inaczej wygląda sprawa z nowoczesnymi żelazkami. Sprzęt, który odprasuje zagniecenia i odświeży nasze ubrania, również nie musi być nudny. Znakomitym tego dowodem może być żelazko z generatorem pary Philips PerfectCare Elite Plus. Uwagę przyciąga nie tylko oryginalnym wyglądem (nienudna jest też dołączona do niego stacja dokująca), ale także bogactwem swych funkcji i zastosowań.

Żeby z niego korzystać, nie musimy wcale rozkładać deski do prasowania. Zagniecione tkaniny możemy bowiem prasować nawet na wieszaku lub na suszarce do ubrań. Są przy tym bezpieczniejsze od tradycyjnych żelazek - nie musimy się więc obawiać, że doprowadzą do zniszczenia prasowanych tkanin, i to nawet wtedy, gdy znajdą się w mniej wprawnych rękach.

Ponieważ żelazka parowe holenderskiego producenta mogą pracować w pozycji pionowej, nadadzą się do odświeżenia firan, zasłon i ciężkich płaszczy. W dodatku mają wbudowany czujnik ruchu, który w odpowiednim momencie sam uwalnia parę. Możemy pójść wobec tego o zakład, że mężczyźni, którzy czujniki ruchu znają ze smartfonów, chętnie przekonają się na własnej skórze, jak sprawdzają się w żelazku. Jesteśmy wręcz przekonane, że wielu uczyni to nawet niepytanych.

Nie gwarantujemy oczywiście, że nasze sztuczki podziałają na wszystkich facetów. Z drugiej jednak strony: gra jest z pewnością warta świeczki. Jej stawką jest bowiem nasza wygoda. Jeśli dzięki gadżeciarskim urządzeniom AGD nasz partner przekona się wreszcie do sprzątania, zaoszczędzimy przecież swój czas. To chyba wystarczający powód, żeby jak najprędzej wziąć go na zakupy i - pod pretekstem zakupu kolejnej ładnej "zabawki" do mieszkania - przekonać go do domowych porządków.



Artykuł powstał we współpracy z marką Philips.

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy