Reklama

Magdalena Cielecka: Coraz więcej chcę

Wciąż jest zasypywana propozycjami ról – przyszły rok będzie z pewnością należał do niej. Jednak płaci za to wysoką cenę. Aktorka nie ukrywa, że cierpi na tym jej życie prywatne.

Magdalena Cielecka (44) ma szansę zostać nową królową małego ekranu! Gwiazda przypomniała o sobie szerokiej publiczności niebanalną rolą w filmie "Pitbull. Niebezpieczne kobiety", wystąpiła też w hitowym serialu "Belfer" u boku Macieja Stuhra.

Teraz angażuje się w kolejne projekty - pojawi się m.in. w zaskakującej produkcji TVN "Belle Epoque". Zagra tam Konstancję, byłą ukochaną głównego bohatera, w którego wciela się Paweł Małaszyński (40). Akcja serialu toczy się w 1905 roku, więc aktorkę zobaczymy w pięknym kostiumowym wcieleniu.

Reklama

Poza tym szykują się jeszcze dwa nowe filmy z jej udziałem, więc na brak pracy Cielecka na pewno narzekać nie może.

Cena za sukces

"Lubię swój zawód, a nie dość, że robię to, co uwielbiam, jeszcze mi za to płacą. Podobno taka jest definicja wolności. Jestem na takim etapie życia, że coraz mniej muszę, a coraz więcej chcę", powiedziała aktorka w ostatnim wywiadzie dla "Twojego STYLU". Nie ukrywa też, że chciałaby pójść w ślady Danuty Szaflarskiej (101) i w wieku 90 lat nadal grać w teatrze, przy czym starannie wybiera kolejne projekty, w których bierze udział.

Lubi zaskakiwać i nie boi się eksperymentować np. z wyglądem. W "Pitbullu. Niebezpieczne kobiety" gra bez makijażu, z potarganymi włosami. Z kolei na planie "Belle epoque" musiała się poddać długiej charakteryzacji, zamieniając się w piękność z przełomu XIX i XX wieku.

Jednak sukcesy zawodowe i pasję do grania gwiazda okupiła stratami w życiu prywatnym. Przyznaje, że czasami zazdrości życia rodzinnego koleżankom spoza branży. "Że żyją spokojnie, mają mężów, dzieci, dom z ogródkiem. Że planują wakacje na rok naprzód. Albo że mogą mieć psa. Ja nie mogę mieć psa, chociaż marzę o tym. Mój zawód jest tak niestabilny, że nie mogę się nikim zaopiekować, bo zawsze coś może wyskoczyć i nie dotrzymam obietnicy. Zazdroszczę im, że ich starość jest przewidywalna, będą w otoczeniu dzieci i wnuków, a ja tego nie będę miała. Nie wiem nawet, czy będę miała emeryturę", mówi w wywiadzie dla "Twojego STYLU".

Miłość mimo wszystko

Na szczęście aktorka znalazła miłość u boku Dawida Wajntrauba (47), izraelskiego przewodnika wycieczek. Poznali się trzy lata temu, gdy Cielecka wybrała się z przyjaciółmi do Tel Awiwu. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Teraz na salonach mówi się nawet, że para planuje ślub! Dla Cieleckiej byłby to wielki przełom w życiu prywatnym. Do tej pory nie miała szczęścia w miłości, bo jak sama mówi, życie z nią jest trudne.

Wszyscy pamiętają jej głośny związek z Andrzejem Chyrą (52). W zeszłym roku spotkali się nawet na planie filmowym. Co więcej, mieli nawet sceny intymne, chociaż aktorka prosiła reżysera, żeby do tego nie doszło. Oczywiście wygrał profesjonalizm...

Magda nie kryje, że w życiu wybierała mężczyzn, którzy dostarczali jej mocnych wrażeń. "Ciemna strona męskości jest bardziej sexy. Teraz sporym wyzwaniem jest dla mnie związek stabilny, bez napięć. I nawet nie wiem, czy to jest dla mnie atrakcyjne, czy podświadomie nie tęsknię za silniejszymi emocjami", mówi aktorka.

Póki co, Cielecka wygląda na zakochaną i szczęśliwą u boku Dawida. Może w końcu spełnią się jej marzenia o stabilizacji w życiu prywatnym?

Magdalena Makuch

Show
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy